ROZDZIAŁ #30

1.2K 50 7
                                    

      Dlaczego zawsze kiedy już jest dobrze coś musi się spieprzyć? ZAWSZE. Minął miesiąc. Miesiąc, który odmienił moje życie całkowicie. Już nigdy nie będą tą samą osobą, która może spokojnie przejść ulicą w Turynie czy w Warszawie. Już nigdy nie będę tą Leną Kapustką, która wyjeżdżała na EURO z reprezentacją Polski. Wszystko za sprawą EURO, to po pierwsze, a po drugie tego, że już w pierwszym moim meczu w barwach Juventusu (w którym zagrałam tylko jedenaście minut) strzeliłam gola. Gola na 2:0 w meczu z Lazio. Wcześniej gola strzelił Paulo, z którym złapałam wyjątkowo dobry kontakt. A całą sytuację sprowokowała nasza cieszynka po moim golu.
      Wojtek przyjechał akurat kiedy schodziliśmy z boiska do szatni. Już wtedy powinnam się domyślić, że coś jest nie tak. Niby pogratulował mi meczu, ale nie tak jak zawsze. Bo niby nasze kluby ze sobą rywalizują i tak dalej, ale po wygranych meczach zawsze sobie gratulujemy. Zawsze. I zawsze udajemy, że jesteśmy zadowoleni. Tym razem było inaczej. Było bardzo inaczej. Tylko nie wiedziałam o co może mu chodzić. Może powinnam się domyśleć, ale naprawdę nie widziałam nic niepokojącego w mojej relacji z Paulo. Powinnam. Teraz wiem.
Kiedy tylko wsiadłam do auta za Wojtkiem ten odpalił silnik i ruszył nic nie mówiąc. Każda próba nawiązania z nim jakiegokolwiek kontaktu nie miała szans, bo na wszystko odpowiadał monosylabami. Zaczęłam się denerwować kiedy na wzmiankę o Paulo spiął się i powiedział, żebym mu nie przeszkadzała. Wtedy zaczęłam się domyślać, że najprawdopodobniej jest zazdrosny. Moje obawy miały się potwierdzić zaraz po wejściu do domu.
 - Możesz mi wytłumaczyć dlaczego podrywasz Paulo? - warknął kiedy chciałam usiąść na kanapę.
 - Słucham? Paulo to przyjaciel - powiedziałam całkowicie zdezorientowana.
- Nie udawaj głupiej, Lena - powiedział sucho. - Przecież wiesz o co mi chodzi.
- No właśnie nie. Przecież muszę się z kimś zaprzyjaźnić w tej drużynie. Nie moja wina, że akurat z Paulo dogaduję się najlepiej! Nie rozumiem dlaczego się czepiasz, Wojtek.
 - Najlepiej się z nim dogadujesz!? Poważnie, Lena? Poważnie!? Myślisz, że tym mnie uspokoisz!? - krzyknął.
 - Kurwa Wojtek! Ogarnij się! Ja się nie czepiam o twoje koleżanki! Na pewno jakieś masz! - Na krzyk odpowiadam krzykiem.
- A możesz mnie z nimi zobaczyć co trzy dni w telewizji cieszących się razem!?
- Och, więc o to ci chodzi?! O to, że gramy w jednej drużynie czy, że obydwoje gramy jako napastnicy i to właśnie my najczęściej strzelamy!? - Głupszego powodu nie mógł sobie wymyślić.
- Nie widzisz jak on do ciebie zarywa?! Przecież on ewidentnie chce cię przelecieć! - wrzasnął. Jego słowa uderzyły we mnie z ogromną mocą. Tego było za wiele.
- Nie moja wina, że jesteś zazdrosny o każdego, który na mnie spojrzy! Wyobraź sobie, że nie mam zamiaru pakować się do łóżka pierwszemu lepszemu kolesiowi, który podobno chce mnie przelecieć!
- Kurwa Lena! Czy y naprawdę nie rozumiesz?! Nie chodzi mi o każdego, który chce cię przelecieć, bo musiałbym robić awanturę połowie mężczyzn w Polsce! Chodzi mi o Paulo Dybalę, kurwa! Dokładnie o niego! Nie rozumiesz?!
- Nie, kurwa, nie rozumiem! Może jestem tępa, ale nie mam pierdolonego pojęcia o co ci chodzi!
- To się kurwa zastanów - powiedział ciszej, ale z tą samą wściekłością i wyszedł. Tak po prostu wziął do ręki bluzę i wyszedł zostawiając mnie samą w domu.
      Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Na drżących nogach przeszłam do kuchni i wzięłam do ręki butelkę wina. Odkorkowałam ją i pociągnęłam duży łyk. Znowu piłam. Znowu z rozpaczy. Wróciłam do salonu i wzięłam do ręki telefon.
       Zostawiłam Wojtkowi z trzydzieści nieodebranych połączeń. Kiedy nie odbierał weszłam na Messengera. Jedyną aktywną osobą, która mogła mi pomóc był Piszczu. Więc napisałam do niego:

Lena: Hej Łukasz
Piszczu: Cześć
Lena: Kojarzysz może Paulo z Juventusu?
Piszczu: To ten z wiecznie ułożonymi włosami?
Piszczu: Dobrze myślę?
Lena: No dokładnie
Piszczu: Coś mi świta, a o co chodzi?
Lena: Wojtek zrobił mi o niego awanturę
Piszczu: A miał podstawę?
Piszczu: W sumie sama jego aparycja jest podstawą...
Lena: Jeżeli to, że się z nim przyjaźnię jest podstawą to tak, jak najbardziej
Piszczu: Przyjaźń damsko-męska, powiadasz? Pamiętam te czasy 😏
      Kurwa, Łukasz, proszę cię, nie teraz - pomyślałam.
Lena: Łukasz! Naprawdę nie mogę cię prosić o chwilę powagi? Nawet kiedy kogoś potrzebuję, bo Wojtek wyszedł i nie wiem gdzie jest?
Piszczu: Wyszedł?
       Nie, kurwa, żartuję sobie.
Piszczu: To chyba naprawdę poważna sytuacja...
Lena: No tak
Lena: Nie daje znaku życia, a ja się zamartwiam
Piszczu: Właściwie o dlaczego się zdenerwował?
Lena: A żebym ja o wiedziała. Powiedziałam tylko, że skoro jestem w tej drużynie to powinnam się z kimś zaprzyjaźnić i on nie powinien mieć pretensji, że to robię
Lena: No i jeszcze, że nie ma prawa ingerować w to z kim się przyjaźnię
Lena: I parę innych rzeczy...
Piszczu: Dobrze, ale widział was razem w jakieś dwuznacznej sytuacji?
Lena: Eee... chyba nie
Piszczu: Chyba?
Lena: Nie przypominam sobie nic oprócz cieszynek, ale o to chyba nie będzie zły
Lena: Prawda?
Piszczu: Wiesz co?
Piszczu: Ostatnia z nich była chyba zbyt.... intensywna.
Piszczu: Ten koleś cię po prostu OBŁAPIAŁ
      Co ty, Łukaszku kochany, pierdolisz?
Lena: Co?
Lena: Jak to?
Lena: Przecież to tylko... O kurwa
Lena: Masz rację
Piszczu: Nie obraź się Lena, ale nie wiem jakim cudem nie poczułaś jego ręki na swoim tyłku
Lena: No nie wiem, może przez adrenalinę po strzelonym golu?
Lena: Kurwa
Lena: Że też Wojtek wściekł się o coś takiego
Piszczu: Ej, ja też bym się wściekł, jakby jakiś koleś położył łapy na mojej dziewczynie
Lena: Ale byłbyś zły na tego kolesia, nie? A nie na dziewczynę
Piszczu: No tak, ale ty go broniłaś, więc wiesz
      CAŁY ŚWIAT PRZECIWKO MNIE.
Lena: Paulo? Nie broniłam go! Powiedział tylko, że to przyjaciel i że powinnam się z kimś przyjaźnić
Piszczu: Postaw się na jego miejscu. On to tak zrozumiał. To w końcu facet
Piszczu: My myślimy inaczej
Lena: Niż my, wiem
Piszczu: Czekaj
Lena: Na co?
Piszczu: Wojtek jest nawalony w trzy dupy
Lena: Co?
Lena: Skąd wiesz?
Piszczu: Dzwonił
Lena: Do ciebie?
Lena: Dlaczego akurat do ciebie?
Lena: Dlaczego nie do Krychy?
Piszczu: A skąd ja mam wiedzieć?
Lena: Może ci powiedział
Piszczu: "Powiem ci Łukaszku, że kobiety o pszsze-ebiegłe stwoszenia" i się rozłączył
      Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa.
Lena: Kurwa
Lena: Mi się wydaje, czy on mnie nienawidzi?
Piszczu: Na mózg ci padło?
Lena: Możliwe
Piszczu: Kocha cię jak nie wiem co
      W tym momencie?
Piszczu: Na pewno nie wiesz gdzie może być?
Lena: Nie mam kurwa pojęcia
Lena: Nie mam za bardzo czasu na łażenie po klubach
Piszczu: W sumie to on może być wszędzie
Lena: Właśnie, a Turyn jest spory
Piszczu: Zadzwoń do niego jeszcze raz
Lena: Myślisz, że nie dzwonię?
Lena: Cały czas włącza się poczta głosowa
Piszczu: Jezu
Lena: Poważnie?
Lena: Jezu?
Piszczu: Nie czepiaj się
      Bo co?
Lena: Wiem, przepraszam
Lena: Ale naprawdę się denerwuję
Piszczu: Martwię się, bo wiem co pijany facet jest w stanie zrobić
      Dzięki, to mi pomogło.
Lena: Nie pomagasz
Piszczu: Przepraszam
Lena: Ja przepraszam
Lena: Starasz się, a ja na ciebie naskakuję
Piszczu: Może jeszcze przyjdzie...
Lena: Oby
Piszczu: A jak przyjdzie to proszę, bądź spokojna
      Oczywiście. I spytam czy nie chce przypadkiem się napić kakao.
Lena: Spróbuję
Lena: Gonzalo właśnie do mnie zadzwonił
Lena: I powiedział, że przed chwilą zobaczył pijanego kolesia przypominającego Wojtka przechodzącego obok jego domu
Lena: Postara się go tu przywieźć najszybciej jak się da
Lena: Chyba nie będę spokojna
      Nie będę, będę wściekła jak cholera i zajebię gnoja.
Piszczu: Jak będziesz na niego wrzeszczeć to nic nie zdziałasz
      I CO Z TEGO?
Lena: Wiem
Piszczu: Wiesz jak funkcjonują pijani faceci?
Lena: W tej chwili mam to w dupie
Piszczu: " O krzyczy, ale to śmieszne! Wypiłbym jeszcze coś... O, znowu krzyczy? Wygląda jak Diabolina!" W dodatku nic nie będzie pamiętał
Lena: Skoro nic nie będzie pamiętał to nic się nie stanie jak dostanie zjebkę
Piszczu: Eh, rób jak uważasz
Lena: Słuchaj, ja naprawdę nie chcę na niego wrzeszczeć, ale jak go zobaczę to mogę po prostu nie dać rady i zacząć wrzeszczeć
       Kłamałam. Mam ochotę tak go zjebać, że zacznie się bać.
Piszczu: Spokojnie
Lena: Ta, łatwo mówić. To nie twój facet zrobił ci awanturę o przyjaciela, schlał się i teraz twój znajomy nie odwozi go do domu
Piszczu: Ja nie mam faceta
       A w mordę chcesz?
Lena: Och, wiesz o co mi chodzi
Lena: Nie łap za słówka wściekłej kobiety. Jeszcze się nie nauczyłeś?
Piszczu: Oj tam
Lena: Nie wkurzaj mnie bardziej, bo oberwie Wojtek
Piszczu: To jest szantaż!
Lena: To jest stwierdzanie faktów!
Piszczu: Podchodzące pod szantaż!
      SPIERDALAJ.
Lena: Oj weź się
Lena: Albo nie. Skupię się na tym jak bardzo zła jestem
Lena: A to skończy się tym, że Wojtek wyląduje na ulicy
Piszczu: Nie jesteś taką jędzą
Lena: Nie wierzysz?
Piszczu: Nie, zbyt go kochasz
Lena: Skąd ty możesz wiedzieć jak bardzo ja kogoś kocham?
Piszczu: Widać
Lena: W tym momencie widać tylko, że jestem wściekła
Piszczu: Nie łap mnie za słówka
Lena: Jesteś okropny
Lena: PRZYJECHALI
Lena: NAPISZĘ PÓŹNIEJ
Piszczu: Tylko spokojnie!
      Nie.

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz