46.Elena Forgiveness. Do biblioteki.

81 11 2
                                    

-Gdzie on jest?-spytał Stefan.
-W sypialni-odpowiedziałam.
-Dobrze. My już musimy iść-powiedziała Caroline-mamy mało czasu.
-Racja. Pa Eleno-powiedział Stefan ,kierując się w stronę wyjśćia razem z Caroline.
-Pa.
___Perspektywa Stefana___
-To gdzie idziemy najpierw?-spytała Caroline.
-Do biblioteki.
-Chodź-pociągnęła mnie za rękę.
Po chwili w tempie wampira dotarliśmy do naszego celu, czyli do biblioteki.
Zachipnotyzowałem bibliotekarkę i zaczęliśmy szukać książki.
-Damon nie ma dużo czasu-powiedziała Caroline po kilku godzinach szukania odpowiedniej książki.
-Dokładnie ile? Jeśli liczysz czas?-zapytałem głupio.
-Dokładnie 15 godzin-odpowiedziała patrząc się na mnie zszokowanym wzrokiem.
-Okej-odpowiedziałem po czym wtszliśmy z biblioteki.
-Gdzie teraz?-spytała Caroline.
-Do kolejnej biblioteki a potem do następnej i tak w kółko do puki czegoś nie znajdziemy.
-Dobrze-powiedziała.
-Jest już 24:00-sta-poinformowała mnie Caeoline gdy wracaliśmy z 7-tej biblioteki.
-Wracajmy do domu-powiedzialem.
-Dobrze-powiedziała Caroline, która położyła nagle ręke na moim ramieniu-wszystko będzie dobrze-powiedziała po czym mnie przytulila.
-Wiem księżniczko-powiedziałem-wiem-dokończyłem szepcząc.
Po kilku minutach byliśmy już u Eleny w domu.
-A więc? Udało się wam coś znaleźć?-spytała Elena.
-Nie-odpowiedziałem ze smutnym wyrazem twarzy.
-To nic-uśmiechmęła się smutno-przynajmniej prubowaliście.
-Znajdziemy tą książkę-powiedziała Caroline i przytuliła Elene.
-Wiem-szepnęła Elena odwzajemniając gest Caroline.
Po godzinie wróciliśmy do rezydencji.
Położyliśmy się na łóżku i zasnęliśmy.
___Na następny dzień___
Wstałem z łóżka i popatrzyłem na zegarek.
5:00.
Poszłem do kuchni po czym z lodówki wyciągnałem krew.
Wlałem ją do dwóch kubeczków po czym poszłem z powrotem do sypialni.
Tam zobaczyłem ubierającą się Caroline.
Podeszłem do niej po cichu i złapałem za biodra po czym zacząłem całować jej szyję.
Dziewczyna lekko mruczała co mnie bardzo podniecało.
Blondynka po chwili odwróciła się do mnie i zaczęła mnie całować.
-przynio...słem...śnia...danie-powiedziałem pomiędzy pocałunkami.
-Tak jasne-uśmiechnęła się do mnie szczeże-dziękuję.
-Nie ma sprawy.
___kilka godzin później___
Mamy nie wiele czasu!-krzyknęła Caroline.
-Ile?-spytałem również krzycząc.
-Nie całą godzinę!
-Musimy go znaleźć! Szybko!-krzyknąłem.
-Kto tu się tak drze?!-spytał znamy mi głos.
-Klaus?-spytałem idąc w jego kierunku.
-No raczej-powiedział-Czego chcecie?
-Lekarstwa-powiedziała Caroline.
-Na co?
-Na ugryzienie Wilkołaka-dokończyłem.
-Słucham? Żartujecie?
-Nie. Damon został ugryziony. Jesteś najstarszym wampirem więc najwięcej wiesz-powiedziała Caroline.
-Okej. To ja jestes lekarstwem. No właściwie moja krew-powiedział z hytrym uśmieszkiem Niklaus.
-No to ten-zaczęła Caroline-może nam ją dasz?
-Dobrze. Ale musicie coś dla mnie zrobić.
-A co konkretnie?-zapytałem.
-Musisz oddać mi sztylet feniksa-powiedział Niklaus.
-Myślałem, że Isobel go zabrała.
-Nie. On leży w celi. Przynieś mi go a ja dam ci lekarstwo.
-Dobrze. Ja jade po lekarstwo ty tu zostań Stefan- powiedziała Caroline całując mnie w policzek.
Uważaj na siebie- wysłała mi myśl telepatycznie.
Ty również skarbie.- odpowiedziałem jej tym samym sposobem.
___Perspektywa Caroline___
Weszłam do auta po czym je odpaliłam.
Pojechałam w stronę rezydencji Salvatore'ów, w której już po 15-stu minutach byłam.
Weszłam do domu i szybko zeszłam na dół do piwnicy.
Weszłam do celi i od razu na podłodze spostrzegłam sztylet.
Podniosłam go po czym zawinęłam w kawałek materiału i wyszłam z domu.
Po kolejnych 15-stu minutach byłam w starym magazynie.
-Mam go-powiedziałam po czym żuciłam szryletem w stronę Niklausa.
-Dzięki-powiedział po czym schował Sztylet do kieszeni-a to jest wasze lekarstwo-powiedział wyciągając z drugiej kieszeni fiolkę w której znajdowała się zapewne krew.
-Trzymasz swoją krew we fiolkach?-spytałam nie dowieżając.
-Jest dosyć cenna-odpowiedział.
-Dziękuję-powiedział Stefan po czym ruszył w moją stronę.
Wsiedliśmy w auto i już po 10-ciu minutach byliśmy pod domem Eleny i Damona.
Stefan nadusił na klamkę, lecz drzwi były zamknięte. Zapukał i już po chwili w ddzwiach znalazła się Elena.
-Macie to lekarstwo?-spytała.
Miała opuchnięte od płaczu oczy i jednocześnie nadzieje w nich.
-Tak-szybko powiedział Stefan po czym wszedł do środka
-W salonie-powiedziała Elena.

Hejka😄
Jezuniu!!!
W końcu mają to lekarstwo xD
Hehehe w końcu uratujemy tego pypcia Damona 😢😍❤
Ale to w następnym rozdziale😏💪
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał heh do następnego razu😄
Serdecznie pozdrawiam
Zosiek😄😂😍😜😍😎😘

692-słowa.

Dwa Pamiętniki ✅✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz