ROZDZIAŁ #37

919 38 1
                                    

@lena_kapustka: Po co komu samoloty? @wojciechszczesny1

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

@lena_kapustka: Po co komu samoloty? @wojciechszczesny1

                                                                        367k likes
                                                                          96k coms

@wojciechszczesny1: Przecież można jechać cały dzień XD
@_rl9: Żeby się szybko przemieszczać...
@lenakapustka: Nie zaczynaj, @_rl9
@antogriezmann: Czy tobie nie za gorąco, młoda damo?
@paulpogba: Boże, @antogriezmann, co z tobą?

                                                                                   ***

       Wiecie co jest najlepsze w jechaniu z kimś samochodem kilkanaście godzin? To, że nie można uciec od rozmowy. Czy ktokolwiek potrafi sobie wyobrazić siedzenie w samochodzie z jedną osobą przez piętnaście godzin i nie rozmawianie z nią? Ja nie. Nie umiem milczeć godzinę, a co dopiero piętnaście. Zwłaszcza, jeżeli osobą, która siedziała obok mnie był mój chłopak, którego kochałam nad życie. Dosłownie. I może niektórym się wydaje, że przesadzam. Że po dwóch miesiącach związku nie można kogoś kochać tak bardzo. Ale jeśli to jest ta właściwa osoba to owszem, można.
      Kiedy kłócisz się z kimś, kogo kochasz chcesz go od razu przeprosić. Ale w większości sytuacji nie pozwala ci na to duma. Tak jak było i wtedy. Chociaż obydwoje wiedzieliśmy, że kłótnia była całkowicie nie potrzebna i żadne z nas nie miało racji, żadne z nas też nie przeprosiło.
      Powiedzcie mi, kto zdrowy psychicznie kłóci się o to, czy lepiej jechać samochodem, czy czekać dodatkowy dzień na samolot i zaryzykować spóźnienie na trening. Powiecie - dużo ludzi by się posprzeczało. I to jest problem. My się nie sprzeczaliśmy. To była kłótnia z krwi i kości. Z krzykiem i przekleństwami. To było to, czego nienawidzę najbardziej na świecie i czego przysięgałam nie robić. Ale najgorsze i tak było to, że od czterech dni kłóciliśmy się codziennie.
       Kiedy jesteś w związku na odległość masz realne podstawy, żeby być zazdrosnym. Nie od razu podejrzewać o zdradę, ale najzwyczajniej na świecie zazdrościć wszystkim, którzy widują twoją ukochaną osobę częściej niż ty. Czyli w moim i Wojtka przypadku całkiem sporo osób. Obydwoje graliśmy w świetnych klubach piłkarskich. Jak to na klub męski w Juventusie było kilkudziesięciu mężczyzn i ja. Kto nie byłby zazdrosny? Dla porównania, w Romie było kilkudziesięciu mężczyzn i kilkadziesiąt kobiet. A to pracowały w kuchni, a to jako trenerki, lekarki. Była nawet masażystka. I tu znowu - kto nie byłby zazdrosny?
      Kiedy do zazdrości, nawet takiej zdrowej i niegroźnej, dochodzi brak czasu na rozmowy, różne zdania w niektórych dosyć ważnych sprawach i rywalizacja czysto sportowa - może zrobić się nieciekawie. Do takiego stopnia, że napięcie między partnerami jest prawie namacalne.
     Ale kiedy siedzisz z nim w aucie, słuchając tylko muzyki z radia i przerywając milczenie tylko po to, żeby raz na jakiś czas spytać o drogę w końcu wymiękasz.
- Wojtek? - powiedziałam w końcu, ściszając radio.
- Tak? - wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie.
- Co się z nami dzieje? - zdobyłam się na odwagę odezwać po kilkunastu sekundach.
- Dobre pytanie. - Westchnął i oparł się na ramieniu. - Też chciałbym to wiedzieć.
- Nie wiem, co powiedzieć - powiedziałam, zjeżdżając na stację benzynową. - Więc powiem, że muszę zatankować. - Wysiadłam z samochodu próbując zachować spokój. Będzie dobrze, będzie dobrze - powtarzałam sobie jak mantrę. Musiało być dobrze, prawda?
       Jasne, że tak. Było źle już tyle razy, że to by było aż nieprzyzwoite, gdyby nie było dobrze.
      Kiedy wróciłam Wojtek siedział z ogromnym uśmiechem na ustach.
- Co jest? - spytałam, zapinając pasy.
- Nic, nic - powiedział, patrząc na mnie z uśmiechem. - Słuchaj, jestem idiotą, wiesz o tym. - Złapał mnie za rękę. - Więc proszę, nie gniewaj się na mnie, że czasem zaczynam się kłócić o taką pierdołę.
- Nie gniewam się - parsknęłam mimowolnie. - Po prostu zdecydowanie za dużo się kłócimy.
- Zgadzam się - kiwa głową. - Dlatego obiecuję, że od teraz zastanowię się dwa razy, zanim cokolwiek powiem. - Już chciałam coś powiedzieć, kiedy dodał: - Pod jednym warunkiem.
- Tak? - spytałam zrezygnowana.
- Następnym razem lecimy samolotem - powiedział, szczerząc się.
- Nie znoszę cię - wywróciłam oczami, tak mocno, że aż zabolało.
- Też cię kocham. - Pocałował mnie lekko. - Umowa stoi?
- Stoi. - Pokręciłam głową. - Możemy jechać?
- Oczywiście.

************************************************************************

Dobra, okej, macie prawo mnie nienawidzić. Nie mam na swoje usprawiedliwienie nic, oprócz ciężkiego okresu w życiu, który trwa o wiele za długo i jest naprawdę zbyt ciężki i naprawdę nie daję rady, ale naprawdę Was wszystkie przepraszam, że tak długo nie było rozdziału i że w ogóle nie dawałam znaku życia.
Naprawdę, naprawdę mi przykro.
Postaram się przez wakacje trochę nadgonić, a w roku szkolnym pisać regularnie, ale nic nie obiecuję.

xoxo Ela

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz