ROZDZIAŁ #31

1.5K 48 14
                                    

     Po niecałych czerech godzinach snu wlałam w siebie litr kawy i wyszłam na trening. Na blacie w kuchni zostawiłam tabletki na ból głowy, dwie butelki wody, talerz z kanapkami i liścik "Ma ci to wystarczyć do mojego powrotu. Będę koło pierwszej. Lena." Kiedy wstałam i przypomniałam sobie wczorajszą noc znowu zalała mnie fala wściekłości. Mam nadzieję, że na treningu trochę ja rozładuję i nie zacznę wrzeszczeć na Wojtka jak wrócę.
     Oczywiście nie obeszło się bez pytań Gonzalo, który ewidentnie się martwił. Paulo był zdziwiony, że z nim nie rozmawiam. Nie wiem czy on tylko tak dobrze udaje, czy rzeczywiście był zdziwiony. Po treningu, kiedy byłam już na parkingu i szłam w stronę auta zatrzymał mnie głos Gonzalo.
- Lena! - Usłyszałam wołanie za plecami. Zaczekałam na Gonzalo, a kiedy się ze mną zrównał ruszyłam dalej. Nie chciałam odpowiadać. - Lena, co się wczoraj stało? Nie mów, że nic. Byłaś wściekła i płakałaś. A Wojtek był kompletnie urżnięty.
- Pokłóciliśmy się trochę. To wszystko. Wrócę, porozmawiamy, wytłumaczymy sobie wszystko. Będzie dobrze. - Mówiąc to chyba bardziej chciałam uspokoić siebie niż Gonzalo.
- Jesteś pewna? Nie wyglądasz za dobrze - powiedział łapiąc mnie za ramię i zatrzymując.
- Jestem pewna. Mogę już iść? Nie chcę go zostawiać samego - powiedziałam. Pierwsze lepsze wytłumaczenie.
- Gdybyś chciała pogadać to dzwoń - odparł wyraźnie nieprzekonany i mnie puścił.
     Kiedy weszłam do domu rzuciłam kluczyki na szafkę i ściągnęłam buty modląc się, żeby Wojtek już nie spał. Nie miałam ochoty czekać, aż się obudzi, a nie chcę znowu wykorzystywać Łukasza. Moje modły zostały wysłuchane i Wojtek siedział na kanapie w salonie z twarzą ukrytą w rękach. Musi mieć okropnego kaca.
- Wstałeś - powiedziałam cicho. Podniósł głowę gwałtownie, a ja modliłam się żebym miała tak obojętną minę jak chcę mieć.
- Lena... - wyszeptał. - Słuchaj, nie wiem co wczoraj odstawiłem, ale Łukasz powiedział, że mam Cię przepraszać na kolanach - powiedział podchodząc i łapiąc mnie za rękę.
- Łukasz? - spytałam. No pewnie. Dzięki Łukasz że co wtajemniczyłeś. Wyrwałam rękę i założyłam ramiona na piersi. - Już nie jesteś wściekły? - spytałam ironicznie.
- To też Łukasz. Wytłumaczył mi wszystko. Słuchaj Lena cokolwiek zrobiłem przepraszam. Nie chciałem. Byłem pijany - zaczął się tłumaczyć.
- Przypomnieć ci? - wysyczałam.
- Mów.
- I tak bym powiedziała. Wiesz Gonzalo przywiózł Cię kompletnie nawalonego. Kiedy pytał mnie czy wszystko w porządku zacząłeś mnie obmacywać. - Już po tych słowach zamknął oczy i spuścił głowę. Ale nie zamierzałam przestawać. - Kiedy wyszedł powiedziałeś, że coś ci się należy za Paulo. Dostałeś w twarz. Szczęka Cię nie boli? - Pokiwał lekko głową. W sumie nie wiem co to miało znaczyć. - W sypialni znowu zacząłeś się do mnie dobierać. Wiesz co? To było żałosne jak teraz o tym pomyślę.
     Skończyłam mówić, bo czułam, że inaczej skończy się to łzami, a tego chciałam uniknąć. Podniósł powoli głowę i spojrzał mi w oczy z wyraźnym bólem.
- Wybacz - szepnął łamiącym się głosem. Odwróciłam wzrok nie mogąc na niego patrzeć. Nie chciałam płakać. Nie chciałam pokazać jak słaba jestem. - Lena, błagam. Nie chciałem. Byłem pijany. Zazdrosny. Kurwa, jestem pierdolonym idiotą.
- Nie jesteś. - Powiedziałam to mimo woli. - Nie jesteś. Byłeś pijany. Na trzeźwo byś tego nie zrobił. Ale kiedy wychodziłeś byłeś trzeźwy.
- Przepraszam, poniosło mnie. Ale byłem wściekły. To naprawdę nie wyglądało dobrze - powiedział patrząc mi w oczy.
- Wiem. Ja też przepraszam. Chryste. Chodź tu - powiedziałam i rozłożyłam ramiona. Przytulił mnie mocno, a ja wtuliłam się w niego. Chwała Bogu, że jest taki wysoki. - Zapomnijmy o tym.
- Świetny pomysł - mruknął.
- Ja mam tylko świetne pomysły.
      Jakiś czas później oglądaliśmy razem film, który ( wybacz, Wojtek) strasznie mnie nudził, więc napisałam do Łukasza.
Lena: Heej
Łukasz: Cześć
Lena: Co tam u ciebie?
Łukasz:Dobrze =) A u ciebie? Z  Wojtkiem?
Lena: Oglądamy meega nudny film, ale jego chyba interesuje, więc siedzę cicho
Łukasz: Ale wszystko już wyjaśnione?
Lena: Tak
Lena: Aha, Łukasz
Lena: Mam prośbę
Łukasz: ?
Lena: Jeżeli jeszcze kiedyś pokłócę się z Wojtkiem i ci o tym powiem to z łaski swojej nie dzwoń do niego kiedy wyjdę i na niego nie wrzeszcz. Wiesz, to bardzo miłe, że się martwisz i takie tam, ale daj spokój, potrafię sobie poradzić.
Łukasz: Ten to ma przedłużacz w języku kabel cholerny
Lena: No widzisz mówił jak na spowiedzi jak wróciłam
Lena: Po prostu nie rób tego więcej
Łukasz: Dobrze
Lena: Dziękuję
Łukasz: Proszę
Lena: Zabierz mnie stąd!
Lena: Wojtek chce oglądać horror!
Łukasz: Haha, Lena się boi?
Lena: Spadaj
Lena: Jezuuu
Lena: On włączył Obecność -_- -_-
Łukasz: To ja wam nie będę przeszkadzał i sobie pójdę... haha
Lena: Czy ty coś sugerujesz?
Łukasz: Ja? Lena, o co ty mnie posądzasz?
Lena: Ja się ciebie pytam Łukaszku
Łukasz: Nie mam pojęcia o czym mówisz
Lena: Nienawidzę cię, Piszczek
 Łukasz: Tak, pewnie Szczęsna
Lena: Nie pozwalaj sobie
Łukasz: I tak się pobierzecie, więc po co się ograniczać?
Lena: Skąd wiesz?
Lena: Może będzie jak z Mariną?
Łukasz: Mhm, uważaj, bo uwierzę
Lena: No ale skąd wiesz, że tak nie będzie?
Łukasz: Skończ :)
Lena: Czy to jest uśmiech nienawiści?
Łukasz: Po prostu gadasz głupoty. Jeżeli uważasz się za kobietę pokroju Mariny, to już twoja sprawa. Dobrze wiesz jak Wojtek to przeżył
Lena: Nie uważam się za kobietę pokroju Mariny
Lena: Mówię tylko, że nie wiesz jak nasz związek się skończy
Łukasz: Jesteś straszną pesymistką, wiesz?
Lena: Bywam
Łukasz: Idź tam, oglądaj
Łukasz: Ja muszę kończyć, paa
Lena: Paa
Lena: Jak umrę na zawał to twoja wina
Łukasz: Nieprawda
Łukasz: To będzie wina wina :'(
Lena: Nie piję wina
Lena: To ty nie chcesz ze mną pisać, żebym się nie skupiła na filmie
Łukasz: Nie wiem o co ci chodzi

     Przez cały film siedziałam wtulając się w tors Wojtka i zaciskając oczy. Nienawidziłam horrorów A on o tym dobrze wiedział i mimo to włączył ten zasrany film. Kiedy w końcu zaczęły lecieć napisy końcowe odsunęłam się od niego i walnęłam go poduszką.
- Jesteś okropny!
- Ja?! Niby czemu? - zaśmiał się oddając mi.
- Dobrze wiesz czemu - odpowiedziałam ze śmiechem. Kocham tego pacana. Chciał mi coś odpowiedzieć, ale w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam i poszłam otworzyć. Na zewnątrz stał Paulo.
- Cześć, mogę wejść? - spytał, a ja bez słowa się odsunęłam żeby mógł wejść.
- Kto przysze... - zaczął Wojtek wchodząc do przedpokoju. - Och.
- Cześć Wojtek - powiedział Paulo.
- Cześć - mruknął Wojtek. - Co zamierzasz zrobić? - spytał mnie po polsku.
- Pewnie się z nim pokłócić.
- Bądź rozsądną, Lena. Wysłuchaj go, porozmawiaj z nim.
      Kiwnęłam lekko głową i poszłam z Paulo do salonu.
- Lena, o co chodziło dzisiaj na treningu? - spytał wprost. On naprawdę nie wiedział.
- Zgadnij Paulo. Wczoraj wieczorem pokłóciłam się z Wojtkiem. Nie domyślasz się może dlaczego? - odparłam ironicznie. Jego mina mówiła sama za siebie. Już wiedział o co chodzi.
- Słuchaj ja tylko... kurwa... przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło - zaczął się tłumaczyć.
- Masz dziewczynę? - przerwał mu Wojtek.
- Zerwaliśmy ostatnio. - Kiedy patrzył na Wojtka w jego oczach był autentyczny, niekłamany strach. Bał się go.
- No i wszystko jasne - mruknął pod nosem. - Słuchaj, Dybala. Ujdzie ci to płazem ten jeden raz. Ale jeżeli to się powtórzy to łeb ci urwę, ostrzegam. Tyle z mojej strony. Gwarantuję, że z Leną będzie ciężej. - No tego się nie spodziewałam. - Nie wrzeszcz na niego, kochanie - powiedział i pocałował mnie w czoło. Wyszedł z salonu najpewniej do kuchni.
- Lena...
- Ja pierwsza. Nie wiem jakim cudem nie zwróciłam na to uwagi, ale możesz być pewien, że jestem wściekła i winię ciebie. Z drugiej strony nie wiem co ty sobie myślałeś. Przecież dobrze wiesz że mam chłopaka. Nie jestem pewna czy chce mi się słuchać twoich wyjaśnień, ale pewnie nie wyjdziesz dopóki chociaż nie spróbujesz. Więc słucham.
- Więc Lena. Wiem, że mnie winisz i całkowicie to rozumiem. Nie mam pojęcia co sobie myślałem. Chyba po prostu bardzo brakuje mi bliskości. O Boże, jak to głupio brzmi. Po prostu przepraszam, jestem debilem. Zrozumiem jeżeli nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz. Przepraszam - powiedział z zadziwiającą szybkością. Przez dłuższą chwilę milczałam. Słyszałam, jak Wojtek staje za mną w drzwiach.
- Chyba trzeba znaleźć ci dziewczynę - powiedziałam w końcu. Uśmiechnął się nieśmiało i przytulił mnie.
- Ręce przy sobie, koleś - powiedział Wojtek grobowym tonem, podchodząc, a Paulo natychmiast się cofnął.
- Przepraszam - powiedział znowu się spinając.
- Żartuję, wyluzuj - zaśmiał się Wojtek obejmując mnie ramieniem.
- Nie wykorzystuj tego, że się ciebie boi - powiedziałam po polsku, karcąc go wzrokiem.
- Tylko ten jeden raz - mruknął z zadziornym uśmieszkiem.
- A teraz, Paulo, zjeżdżaj zanim zmienię zadanie.
     Szybko się zmył, a my z Wojtkiem jeszcze długo się z niego śmialiśmy. Poszło łatwiej niż myślałam, że pójdzie. W gruncie rzeczy spodziewałam się ogromnej awantury. Pewnie zaczęłabym ją gdyby nie Wojtek. Ten to potrafi mnie uspokoić. Pomyśleć, że wczoraj wieczorem byłam gotowa urwać mu głowę. Co za człowiek. 

*******************************************************************

Dzień dobry! Jak Wam życie mija? Ja zaczynam nowy rok chorobą. Ten rodział, tak jak poprzedni, też miałam już prawie gotowy, a Łukaszem znowu jest tutaj Natalia. Także Natalio znowu bardzo ci dziękuję. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba.
xoxo Ela

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz