35.Elena Forgiveness. Mów kto to zrobił!

85 12 9
                                    

Odłożyłam pamiętnik na blat i zaczęłam robić sobie śniadanie.
Po chwili już jadłam.
Do kuchni wszedł Damon z roztrzepanymi włosami.
Wyglądał bardzo seksownie.
-Damon?-spytałam.
-Tak?
-Kto zabił Jacoba?
-Nie wiem kochanie.
-Nie kłam. Nie umiesz.
-Nie chcę ci tego mówić.
-Mów kto to zrobił!-krzyknęłam na niego.
-S-Stefan-wydukał.
-Co?-oniemiałam z wrażnia. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zamórowało mnie.
-Stefan to on to zrobił. Widziałem jego ofiary i w jaki sposób zabija. To on.
-Ale jak? Czemu?
-Nie wiem. Nie wiem co się stało!
-Powinienieś do niego jechać. A ja już pójdę.
-Nie podwieźć cię do szkoły?
-Nie, dziękuję. Ty jedź do Stefana.
-Dobrze to papa skarbie.
-Papa, uważaj na siebie.-powiedziałam i musnęłam go w usta.

___Perspektywa Damona___
Elena wyszła z domu.
Ja po kilku minutach również wyszedłem z domu i pojechałem w stronę rezydencji.
Byłem już w domu.
Udałem się do salonu w ,którym byłem po kilku sekundach.
Zobaczyłem w nim zwłoki ludzi z Betford.
Niektórych znałem.
-Stefan?-spytałem gdy zobaczyłem Go na kanapie z jakąś laską z ,której w tym momęcie wysysał krew.
-Co?!-spytał wkurzony
-Co?! Ty się mnie pytasz co?! To ja się ciebie pytam braciszku! Co ty odpierdalasz?!-krzyczałem na Niego.
-Pije! Nie widać?!-krzyknął na mnie.
-Dobra! Koniec tego!-krzyknąłem.
Byłem bardzo wkurzony...
Miałem na tyle mocy aby wysłać wszystkim żyjącym ludziom  w pomieszczeniu ten sam komunikat o nazwie: WYNOCHA!!!
W jednej chwili wszyscy pognali w stronę drzwi wyjściowych.
-Co to było?! Czemu potraktowałeś tak moje jedzenie?!-krzyknął.
-Co?! Jakie jedzenie?-krzyczałem-To ludzie Stefan. Czemu to robisz?-spytałem już troszkę spokojniej.
Stefan w jednwj chwili znalazł się przy mnie.
-Nie odzywaj się do mnie-powiedział przez zęby.
Zmienił się w jastrzębia i po chwili znikną za oknem.
No ładnie- pomyślałem.
Również zmieniłem się ,lecz we wrone i poleciałem w stronę auta so którego wsiadłem i od razu pojechałem do domu.

___Perspektywa Eleny___
Właśnie wracałam do domu.
Byłam przed drzwiami i nagle usłyszałam kłutnie.
Damon i...
Otworzyłam drzwi i w salonie dostrzegłam postać.
Niklausa?
-Witaj Eleno.
-Hej skarbie-powiedział pośpiesznie zdenerwowany Damon i mnie przytulił.
-Hej.-żuciłam im krótko-Coś się stało?
-Co? Nie kochanie. Wszystko jest w pożądku.-Uśmiechnął się sztucznie.
-Mów-rozkazałam po czym minęłam Niklausa i Damona i usiadłam na kanapie.
-No więc...-zaczął Niklaus ,lecz nie było mu dane skończyć.
-Podejrzewamy ,że Stefan pozbawił się człowieczeństwa.
-Słucham?!-krzyknęłam i w szybkim tępie poderwałam się z kanapy.
-Eleno nie denerwuj się.-powiedział Damon łapiac mnie za ramiona.
-Ja się nie denerwuje! Trzba coś zrobić! Terzeba...trzeba...

___Perspektywa Damona___
-Ja się nie denerwuje! Trzeba coś zrobić! Terzeba...trzeba...-powiedziała Elena ,lecz nie było dane jej skonczyć.
Zemdlała i upadła prosto w moje ramiona.
-Co z nią?-spytał zdziwiony Niklaus.
-Zdenerwowała się. Atak paniki-powiedziałem kładąc Elena na kanapie.
-Często tak ma?-spytał zaciekawiony co mnie bardzo wkurzylo!
Najpierw ją porywał i torturował a teraz się o nią martwi!
Pojebany!!!
-Od niedawna.-uśmiechnąłem się sztucznie.
Po 10-ciu minutach Elena się lekko poruszyła na kanapie.
Zaczęła się wiercić aż w końcu krzyknęła.
Szybko do niej podbiegłem a Klaus zaszokowany całą zaistniałą sytuacją siedział na fotelu bez ruchu, wpatrując się przed siebie.
-Hej. Hej Elena wszystko w pożądku.-powiedziałem przytulając ją do siebie.
Elena odetchnęła z ulgą po czym odwzajemniła mój gest obejmując mnie jedną ręką i kładac dłoń na mój kark.
-Co się stało? Czemu krzyczałaś księżniczko?
-Koszmar.
-Opowiesz mi?
-To nie bedzie koniecznie-odezwał się nie kto inny jak Niklaus.-zaraz to z niej wyciągniemy-zwrucił się do mnie.
-Okej.-powiedziałem.
-Co?!-wystraszyła się zdezoriętowana Elena.
-Spokojnie. Ty się rozluźnij a ja się wszystkim zajmę.
-Dobrze.
Klaus po chwili znalazł się przy Elenie i przyłożył jej swoje palce do skroni.
Zamknęli oczy i po kilku chwilach było po wszystkim.
-No to ten-westchnal-jest to dość dziwne. Nie rozumiem. Co to moze być.
-O co chodzi?
-To koszmary dotyczące jak zakładam rodziny Eleny. To...-znów westchnął-bardzo...-zaczął lecz nie bylo mu dane dokończyć.
-straszne! Czemu oni mnie za to wszystko obwiniają?! To nie była moja wina!-krzyczała a po jej policzku spłynęła pojedyńcza łza a za nią kolejne.
-jakie koszmary?-spytałem już przytulając Elene.
-W tych koszmarach obwiniają ją-wskazał na Elene-o śmierć. Dokładniej jak dobrze zapamiętałem to byli Jeremy, Jenna, Twoja mama i tata i Emily.
-Co?! Jak to?!
-Nie rozumiem tego! Może to poprostu zwykły koszmar. Jeśli coś takiego się jeszcze raz zdarzy to podejmiemy jakieś środki.
-Co?! Brzmisz jak doktor. I to psycholog!-krzyknąłem naprawdę zdziwiony.
-To nie mialo tak zabrzmieć. Przepraszam. A teraz muszę już iść pa-
Powiedział i już po chwili go nie było.
-Tak po za tym. Kto go uwolnił?-zapytała Elena
-Isobel. Przyjacółka Stefana tak podobno.

Hej😂😘
Co tam?
Mam nadzieję, że wszystko ok😂
Piszcie czy spodobał wam się ten rozdział😘
Kolejne rozdziały już wkrótce pozdrawiam
                       Zosiek😊😂😄😍😛😎❤😘

810-słowa.

Dwa Pamiętniki ✅✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz