Ostatnie dwa mecze były jeszcze przed nami. Armenia na wyjeździe i Czarnogóra u siebie. Mecze o wszystko. O marzenia. O honor. O szczęście. Mecze o Mistrzostwa Świata. Najważniejsza impreza w świecie piłki nożnej. Dwa mecze od nas. Musieliśmy je wygrać.
No i wygraliśmy. Obydwa.
Nie ukrywam, mecz z Armenią był dla nas jak trening. Osiem do jednego jednak coś znaczy, prawda? Trzy gole Roberta, jeden Kuby, jeden Kamila, jeden Rafała i dwa moje. To bardziej był pokaz siły niż walka.
O wiele ciężej na pewno było z Czarnogórą. Prowadzenie 2:0. Spokojnie, luzik. Mamy to.
Nagle dwa gole Czarnogórców. Zimny kubeł. Po raz kolejny. Musimy wziąć się w garść - to była jedyna myśl jaka towarzyszyła mi przez większość drugiej połowy. Musimy wygrać. Musimy strzelić bramkę. Musimy dać radę. Nie możemy zawalić. Nie tym razem.
Chyba wszyscy myśleliśmy wtedy o tym samym. O wygranej. Bo nasza gra znacznie się poprawiła. W ofensywie. Defensywa była zdezorientowana po zejściu Łukasza Piszczka. Naszego oparcia.
Ale daliśmy radę mimo wszystko.
Cały stadion był wtedy jedną, wielką, biało-czerwoną masą, wrzeszczącą ze szczęścia.
Ja płakałam. I nie tylko ja. Założę się, że masa osób na stadionie płakałam.
Ale ja miałam podwójny powód. Byłam podwójną wygraną.Tuż po przemowie Lewego odwróciłam się tyłem do trybun, żeby porozmawiać z Grosikiem. Teraz mi się wydaje, że zagadał mnie specjalnie, tylko po to, żeby Wojtek mógł się przygotować.
Odwróciłam się, kiedy trybuny prawie całkiem zamilkły, co wydawało mi się podejrzane, bo one nigdy nie milkną.
Prawie na niego nadepnęłam. Prawie go nie zauważyłam.
Wojtek klęczał przede mną w brudnym stroju i koszulce "DAWAJ POLSKA 2018". Z pierścionkiem zaręczynowym.
- Lena, kochanie ty moje, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na tym pięknym świecie i zostaniesz moją żoną? - patrzył na mnie ze swoim najbardziej rozbrajającym uśmiechem.
- Jezus Maryja, Wojtek... - nie wiedziałam co powiedzieć przez chwilę, a w jego oczach zabłyszczał strach. Naprawdę myślał, że mogłabym się nie zgodzić? - Oczywiście że tak, pajacu - zamiast czekać, aż on wstanie uklęknęłam przed nim i rzuciłam się na niego z taką siłą, że przewrócił się do tyłu, a ja razem z nim. - Kocham cię, kocham cię, kocham cię - szeptałam mu do ucha, leżąc na nim na oczach milionów Polaków.
W najlepszym dniu mojego zycia.****************************************************************
Hejka v3. Napiszę jeszcze epilog i kończę. Dłuższą notkę dam tam.
CZYTASZ
Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONE
أدب الهواةŻycie dwudziestoletniej Leny obraca się o 180 stopni, kiedy FIFA zezwala na grę kobiet w męskich ligach. Is It Too Late To Change?