50.Damon Salvatore.Salph End.

73 11 0
                                    

-Gdzie jedziemy?-spytałem.
-Do Salph End-odpowiedziała mi Isobel-pocałujesz mnie tak jeszcze raz?
-Nigdy kochana-odpowiedzialem patrzac się na nią.
-Zmienisz zdanie-powiedziała kładąc rękę na moim udzie.
-Taaak-powiedziałem-napewno.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu przed nie wielkim domem jednorodzinnym.
-Wysiadaj Damonie.
-Biegnę, skaczę krolowo-powiedziałem sarkastycznie.
Powoli wysiadłem z auta i idąc za Isobel weszliśmy do domu.
-A tak naprawdę czego ode mnie chcesz?-spytałem siedząc na kanapie.
-Chcę ciebie. Poprostu-usiadła na kanapie wtulając się we mnie.
-Jaką mam pewność ,że ich nie skrzywdzilaś?-spytałem patrząc na nią.
-Przyjdą po ciebie.
-Co?
-Przyjdą. Zobaczysz-zaśmiała się po czym zamknęła oczy i zasnęła.
___Perspektywa Stefana___
-Zaraz bęsziemy w tym domu-powiedziałem do dziewczyn.
Ale się wpakowałem.
W aucie twoja ex wampir, czarownica, oraz obecna dziewczyna wampir-przyjacółka twojej ex.
-Okej-powiedziała Caroilne poprawjając się na siedzeniu obok mnie.
Tak jak mówiłem po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce.
-Już jesteśmy-powiedziałem wysiadając z auta.
-Co teraz?-spytała Elena.
-Znasz zaklęcie niewidzialności?-spytałem patrząc na Bonnie.
-Coś się wymyśli-powiedziała nie patrząc na mnie z lekkim usmiechem na twarzy.
Popatrzyłem przed siebie spoglądając tym samym na mały domek.
-Poczekajcie w aucie-powiedziałem do Caroline i Eleny-w razie czego wyslę wam wiadomość telepatycznie.
-Dobrze-powiedziała Caroline idąc razem z Eleną w stronę auta.
-Dawaj-powiedziałem do Bonnie idąc w stronę domu.
Po chwili Bonnie zaczęła wymawiać słowa zaklęcia po czym powiedziała:
-Skończyłam.
-Świetnie-powiedziałem wchodząc po cichu do domu.
W środku było cicho.
Za cicho.
Damon?- wysłałem wiadomość telepatycznie.
Jestem w salonie. Ona was się spodziewam uważajcie- odpowiedział mi Damon.
Po chwili byliśmy w salonie.
Zaóważyłem Damona na kanapie na nim leżała Isobel.
Nie codzienny widok...
Dasz rade- zacząłem, lecz nie było mi dane skonczyć.
Poczułem w swoich żyłach Werbene.
-Spodziewałam się was-powiedziała Isobel wstając z Damona-Tęskiłam.
Potem usłyszałem tylko jej śmiech...
Poczułem ukłucie w szyje k momentalnie uczucie pieczenia.
Werbena.
Obudziłem się w małej celi.
Otworzyłem powoli oczy po czym poczułem jak ktoś mnie podnosi.
-To ja-usłyszałem głos Damona
-Co się stało?-spytałem ledwo-długo siedzimy w tej celi? Gdzie reszta?
-Spokojnie. Jesteśmy w domu, jakiej celi?
-Mam jakieś zwidy-szepnąłem po czym usiadłem na kanapie.
W końcu mi się rozjaśniło.
Byliśmy w rezydencji.
Wszyscy zdrowi i bezpieczni.
-Czy-zacząłem -czy ja zemdlałem?
-Nie. Znaczy tak. W sumie to nie wiem co ci się stało. Cały czas normalnie wszystko robiłeś tylko byłeś tak jakby nie obecny.
-Dziwne-powiedziałem drapiąc się po karku-Jak się znalazłem na tej podłodze?
-Zakładam, że spadłeś z kanamy.
-Ja tu spałem?-spytałem nie dowieżając.
-Tak. Co się dzieje?
-Nie wiem. Nie mam bladego pojęcia co się tu odwala.
-Czy Isobel, czy ona-zacząłem, lecz Damon mi przerwał.
-Nie żyje.
-Co?!-krzyknąłem-Jak to się stało?
-Elena wyrwała jej serce po czym wżuciła ją do jeziora.
-Ona?!-krzyknąłem nie dowieżając.
-Tak. Wkurzyła się i tak jakoś się to potoczyło.

Hejka kochani😍😘
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał hehe😘😘😘
Do następnego razu papa
Zosiek😂😄😎😏😍😜💕💪😘

510-słowa.

Dwa Pamiętniki ✅✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz