*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Siedziałam na łóżku w swoim pokoju i rozmawiałam z Ann przez Skype'a, kiedy drzwi się otworzyły i stanął w nich Bartek.
- Hej, co jest? - spytałam wyłączając mikrofon.
- Podwieziesz mnie na trening? - spytał i uśmiechnął rozbrajająco.
- Pewnie, zaraz przyjdę. - Uśmiechnęłam się do niego. Nic się nie zmienił. W sensie z wyglądu tak, ale charakterem dalej jest tym siedemnastolatkiem z Tarnowa. Niby minęły tylko dwa lata, a jednak dużo rzeczy się zmieniło w moim życiu. Sama ja się zmieniłam, ale wydaje mi się, że wyszło mi to na lepsze. Powiedziałam Ann, że muszę iść i szybko się przebrałam, bo siedziałam w dresach. Sprawdziłam zegarek. Za czterdzieści minut jestem umówiona z Ewą pod stadionem. Będę musiała czekać jakieś piętnaście minut, chyba że przyjdzie za wcześnie, ale raczej mi się nie wydaje. Założyłam krótkie czarne spodenki z wysokim stanem i luźny crop top z napisem "Dream". Do tego krótkie czarne trampki. Do torebki wrzuciłam telefon, portfel, klucze do mieszkania, szczotkę i pomadkę, a do ręki wzięłam kluczyki do auta i wyszłam z pokoju. Bartek spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Co się szczerzysz? - spytałam otwierając drzwi.
- Ja? W życiu - powiedział ze śmiechem i zamknął drzwi na klucz.
- Nieee, w ogóle - parsknęłam i nacisnęłam guzik przywołujący windę. Mieszkaliśmy na dwudziestym trzecim piętrze.*PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ*
- Czekaj! Zaparkuję i idę z tobą. Umówiłam się z Ewką za dziesięć minut pod stadionem - powiedziałam cofając, bo Bartek chciał już otwierać drzwi.
- Dobra, już dobra - mruknął i usiadł. - Dawno jej nie widziałem, co u niej? - spytał jakby od niechcenia. Spojrzałam na niego kątem oka i się uśmiechnęłam.
- No co? Tylko pytam - mruknął.
- Wszystko w porządku. Tomek jej się ostatnio oświadczył.
- Oh, życz jej szczęścia ode mnie - mruknął.
- Ej, czy ty nie masz dziewczyny? - spytałam. Byłam pewna, że ma.
- Nie siostrzyczko, nie mam - powiedział. - A ty nie masz chłopaka?
- Nie, Młody, nie mam - powiedziałam nie przestając się uśmiechać i szukając miejsca parkingowego blisko wejścia na stadion. - Jest! - zawołałam kiedy parkowałam między czarnym maserati, a białym jaguarem. Pewnie piłkarze już przyjechali.
-Co jest? Chłopak? - spytał zdezorientowany Bartek. Zaśmiałam się.
- Nie, miejsce.
Kiedy wysiedliśmy usłyszeliśmy za sobą wołanie. Obróciłam się i zatrzymałam gwałtownie. W naszą stronę biegł Wojciech Szczęsny. Jeden z moich ulubionych piłkarzy. Bartek Podniósł rękę na znak przywitania, a bramkarz przybił mu piątkę.
- Cześć Młody - powiedział poprawiając torbę na ramieniu.
- Cześć Szczena - powiedział Bartek patrząc na mnie z uśmiechem. Ledwo się powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem. Nie wiem dlaczego, ale miałam nieopanowaną ochotę śmiać się. Piłkarz spojrzał na mnie i podniósł brwi patrząc to na mnie to na Bartka. Po chwili zrozumiałam o co mu chodzi.
- Nie, nie, nie - powiedziałam, a bramkarz, który w rzeczywistości jest wyższy niż się wydaje spojrzał na mnie uśmiechając się. - Jestem jego siostrą. Lena Kapustka - powiedziałam wyciągając rękę.
- SIOSTRĄ!? - krzyknął z wyrzutem patrząc na mojego brata. - I nam nie powiedziałeś?
- Tak wyszło - powiedział powstrzymujący śmiech Bartek. Bramkarz pokręcił z niedowierzaniem głową i znowu obrócił się w moją stronę.
- Wojtek Szczęsny - powiedział ściskając mi rękę. - Idziemy? Za chwilę będziemy spóźnieni.
- Ta, jasne - powiedział Bartek i ruszyliśmy w milczeniu przez parking. - Ej, czy to nie jest Ewka? - powiedział Bartek w pewnym momencie wskazują rękę dziewczynę idącą kawałek przed nami po lewej stornie. Spojrzałam tam. I...
- O mój Boże - szepnęłam. - EWKA! - krzyknęłam biegnąc w jej stronę. Spojrzała na mnie zdezorientowana po czym rzuciła się na mnie krzycząc "LENA!!!". Stałyśmy tak przez chwilę po czym ona odsunęła się i spojrzała na mnie do góry, bo jestem od niej sporo wyższa. Zawsze miałam z tego powodu kompleksy, ale po powrocie z Anglii zniknęły.
- Cześć Bartek! - zawołała machając do niego.
- Cześć Ewka! Gratuluję zaręczyn!
- Dziękuję! - odpowiedziała szczerząc się.
- Przyjechać po ciebie później? - spytałam podchodząc do nich i ciągnąc za sobą Ewę, która gapiła się na Szczęsnego.
- Jeśli to nie problem, zadzwonię do ciebie, dobra? - Uśmiechnął się rozbrajająco. I jak ja mogłabym się nie zgodzić?
- Jasne, żaden problem. Miłego treningu - powiedziałam i poszliśmy w swoje strony.*DWIE GODZINY PÓŹNIEJ*
Siedzę z Ewką w kawiarni, pijemy kawę i śmiejemy się jak głupie. Wszyscy się na nas gapią, a my śmiejemy się jeszcze bardziej. Nagle w całym pomieszczeniu rozległy się pierwsze dźwięki Hells Bells AC/DC. Wyciągnęłam z torebki telefon i odebrałam połączenie od Bartka próbując opanować śmiech.
- Heej młody - zaśmiałam się.
- Hej, przeszkadzam? - spytał.
- Nie-e - powiedziałam nie przestając się śmiać.
- Brałaś coś? - spytał i poczułam jak się uśmiecha. Usłyszałam wybuch głośnego śmiechu gdzieś w słuchawce. Pewnie siedzi w szatni.
- Nie, mamy z Ewką głupawkę. - Udało mi się opanować śmiech.
- Bartek! Odłóż ten telefon! - krzyknął ktoś za nim.
- Cicho siedź, Krycha! - zawołał. - Sorry, przyjedziesz po mnie?
- Tak, jasne, będziemy za jakieś piętnaście - dwadzieścia minut. Musisz zrobić sobie prawko.
- Tak, tak wiem - mruknął. - To cześć.
- No cześć - powiedziałam i się rozłączyłam. - Ewka idziemy! - powiedziałam i zostawiłam na stoliku pieniądze za niedopitą kawę. Blondynka wstała i cały czas się śmiejąc poszła za mną do wyjścia.
Kiedy Bartek wsiadł do auta zastał mnie opierającą głowę o kierownicę i płaczącą ze śmiechu i Ewkę z podkulonymi nogami trzęsącą się ze śmiechu.
- Wiecie co, ja chyba jednak pojadę z Wojtkiem - powiedział wyraźnie zaskoczony naszym widokiem.
- Nie, przepraszam - powiedziałam. - Ale to przez Ewę. Już jestem opanowana. Nie rozbiję nas, przecież wiesz, że dobrze prowadzę - powiedziałam ocierając łzy. - Ewa, ogar! - powiedziałam.
- Tak, tak przepraszam - mruknęła i opuściła nogi. Włączyła radio i akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek Grubsona "Nie jestem". Zaczęłam śpiewać, a po chwili dołączyła do mnie Ewka. Bartek pewnie myślał coś w stylu "Boże, z kim ja żyję!?".*GODZINĘ PÓŹNIEJ*
Właśnie weszłam z Bartkiem do mieszkania. Rzuciłam kluczyki na szafkę w przedpokoju i padłam na kanapę. Chłopak usiadł na fotelu i włączył telewizor.
- Przepraszam cię za ten odpał z Ewką - powiedziałam siadając.
- Spoko, nic się nie stało - powiedział rozbawiony. - A właśnie, chłopaki pytają czy nie chciałabyś jutro z nami poćwiczyć?
- Słucham? - spytałam niedowierzając. Że niby oni chcą, żebym z nimi ćwiczyła!? Serio? - Z reprezentacją Polski? Ja? Pewnie, że chcę! A trener się zgodził?
- Tak, wszyscy tak ładnie poprosili, a on stwierdził, że chce cię poznać, więc możesz - westchnął. Chyba nie był zachwycony tym pomysłem.
- Jezu, marzenia się jednak spełniają - mruknęłam. - Pewnie, że chcę.
- Tylko ostrzegam, to są duże dzieci. Zwłaszcza Krychowiak i Szczęsny - powiedział. - Idę wziąć prysznic.
Marzenia się spełniają! Życie jest piękne! I jestem szczęśliwa! Ćwiczyć z reprezentacją Polski! Będzie tam Lewandowski! I Błaszczykowski! I w ogóle oni wszyscy! Boże! Nie wierzę! Nie mogę się doczekać jutra!************************************************************
Od razu mówię: nie wszystkie rozdziały będą tak złe. Po prostu nie mam zielonego pomysłu jak napisać ten rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba i wybaczycie mi tą nijakość. Następny będzie lepszy.
Ela^^
CZYTASZ
Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONE
أدب الهواةŻycie dwudziestoletniej Leny obraca się o 180 stopni, kiedy FIFA zezwala na grę kobiet w męskich ligach. Is It Too Late To Change?