Ósmego lipca, dzień po meczu Francja - Niemcy, który wynikiem dwa do zera wygrała Francja, mieliśmy pierwszy trening na stadionie Stade de France, na którym miał się odbyć mecz finałowy. Trening mieliśmy chwilę po reprezentacji Francji. I ja jak to ja, nie mogłam wejść na murawę normalnie, przodem. Musiałam iść tyłem i rozmawiać z Wojtkiem , który z kolei nie mógł przyspieszyć. Ale Griezmann mógł patrzeć przed siebie, a nie w telefon. No mniejsza o to. Idąc tyłem wpadłam w Antoine Griezmann'a, który szedł zagapiony w swój telefon. Ja tylko lekko się zachwiałam, ale on poleciał do tyłu. Zrobiłam wielkie oczy i bezgłośnie spytałam Wojtka w kogo wpadłam, ale on tylko wzruszy ramionami.
Odwróciłam się i spojrzałam w dół. Przede mną leżał jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, podstawowy zawodnik reprezentacji, z którą miałam się zmierzyć w finale, a jednocześnie piłkarz, którego podziwiam. Wspaniale.
- Boże, przepraszam - powiedziałam po angielsku, wyciągając do niego rękę.
- Nic się nie stało, powinienem patrzeć przed siebie - powiedział otrzepując spodnie. - Antoine Griezmann - dodał.
- Lena Kapustka, miło mi. - O MÓJ BOŻE. CZY JA WŁAŚNIE ROZMAWIAM Z GRIEZMANN'EM? ZA CHWILĘ SIĘ ZAPOWIETRZĘ.
- Mi również, ale wybacz, muszę iść, bo odjadą beze mnie - powiedział patrząc ponad moim ramieniem (musiał stanąć na palcach, żeby to zrobić). - Wołają mnie - dodał i krzyknął coś po francusku.
- Jasne, do zobaczenia na meczu - odparłam odsuwając się trochę, żeby biedak nie musiał stań na czubkach palców.
- Tak, do zobaczenia.
On odszedł, a ja ruszyłam wolno w stronę murawy z Wojtkiem, który stał obok mnie kiedy rozmawiałam z Griezmann'em.
- Czy ja właśnie poznałam się z Antoinem Griezmann'em? - spytałam zszokowana.
- Na to wygląda - odparł wyraźnie rozbawiony bramkarz.
- Wow - wykrztusiłam.*DZIEŃ FINAŁU*
Od rana wszyscy byli zdenerwowani. Nikt z nikim nie rozmawiał, a Łukasz kręcił się po korytarzach z kamerą nagrywając wszystko, ale nie mówiąc nic. Mniej więcej około godziny osiemnastej w hotelu zrobiło się głośno i tłoczno. Wszyscy zaczęli się zbierać i schodzić na ostatni posiłek przed meczem. Naprawdę zawrzało dopiero kiedy wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się do autobusu, który miał nas zawieźć na stadion.
Kibice skandowali nasze nazwiska i zagrzewali nas do walki. Wspaniałe uczucie kiedy idziesz na najważniejszy mecz w swoim życiu. Jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy, w polskiej piłce nożnej. Słyszałam jak tłum wrzeszczał "LENA, LENA, LENA!". Niesamowite uczucie. Rozdałam kilka autografów, zrobiłam kilka zdjęć i wsiadłam do autobusu.
- Ludzie zaczynają cię lubić - powiedział Bartek obok którego usiadłam.
- Nareszcie - mruknęłam tylko, zanim zostałam "porwana" na tył przez Grześka. - co to było Krycha? - warknęłam.
- Porwanie - parsknął Fabian, który już siedział obok Kuby.
- Zabawne. - Uśmiechnęłam się i usiadłam na jedynym wolnym miejscu obok Piszcza. - No i co się tak gapicie? - spytałam speszona, kiedy natarczywe spojrzenia nie ustawały. W odpowiedzi Robert podał mi telefon z jakimś artykułem. Kiedy tylko spojrzałam na nagłówek wiedziałam o co chodzi. "Lena Kapustka z pewnym transferem do Juve?". Odchrząknęłam i czytałam dalej. Ogólnie w artykule były przytaczane wypowiedzi mojego agenta i dyrekcji Juventusu, którzy wypowiadali się na mój temat. Była tam też wiadomość o moim spotkaniu z przedstawicielami klubu.
- No i co? - Oddałam Robertowi telefon unikając spojrzeń chłopaków.
- Nic nie mówiłaś! - zawołał z wyrzutem Wojtek.
- Bo jeszcze nie wiem, czy się zgodzę - skłamałam gładko.
- Nie wymyślaj, przecież mi mówiłaś, że marzysz o grze tam - powiedział, mrużąc oczy.
- No tak, ale muszę myśleć trzeźwo. Mają Dybalę, Higuaina i Mandzukicia. Raczej nie mam szans na grę, a po to tam idę. Mam propozycję z Romy, Atletico, Wofsburga i parę innych kierunków. Mam z czego wybierać. Są kluby, w których będę miała większe szanse - powiedziałam broniąc się.
- Jesteś mądrzejsza niż może się wydawać, Lena - powiedział cicho Łukasz. - Większość nawet by się nie zastanowiło. Ale nie idź do Niemiec. Zjedzą cię tam. Nie są gotowi na kobietę w zespole.
- Nie chcę. Jeżeli do Niemiec to tylko do Borussii, a od nich propozycji nie mam.
- Roma? - Wojtek wyraźnie miał nadzieję w głosie.
- Ta, ale u nich też nie mam szans. Siedzieć na ławce wolę w Juventusie niż w Romie - powiedziałam cicho.
- I tak pójdziesz do Juve - stwierdził Wojtek i założył słuchawki. Spojrzałam na niego zdezorientowana, wywróciłam oczami i też założyłam słuchawki wściekła. Co on sobie myśli? Że może sobie naciskać na mnie żebym poszła do jego klubu, chociaż nie chcę? Dupek.
CZYTASZ
Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONE
FanficŻycie dwudziestoletniej Leny obraca się o 180 stopni, kiedy FIFA zezwala na grę kobiet w męskich ligach. Is It Too Late To Change?