ROZDZIAŁ #4

1.9K 63 2
                                    

*LENA*

     Obudziły mnie promienie słoneczne rażące mnie w oczy. Od razu wydało mi się to dziwne, bo przecież w mojej sypialni okna są bezpośrednio za mną i nigdy słońce mnie nie raziło. Ale nie przypominam sobie, żebym wracała wczoraj do domu. Ale skoro nie wróciłam, to gdzie ja jestem? Od razu otworzyłam oczy.
    Znajdowałam się w dużym pomieszczeniu, które niewątpliwie było sypialnią. Leżałam w ogromnym dwuosobowym łóżku w koszulce Szczęsnego. No tak. Zasnęłam oglądając film i pewnie mnie nie obudził. Westchnęłam i przetarłam oczy, co nie było dobrym pomysłem, bo nie zmyłam wczoraj makijażu i rozmazałam tusz. Przeklęłam pod nosem i wstałam. Rozejrzałam się po pokoju i kiedy zauważyłam drzwi, które, najpewniej, prowadziły do łazienki od razu ruszyłam w ich stronę. Nacisnęłam klamkę i znalazłam się w trochę mniejszej od tej drugiej łazience. Podeszłam do lustra i spojrzałam na swoje odbicie.
     Wyglądałam jak nieszczęście. Włosy sterczały mi na wszystkie strony, resztki rozmazanego makijażu wyglądały okropnie, a wory pod oczami nie wyglądały zachęcająco. Westchnęłam i odkręciłam zimną wodę. Ochlapałam nią twarz, sprawiając, że makijaż spłynął mi po twarzy. Zmyłam już ciepłą wodę resztę i wytarłam twarz w ręcznik wiszący obok. Weszłam z powrotem do pokoju i spojrzałam na stolik nocny z nadzieją, że znajdę tam torebkę. Jak się okazało Szczęsny nie jest jednak takim idiotą, na jakiego wygląda.
     Kto jest tak mądry, że nie wziął ze sobą ani korektora, ani rozświetlacza, ani w ogóle nic? No oczywiście, że ja! Mam tylko głupi błyszczyk. Musze zapamiętać, żeby zawsze zabierać ze sobą korektor. No cóż, muszę się zadowolić szczotką i błyszczykiem.
     Rozczesałam włosy, jeszcze raz przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam z pokoju. Wojtek stał tyłem do mnie i coś robił w kuchni. Odchrząknęłam idąc w jego stronę. Natychmiast się odwrócił i uśmiechnął.
- Dzień dobry - powiedział.
- Co ja tu robię? - spytałam nie przejmując się kulturą.
- Wydaje mi się, że stoisz. - Spiorunowałam go wzrokiem.
- Wojtek?
- No bo tak uroczo wyglądałaś i nie miałem serca cię budzić - powiedział z miną szczeniaczka, a mi serce zmiękło. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Jesteś niemożliwy - mruknęłam. - Ale tak na przyszłość: budź mnie.
- Czyli jeszcze kiedyś się spotkamy? - spytał z nadzieją.
- Nawet gdybym nie chciała to grasz w drużynie z moim bratem, więc tak. - Uśmiechnął się szeroko.
- Zapraszam na śniadanie - powiedział i wskazał ręką krzesło barowe. Usiadłam i przetarłam oczy. Było strasznie wcześnie, bo dopiero wpół do ósmej. Wojtek postawił przede mną talerz z naleśnikami.
- Ooo, dziękuję - powiedziałam zachwycona. - Kocham naleśniki.
- Ja też! - zawołał i przybił ze mną piątkę. - Kawy? - spytał widząc jak po raz kolejny ziewam.
- Byłam bym wdzięczna - powiedziałam z wdzięcznością.
     Po kilku minutach siedziałam ze Szczęsnym pijąc kawę, jedząc naleśniki i rozmawiając. Swoją drogą robił niesamowicie dobre naleśniki, ale nie chciał mi sprzedać przepisu. A szkoda, bo były o niebo lepsze od moich. Kiedy kończyliśmy jeść zadzwonił mój telefon.
- No cześć, Młody - powiedziałam odbierając.
- Cześć, gdzie jesteś? - spytał od razu. Od kiedy on tak się o mnie martwił?
- U Szczęsnego, niedługo wrócę, a co?
- Czekaj, czekaj. U Szczeny?
- No tak.
- Siostra! Znacie się jeden dzień, a ty już zostajesz u niego na noc? Szalejesz!
- Co?! Nie! Zasnęłam jak oglądaliśmy, a ten pajac mnie nie obudził! - Spojrzałam z wyrzutem na Wojtka, a on tylko wyszczerzył zęby.
- Jasne, jasne - mruknął rozbawiony Bartek.
- Bartek! - skarciłam go.
- Mhm, ja już nie przeszkadzam. Miłego poranka.
- Jesteś okropny - zdążyłam powiedzieć zanim się rozłączył. Przewróciłam oczami i odłożyłam telefon na blat obok talerza, a Szczena wybuchnął śmiechem. - Och, zamknij się - prychnęłam.
     Po następnych kilku minutach zadzwonił telefon, ty razem Wojtka.
- Dzwoni Krycha - powiedział z entuzjazmem i odebrał. - Siema! - powiedział, po czym włączył głośnik. Uśmiechnęłam się szeroko i przysunęłam do niego, żeby lepiej słyszeć.
- Siema stary! - zawołał z francuskim akcentem. - Kim jest ta laska na twoim Instagramie? - Szczęsny spojrzał na mnie pytająco, a ja się odezwałam:
- Ja!
- Że słucham? Skąd ja znam ten głos?
- Z ostatniego treningu - powiedziałam równo z Wojtkiem.
- CO!? Lena!? - krzyknął z niedowierzaniem.
- Cześć Krycha - zaśmiałam się. Chciałabym widzieć jego minę.
- Żartujesz sobie! Na niego poleciałaś, a na mnie nie?
- Na nikogo nie poleciałam, po prostu oglądaliśmy film i zasnęłam, a ten pajac mnie nie obudził. Koniec historii.
- Aha, czyli mam jeszcze szanse?
- Boże święty. Żaden z was nie ma, nie szukam chłopaka - powiedziałam wywracając oczami.
- Założysz się? - spytał pewnie Grzesiek.
- Tak, chętnie - odparłam.
- Dobra, nie kłócić mi się tu - przerwał Wojtek. - Chodź Lena, odwiozę cię. Na razie Krycha.
- Cześć - powiedział i się rozłączył.
- Masz chłopaka? -  spytał prosto z mostu  Wojtek. Spojrzałam na niego zaskoczona, ale odpowiedziałam.
- Nie, nie mam. Chodźmy już.
      Po dziesięciu minutach już żegnałam się z Wojtkiem, który uparł się, że nie wejdzie. Wysiadłam z samochodu i zanim weszłam do budynku odwróciłam się i pomachałam odjeżdżającemu czarnemu Porsche. Wjechałam windą na to głupie trzydzieste któreś piętro i wyciągnęłam z torebki klucze.
     Bartek siedział przed wyłączonym telewizorem z telefonem w ręce. Kiedy weszłam spojrzał na mnie i uśmiechnął się głupkowato. Przewróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju.
     Przez resztę dnia przeglądałam internet w poszukiwaniu pracy dla początkującej dziennikarki z rocznym doświadczeniem w Warszawie. Wydawałoby się, że będzie to proste, ale nie! Nie ma zbyt dużego zapotrzebowania na dziennikarki, więc muszę trochę poszukać.

***************************************************************

Dobry wieczór! Ja wiem, nie było mnie tutaj przez miesiąc, ale obiecuję, że postaram się poprawić. Nic nie obiecuję, bo szkoła wcale mi tego nie ułatwi, ale będę się starać. Weźcie pod uwagę, że piszę jeszcze trzy inne opowiadania i nie mogę ich zignorować, ale postaram się pisać regularniej.
A przechodząc do rozdziału: według mnie jest trochę nijaki, ale to tylko taki przejściowy, nie ma w nim nic ważnego, ale jednak musiał się pojawić. Najdłuższy też nie jest, bo ledwo 900 słów. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Proszę o komentarze i powodzenia jutro w szkole.
Ela^^

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz