ROZDZIAŁ #23

1.2K 53 12
                                    

     Nicolas Gray. Tępy chuj, który był gotów rozwalić moje życie na drobne kawałeczki i który przyjechał z moją dawną przyjaciółką mnie odwiedzić. Poznałam go w melinie, w której pracowałam, kiedy mieszkałam w Londynie. Przyszedł tam kiedyś zakrwawiony, brudny i zmęczony, a ja, jako iż byłam wtedy zdolna pomóc każdemu napotkanemu na ulicy człowiekowi, zaproponowałam mu pomoc. I głupia, niespełna dwudziestoletnia ja zakochałam się. Właściwie nawet nie. On mi wmówił, że się zakochałam. In mnie zmusił do myślenia, że go kocham. Zresztą nie tylko do tego. Byłam głupia i naiwna. Kiedy Emily i Ann wyrzuciły go z domu, a mnie z niego nie wypuszczały dopóki nie były pewne, że opuścił miasto ignorując moje wrzaski, łzy i groźby była załamana. Moja psychika ju,z wtedy wysiadała i gdyby nie dziewczyny Bóg wie jakbym skończyła.
     A teraz stał przede mną obejmując Julkę, która była w ciąży. Biedna dziewczyna. Kiedy weszła do pokoju, w którym aktualnie przesiadywałam z chłopakami najpierw zobaczyłam ją i okropnie się ucieszyłam. Później zobaczyłam jej brzuch i się zdziwiłam. A na końcu zobaczyłam jego. Wtedy się przeraziłam. Nic się  nie zmienił. Nadal był tak samo obrzydliwy. Przyglądał mi się ze złośliwym uśmieszkiem.
- Julka! - krzyknęłam całkowicie go ignorując i podbiegając do dziewczyny, która też mnie przytuliła. - Chryste, jak ja cię dawno nie widziałam, kurduplu - zaśmiałam się, bo Jula była ode mnie dużo niższa i od zawsze mówiłam na nią kurdupel.
- Przestań! Po dziesięciu latach nadal to samo! - zawołała udając oburzoną. Po czym zapoznała mnie z Nicolasem. Spojrzał mi w oczy, a ja powstrzymałam łzy.
- Pójdę po kawę, chcesz? - spytałam otrząsając się. Julka pokiwała ochoczo głową.
- Pójdę z tobą, sama sobie nie poradzisz, jak weźmiesz trzy kawy? - powiedział z wrednym uśmiechem Gray. Mówił po polsku, co kompletnie mnie przeraziło. Zgodziłam się niechętnie, bo inaczej wyglądałoby to dziwnie. Julka poszła się przywitać z Bartkiem i poznać z resztą reprezentacji, a my wyszliśmy. 
- Lena Kapustka - syknął przypierając mnie do ściany w korytarzu prowadzącym do kuchni. - Nie sądziłem, że jeszcze się spotkamy, po tym jak te twoje przyjaciółeczki mnie wywaliły.
- Ja też nie - wycedziłam przez zęby. - I bardzo mnie smuci, że stało się inaczej. - Odsunęłam go od siebie i ruszyłam w stronę kuchni.
- Jesteś silniejsza niż kiedyś - mruknął mi do ucha.
- Odpierdol się ode mnie. Masz dziewczynę i dziecko w drodze, nie? Dorósłbyś w końcu.
- I jesteś ostrzejsza. I seksowna jak zawsze - kontynuował nic sobie nie robiąc z moich uwag.
     Przestałam reagować. To jedyny sposób. Wzięliśmy kawę od Tomka udając, że spotkaliśmy się pierwszy raz w życiu. W drodze powrotnej było to samo. Tylko teraz nie mógł mnie łapać, bo miał kawę w ręce. tylko jedną, ale zawsze to jakieś utrudnienie.
     Z Julką przegadałyśmy prawie trzy godziny. Nicolas co jakiś czas się wtrącał, a wtedy Julka robiła maślane oczka i cały czas go chwaliła. Modliłam się w duchu, żeby miała w okół siebie ludzi, którzy jej pomogą wyplątać się z tego związku. Sama sobie nie poradzi.  Jula była nie do poznania. Przypominała bardziej pustą lalę, którą bardziej obchodzi wygląd niż cokolwiek innego niż dziewczynę, której marzeniem jest granie w piłkę, jaką zapamiętałam. Nie potrafiłyśmy znaleźć wspólnego języka co skutkowało częstymi chwilami ciszy.
     Kiedy się żegnałyśmy chciało mi się płakać. Nicolas przytulił mnie na pożegnanie i szepnął do ucha "Nienawidzę cię, wiesz?" i odszedł co spowodowało, że od razu po tym jak odjechali wbiegłam po schodach na trzecie piętro powstrzymując łzy i wpadłam do swojego pokoju gdzie rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Dokładnie jak wtedy, kiedy miałam siedemnaście lat i cały czas kłóciłam się z rodzicami. Kiedy mówiłam im, że lepiej by było gdyby umarli i, że ich nienawidzę. Kiedy jedyną ucieczką była piłka i od czasu do czasu alkohol za sprawą mojego ówczesnego chłopaka. Jak wtedy, kiedy płakałam nocami po tym jak dziewczyny wyrzuciły mężczyznę, przez którego znowu płaczę.
     Po kilku minutach drzwi do pokoju cicho się otworzyły, a ja natychmiast usiadłam i wytarłam oczy, chociaż niewiele mi to dało. Przede mną stał Wojtek.
- Co się stało? - spytał siadając na brzegu łóżka.
- Nic. - Najgłupsza odpowiedź na świecie kiedy po twoich policzkach nadal płynął niechciane łzy.
- Och błagam, głupi nie jestem. Powiedz, proszę, nie mogę patrzeć jak cierpisz - powiedział patrząc mi w oczy.
     Więc mu powiedziałam. Wszystko od początku. O moich kłótniach z rodzicami, o krótkim epizodzie z samookaleczeniem, problemach w szkole i z rówieśnikami, o chęci rzucenia piłki, o ucieczkach z domu, o mojej ratującej wszystko relacji z Bartkiem, o moich dwóch chłopakach w Polsce, którzy mnie powoli niszczyli, o wyjeździe do Krakowa, potem do Warszawy, o alkoholu, o wyjeździe do Londynu, o studiach, pracy w melinie i o Nicolasie. Nie pominęłam nawet faktu, że potrafiłam nie spać w ogóle albo spać po godzinę na dobę, żeby tylko się z nim spotkać. Powiedziałam o tym jak powoli wysiadała mi psychika i mózg. O tym, jak bardzo zamulona i ślepa byłam. O tym, że odtrącałam pomoc, której potrzebowałam.
     A on słuchał i mi nie przerywał. Patrzył na mnie z bólem w oczach, a kiedy skończyłam otarł mi łzy z policzków i mocno mnie przytulił  nadal nic nie mówiąc. Przyciskał mnie do piersi tak długo, aż w końcu się uspokoiłam. Kiedy mój oddech był w końcu uregulowany odsunął mnie na długość ramion i spojrzał mi w oczy.
- Słuchaj. Nie wiem jak ci się udało przez to wszystko przejść i nadal być w miarę normalną i szczęśliwą. Podejrzewam, że to było tak ciężkie, że ja bym sobie nie poradził. Ale to, że tu teraz ze mną siedzisz i w końcu wyrzuciłaś z siebie to wszystko znaczy tylko tyle, że dałaś sobie radę kiedy byłaś skazana na siebie i było o wiele ciężej niż teraz. Więc teraz, kiedy masz nas poradzisz sobie również. Wiem łatwo mówić, ale będzie dobrze. Nie spotkasz tego kolesia nigdy więcej, nigdy więcej cię nie skrzywdzi, twój ojciec nigdy więcej nie powie, że jesteś nikim, nigdy więcej nawet nie zbliżysz żyletki do skóry, nigdy więcej nie zaczniesz pić, żeby zapomnieć o problemach i nigdy więcej nie popełnisz takiego błędu. Bo masz mnie. Masz nas wszystkich. Rozumiesz? - powiedział zaciskając dłonie na moich ramionach i patrząc mi w oczy.
- Rozumiem - powiedziałam cicho kiwając głową. - Dziękuję.
     Przytuliłam go jeszcze raz. Był niesamowity. A ja go kochałam. I nadal kocham. Kurwa, wpadłam po uszy.
- A teraz się ubieraj i nie myśl o tym. Za godzinę na dole. Nie spóźnij się - powiedział uścisnął mnie jeszcze i podszedł do drzwi. - Gdybyś potrzebował pogadać, pamiętaj, że masz mnie - dodał przed wyjściem.
     Kocham go.

*****************************************************************

xoxo Ela

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz