ROZDZIAŁ #5

1.8K 60 1
                                    

*DWA MIESIĄCE*

     Minęły dwa miesiące odkąd wróciłam do Warszawy. Dwa miesiące odkąd poznałam Polską Reprezentację, regularnie grałam w piłkę. Dwa miesiące, które były jednymi jednymi z najlepszych w moim życiu. Dwa miesiące spędzone na imprezach, spotykaniu się z przyjaciółmi graniu w piłkę, zaprzyjaźniania się z reprezentacją, odbywaniu miesięcznej praktyki w gazecie warszawskiej.
     Mam piętnaście minut, żeby dojść na stadion, gdzie mam się spotkać z Bartkiem, Wojtkiem i Grześkiem. Właśnie z tą dwójką złapałam najlepszy kontakt. Jesteśmy umówieni na, jak to określił Wojtek, przyjacielskie spotkanie u mnie i u Bartka. Właśnie parkuję, więc pewnie będę  musiała jeszcze na nich czekać, ale jakoś to przeżyję. Doszłam spokojnie do głównego wejścia, przywitałam się z ochroniarzem, który już mnie zna i poszłam w stronę szatni chłopaków. Kiedy doszłam usiadłam na podłodze opierając się o ścianę i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Po kilku minutach przeglądania Facebooka usłyszałam na korytarzu głośne rozmowy i śmiechy i wiedziałam, że chłopaki właśnie skończyli trening i za chwilę tu będą.
- Lenka! Nasza księżniczka! - zawołał Fabian, który szedł na przedzie. Od jakiegoś miesiąca jestem "ich księżniczką" i naprawdę nie mam pojęcia dlaczego.
- Fabian! Nasz bramkarz! - odpowiedziałam wstając. - I drugi bramkarz! I defensywny pomocnik! I obrońca! I napastnik! - zawołałam widząc Szczęsnego, Krychowiaka, Pazdana i Lewego.
- Księżniczka! - zawołali równo po czym wybuchnęli śmiechem, a ja razem z nimi.
- Cześć reszta! - zawołałam do wyłaniającej się zza rogu kadry.
- Cześć księżniczka! - usłyszałam w odpowiedzi.
- Idźcie się przebierać, nie będę tu stała w nieskończoność! - zawołałam, a oni weszli do szatni śmiejąc się i rozmawiając wesoło. Na końcu szedł trener Nawałka z panem po pięćdziesiątce, w którym rozpoznałam Wojciecha Basiuka, trenera reprezentacji kobiet.
- Lena! Dobrze, że jesteś - powiedział Nawałka kiedy mnie zobaczył.
- Pana też miło widzieć - odparłam.
- Lena, przedstawiam ci Wojciecha Basiuka, trenera reprezentacji kobiet w piłce nożnej - powiedział wskazując ręką towarzyszącego mu pana. Uśmiechnęłam się do niego i wyciągnęłam rękę, którą uścisnął.
- Wojciech Basiuk, miło mi - powiedział patrząc mi w oczy.
- Lena Kapustka - odpowiedziałam oddając spojrzenie.
- Słyszałaś, że Daria Antończyk ostatnio uległa poważnej kontuzji?
- Tak, coś wiadomo? Może grać dalej?
- Właśnie o tym chciałem porozmawiać - zaczął. - Paulina nie może dalej grać, więc potrzebujemy nowej napastniczki i kapitan, a Adam polecił mi właśnie ciebie - powiedział prosto z mostu, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę. Czy on właśnie zaproponował mi miejsce w reprezentacji kobiet jako napastnik i kapitan? JEZUS! NIE WIERZĘ!
- Słucham? Mam być napastniczką i kapitanem reprezentacji? - spytałam z niedowierzaniem.
- Tak, dokładnie. Zgadzasz się?
- Oczywiście! - powiedziałam z entuzjazmem i dokładnie w tym momencie z szatni wyszedł Szczena, Krycha i Bartek. Spojrzeli na mnie zaskoczeni, później na trenera i na końcu na Basiuka.
- Przyjedź jutro o szesnastej do budynku PZPNu, dobrze? Spytaj o mnie w recepcji - powiedział.
- Dobrze, dziękuję, do widzenia - powiedziałam i odwróciłam się do chłopaków, którzy dalej patrzyli na mnie zdziwieni. Ruszyłam najspokojniej jak potrafiłam korytarzem w stronę wyjścia, a oni podążyli za mną. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, a kiedy byliśmy już przed budynkiem zaczęłam piszczeć i rzuciłam się najbliżej stojącemu Wojtkowi na szyję.
- Hej, hej! Nie piszcz mi do ucha! - zawołał.
- Przepraszam! - zawołałam, a on odchylił głowę w drugą stronę. - Przepraszam - powiedziałam ciszej i odsunęłam się od niego szczerząc się.
- Powiesz nam teraz co się stało, że mnie przytuliłaś? - spytał zdezorientowany.
- Widzieliście tego faceta obok trenera? - Pokiwali głowami. - To jest trener reprezentacji kobiet. Dostałam powołanie! - ostatnie dwa słowa wykrzyczałam skacząc w miejscu, a chłopaki przez chwilę patrzyli na mnie zdezorientowani. Pierwszy ogarnął się Grzesiek.
- To cudownie! - zawołał i przytulił mnie podnosząc i okręcając w powietrzu. Zaśmiałam się wesoło.
- Wiem!
- Gratuluję, księżniczko - powiedział stawiając na ziemi i całując w policzek.
- Dziękuję.
- BRAWO! - usłyszałam za sobą krzyk Wojtka. Odwróciłam się do niego po czym znowu straciłam grunt pod nogami, bo Wojtek Jestem Olbrzymem Szczęsny podniósł mnie na wysokość swojej głowy, czyli jakieś trzynaście centymetrów nad ziemię.
- Dziękuję, ale postaw mnie!
- Już, już - mruknął i znowu poczułam ziemię. Sięgałam mu tak mniej więcej do ramienia, więc kiedy chciałam na niego spojrzeć musiałam podnieść głowę, co wypomina mi od dwóch miesięcy. - Jestem z ciebie dumny, młoda - powiedział targając mi włosy.
- Ile razy mam powtarzać!? Łapy precz od włosów! - krzyknęłam waląc go w rękę.
- Oj, no dobrze. Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi - zaśmiał się.
- Jesteś okropny - mruknęłam i wywróciłam oczami. Odwróciłam się w stronę Bartka, który zaczął się śmiać. - No i z czego rżysz, młody? - Natychmiast spoważniał.
- Z ciebie. A tak poważnie to gratuluję, wiedziałem, że się dostaniesz, siostra - powiedział i mnie przytulił. Staliśmy tak przez chwilę, ale przerwał nam głos Błaszczykowskiego.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.
- Dostałam powołanie do reprezentacji kobiet - powiedziałam szczerząc się.
- No, no młoda! Brawo! - powiedział i też mnie przytulił.
- Dziękuję - powiedziałam wypinając dumnie pierś kiedy mnie puścił.
- Lecę, Agata już dzwoniła gdzie jestem - powiedział i szybko się z nami pożegnał.
     Kiedy szliśmy w stronę mojego auta Krycha stwierdził, że trzeba opić moje osiągnięcia piłkarskie, a Bartek, że na trzeźwo nie zadzwonię do rodziców, a muszę im o tym powiedzieć, więc z "przyjacielskiego spotkania" zrobi się domówka w cztery osoby. Fajnie.
     Jesteśmy w domu, a chłopaki właśnie hałaśliwie podziwiają plamę z kawy zrobioną przez Bartka kiedy rano go wystraszyłam.
- Lena? - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się od szafki, w której usilnie próbowałam znaleźć cukier. Przecież kupowałam go dzisiaj rano. Przede mną stał uśmiechnięty Wojtek.
- Tak? - spytałam uśmiechając się. Z Wojtkiem dogaduję się najlepiej. Być może dlatego, że Grzesiek nosi futra, a ja jestem uprzedzona do ludzi noszących futra.
- Słyszałaś, że UEFA chce wprowadzić taki przepis, że kobiety będą mogły grać w męskich klubach? I reprezentacji - powiedział opierając się o blat. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. To byłaby ogromna szansa dla mnie i innych piłkarek.
- Poważnie?
- Jak najbardziej. - Uśmiechnął się.
- To... to niesamowite! - zawołałam i go przytuliłam. - To byłaby ogromna szansa dla mnie.
- To będzie ogromna szansa dla ciebie - poprawił mnie, a ja posłałam mu promienny uśmiech.
- Co jest niesamowite i co będzie dla ciebie szansą? - spytał Krychowiak stojący za Wojtkiem.
- Przepis, który będzie mówił, że kobiety będą mogły grać  w męskich klubach i reprezentacjach - wytłumaczyłam.
- Wow, niesamowite - stwierdził.

*GODZINĘ PÓŹNIEJ*

     Po dwóch kieliszkach wina w końcu zdecydowałam się zadzwonić do rodziców. Trzymałam w ręce telefon i patrzyłam na zdjęcie kontaktowe taty. Mój kciuk od dobrych kilku minut wisi na zieloną słuchawką, a ja walczę ze sobą, żeby w końcu ją nacisnąć.
- Lena? - powiedział cicho Bartek. - Dasz radę?
- Mhm - pokiwałam głową.
- Jesteś pewna? Nikt cię nie zmusza - podtrzymał temat Grzesiek.
- Zadzwonię. Muszę mu pokazać, że wcale nie miał racji mówiąc, że wyjeżdżając niszczę sobie karierę - odparłam i nacisnęłam przycisk. Przyłożyłam telefon do ucha i wsłuchałam się w dźwięk sygnałów. Odebrał po trzech.
- Cześć Lena, co się stało? - powiedział na "dzień dobry".
- Nic się nie stało - odparłam. - Pamiętasz, jak mówiłeś, że wyjeżdżając niszczę sobie karierę?
- Tak, pamiętam. I co z tego?
- Myliłeś się. - Te dwa słowa sprawiły mi ogromną przyjemność. Nie wiedziałam, że mówiąc ojcu, że się mylił mogę być tak szczęśliwa. - Dostałam dzisiaj powołanie do reprezentacji kobiet.
- Och, gratuluję, to niesamowite - powiedział zaskoczony. ZASKOCZONY.
- Dziękuję. Musze kończyć, mamy gości - powiedziałam sucho i się rozłączyłam.
     Chłopaki patrzyli na mnie z lekkim zaskoczeniem i wyczekując co zrobię. Wstałam, podeszłam do barku i wyciągnęłam z niego butelkę whisky. Spojrzałam na chłopaków siedzących na kanapie i uśmiechnęłam się lekko.

******************************************************

Dzień dobry! Nareszcie jestem, co? No to jak Wam się podobał rozdział?
Aha, przepraszam za tak duży przeskok czasowy, ale nie widziałam sensu w opisywaniu wszystkiego po kolei. Następny rozdział też będzie po pewnym przeskoku. Do pewnego momentu będzie sporo przeskoków, a później zredukuję je do minimum.
Ela^^

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz