#21

1.4K 52 2
                                    

Dzień po meczu z Niemcami mogłam się w końcu wyspać. Pierwszy raz od początku EURO trener powiedział, że zasługujemy na odpoczynek i po nocnej posiadówie możemy się wyspać. Po meczu, nie ukrywam, siedzieliśmy do prawie czwartej w nocy przy piwie. Zresztą trener dosyć długo siedział z nami. Dostałam miliard gratulacji za "Jakże pięknego i wspaniałego gola" i otrzymałam miano królowej. Teraz Wojtek i Grzesiek kiedy do mnie mówią zawsze dodają "królowo". A ja za każdym razem pękam ze śmiechu. Wojtek przestał być irytujący od naszego spotkania w Gdańsku. Już mnie nie denerwował i cały czas był tamtym Wojtkiem, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. W sumie inaczej już by nie żył. Szkoda mi go. Nie może grać. Na kolejnym EURO zagrał tylko w pierwszym meczu, ale kto wie, może będzie lepiej. Ostatnio Jacek zażartował, że na finał będzie gotowy. Wszyscy się zaśmiali, ale mieliśmy nadzieję, że rzeczywiście zagramy w finale, a Wojtek rzeczywiście będzie gotowy.

     Ale wracając. Oficjalna wersja była taka, że możemy spać ile chcemy, a na trening pójdziemy po południu. Rzeczywistość jednak wyglądała trochę inaczej. A mianowicie o godzinie ósmej rano do mojego pokoju wpadł Grzesiek z Kubą i zaliczyłam kolejną niemiłą pobudkę w tym roku. Nie pierwszą i nie ostatnią. Kiedy ich olałam i położyłam się dalej Kuba wylał  na mnie szklankę lodowatej wody. Zerwałam się od razu i walnęłam go poduszką, którą złapałam wstając.
- Wynocha mi z pokoju obydwaj! - wrzasnęłam i rzuciłam w nich jeszcze poduszką, ale zdążyli uciec, więc odbiła się od drzwi. Po chwili na korytarzu usłyszałam głos Roberta, Piotrka, Arka i Wojtka, którzy mają najbliżej pokoju, więc dobiegł do nich mój głos.
     Jak się okazało Łukasz już nie spał, więc kiedy wyszłam z pokoju, żeby coś zjeść kręcił się po korytarzu z kamerą i czekał aż ktoś się obudzi.
- O, cześć Lena - powiedział zaskoczony. - Byłem pewny, że ty będziesz spała najdłużej.
- Cześć. Jeszcze bym spała, ale takich dwóch pacanów mnie obudziło. Muszę się napić kawy, bo zdechnę - powiedziałam ziewają.
- Jak po meczu? Zadowolona?
- Jak cholera. Kurde, strzeliłam mistrzom świata! Jestem z siebie dumna, ale nie zmienia to faktu, że potrzebuję kawy.
- Ktoś tu jest uzależniony od kofeiny - mruknął rozbawiony Wiśnia.
- To się za mną ciągnie od liceum - burknęłam wchodząc do windy. - Widziałeś już kogoś oprócz Krychy i Kuby?
- Roberta, Wojtka i Ziela, mówili coś, że ich obudziłaś.
- No bo wrzeszczałam na Krychę i Błaszcza, nie moja wina. Poszli jeszcze spać?
- Chyba tak, ale mogli zejść jak nie widziałem.
- Jak to? Łukasz by czegoś nie widział? - mruknęłam rozbawiona. Wiśnia to spoko koleś.  wykonuje świetną robotę. Te filmiki z kadry są wspaniałe. Na szczęście Łukasz wie, kiedy może coś publikować, a kiedy nie. Chwała mu za to. Nikt nie musi nad nim siedzieć i wycinać scen.
- Widzisz, mógł się zdarzyć taki cud.
     No i się zdarzył. W jadalnie siedział Wojtek zagapiony w telefon i sączący wolno kawę. Siedział do nas tyłem, więc podeszłam do niego powoli i kiedy stałam dosłownie dwa centymetry od niego powiedziałam dosyć głośno "cześć". Musielibyście widzieć jego minę. Wypluł kawę i odwrócił się na tyle gwałtownie, że krzesło przechyliło się do tyłu i upadło razem z nim. Ja, zamiast mu pomóc, stałam nad nim i zwijałam się ze śmiechu. Zresztą on też. Wiśnie oczywiście wszystko to nagrał i pewnie będzie to jedna z pierwszych scen na filmiku z dzisiaj.
     Prawdopodobnie następna będzie chwila, w której Bartek nagle wstaje i tak po prostu  wychodzi z pokoju, a my przez chwilę ciśniemy z niego bekę. Chociaż może nie pojawi się to na YouTube. Po chwili postanowiłam, że pójdę sprawdzić co się stało.
     Kiedy weszłam do jego pokoju siedział na łóżku z twarzą ukrytą w rękach i wyglądał na kompletnie załamanego.Usiadłam obok niego i objęłam go ramieniem nie wiedząc jeszcze o co chodzi.
- Bartek - zaczęłam - gdybyś chciał pogadać, to zawsze jestem obok.
- Klaudia ze mną zerwała - powiedział podnosząc głowę. Płakał. Normalnie bym się ucieszyła, nie lubiłam jej. Ale Bartkowi na niej zależało. Widziałam to przez cały czas i widzę to teraz.
- Przykro mi - powiedziałam i go przytuliłam. - Naprawdę mi przykro.
- Nie musisz udawać. Wiem, że jej nie lubiłaś - powiedział odsuwając się ode mnie i pociągając nosem.
- Jej nie lubiłam, ciebie kocham. Naprawdę mi przykro, że cię zostawiła, ale nie załamuj się. Pokaż jej co straciła. Jesteś świetnym kolesiem, a to, że ona tego nie doceniła to tylko i wyłącznie jej problem - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Dzięki - powiedział pocierając twarz rękami. - Zostawisz mnie samego?
- Jasne, tylko nie zapomnij, że wylatujemy o siedemnastej - odpowiedziałam przy drzwiach. - Trzymaj się.
      Chłopakom ciężko było wytłumaczyć, że Bartek naprawdę potrzebuje samotności. Kiedy w końcu udało mi się ich przekonać, że na pewno sobie poradzi musieliśmy się już ubierać, bo było wpół do piątej. Chłopakom to za bardzo nie przeszkadzało. Oni musieli tylko założyć głupie garnitury. Ale mi już tak. Miałam pół godziny na uczesanie się, pomalowanie i ubranie. Życzcie mi powodzenia.
      No i oczywiście spóźniłam się. Niby to tylko kilka minut, ale jak to mówią czas to pieniądz i trener wysłał po mnie Wojtka. No bo kogo innego? Przecież nie ma w tej kadrze nikogo szybszego, odpowiedzialniejszego ani w ogóle kurwa nikogo. Czasem mam wrażenie że wszyscy z tej reprezentacji zmówili się przeciwko mnie i chcą żebym spędzała z Wojtkiem jak najwięcej czasu.
- Lena? Idziesz? - spytał kiedy wszedł do pokoju. Stałam wtedy przed łóżkiem i zapinałam kosmetyczkę.
- A nie widać? - warknęłam.
- Sorry, trener kazał mi sprawdzić co z tobą - wytłumaczył się.
- Po co? Nie zgubiłabym się.
- Ja to wiem. Trener mi kazał, nie wiem czemu.
- Dobra, chodź.
      Miałam ochotę go walnąć chociaż przecież nic złego nie zrobił, tylko to co mu kazał trener. To, że kazał akurat jemu i jemu się oberwało to już nie mój problem.
     Wszyscy chyba zauważyli że jestem poddenerwowana i pozwolili mi w spokoju siedzieć samej i w autobusie i w samolotocie. Jednak kiedy lecieliśmy do Marsylii samolot zaczął mieć turbulencje, a ja jak to ja - zaczęłam panikować. Mój oddech stał się płytszy i szybszy, ręce zaczęły mi się pocić i nerwowo zaczęłam wyglądać przez okno. Ci, którzy siedzieli blisko mnie i widzieli co się dzieje zamilkli i śledzili mnie wzrokiem aż do momentu kiedy opadłam na oparcie i zamknęłam oczy. Wtedy obok mnie usiadł jakiś ktoś na którego nawet nie spojrzałam, bo bałam się otworzyć oczy. Oczywiście nikt się nie domyśla kto to był. W każdym razie objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors.
      W końcu, kiedy turbulencje się skończyły uspokoiłam oddech i odsunęłam się od mężczyzny. No i kto to był? Wojtek, oczywiście.
- Dzięki - mruknęłam niezadowolona że muszę mu dziękować.
- Cała przyjemność po mojej stronie - parsknął i wyszczerzył się. Chociaż bardzo sie starałam nie dołączyć do śmiechu chłopaków z tyłu nie udało mi się i po chwili ja też się śmiałam. Walnęłam go w żebra parskając:
- Cicho siedź.
      Reszta dnia upłynęła w miarę spokojnie i bez przygód. I całe szczęście bo naprawdę nie miałam na nie ochoty.

*************************************************************************

Dzień dobry! Jak się miewacie? Ja całkiem znośnie.
Wybaczcie wszystkie błędy (zwłaszcza te interpunkcyjne) Ale rozdział napisany w całości na telefonie, a autokorekta i to jak mój telefon się tnie i to jak duże mam palce a jak mała jest klawiatura to nie jest dobre połączenie.
xoxo Ela

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz