ROZDZIAŁ #35

1K 41 8
                                    

                                                          Przeczytajcie proszę dopisek pod spodem!

      Nienawidzę tego uczucia rozsadzającego mnie od środka po złym meczu. Wszyscy piłkarze go nienawidzą. Po mistrzach Europy oczekuje się czegoś więcej niż żałosny remis 2:2 z Kazachstanem, prawda? Więcej niż odpuszczanie po prowadzeniu 2:0. Więcej niż trafianie w słupki. Każda przegrana boli. Ale ta bolała wyjątkowo mocno. Pierwszy mecz reprezentacji od EURO. EURO, które wygraliśmy. Każdą osobę, która wybiegła wtedy na boisko reprezentując Polskę było stać na coś więcej. Było nas stać na wygranie tego meczu wynikiem 2:0. Była nas stać na koncentrację przez pełne dziewięćdziesiąt minut.

        Wiecie co jest najgorsze w graniu w reprezentacji, która jest aktualnym Mistrzem Europy? To, że wszyscy zawsze oczekują od ciebie tego samego, wysokiego poziomu. Oczywiście, wszyscy liczymy na to, że wszystkie spotkania zostaną rozegrane na korzyść dla nas, a my pokażemy się z najlepszej strony. Ale bądźmy poważni. Czy istnieje ktoś, kto może zawsze grać świetnie? Ne chcę nas usprawiedliwiać. Zawaliliśmy drugą połowę po całości. Prowadzenie 2:0 nie było zaskoczeniem dla nikogo, prawda? Ale to, co działo się potem było ogromnym zaskoczeniem dla absolutnie wszystkich. Zwłaszcza dla nas. Nie powinniśmy się dziwić, że doszło do wyrównania. Sami do tego dopuściliśmy. Mecze takie jak ten uczą,że rywala nie można lekceważyć choćby nie wiem jak nisko w tabeli był. Wszystkie drużyny wychodzą z przekonaniem, że mają z nami szanse. Wystarczy jedna chwila nie uwagi i możemy przegrać. A na to absolutne nie możemy sobie pozwalać. Nie teraz. Nie w tak ważnym momencie. Nie z naszą klasą i takimi przeciwnikami.
       Dodatkowo moje ambicje nie pozwalają mi na zaśnięcie dopóki nie obejrzę meczu jeszcze raz i nie powytykam sama sobie błędy. Po każdym przegranym czy wygranym meczu. Prawie zawsze mam wrażenie, że nie dałam z siebie wszystkiego, że było mnie stać na więcej. I za każdym razem znajdzie się ktoś, kto próbuje wybić mi to z głowy. W dziewięćdziesięciu procentach im się nie udaje.
      Ale kilka miesięcy temu przywałęsał się taki jeden, który nie zamierza odpuszczać.
- Lena daj spokój, idź spać - powiedział Wojtek, który od prawie pół godziny leży i patrzy na moje plecy mówiąc, żebym się położyła.
- Nie odpuścisz? - warknęłam w końcu ściągając słuchawki. W odpowiedzi dostałam tylko uśmiech i przeczące kręcenie głową. - No i z czego się cieszysz, ciołku? Zremisowaliśmy z Kazachstanem. Z KAZACHSTANEM.
- Lena, wyluzuj. Pierwszy mecz eliminacji, wszystko się jeszcze zmieni. Awansujemy, mówię ci - powiedział kładąc mi dłoń na udzie.
- Nie o to mi chodzi, Wojtek. Chodzi mi o poziom, jaki pokazaliśmy. Oglądałeś ten mecz w ogóle? Widziałeś co zrobiliśmy? Przecież to była tragedia. Tak nie gra się w piłkę!
- Po pierwsze, nie krzycz, późno jest. Po drugie, uwielbiam jak dodajesz "Wojtek" na końcu zdania, żeby podkreślić swoją rację. Po trzecie, tak oglądałem. Pierwsza połowa była dobra, na drugiej się rozkojarzyliście. - Chciał dodać coś jeszcze, ale weszłam mu w słowo.
- Rozkojarzyliśmy? Zignorowaliśmy ich.Zlekceważyliśmy. Tak nie grają mistrzowie Europy. - W tamtym momencie zastanawiałam się czy on naprawdę nie rozumie o co mi chodzi, czy tylko udaje.
- Każdemu zdarza się gorszy mecz. - Usiadł i położył rękę na moim kolanie. - Spójrz na to z innej strony. Nie zagraliście najlepszego meczu, zlekceważyliście przeciwnika, ale nauczyliśmy się czego wszyscy, prawda? Nie popełnimy tego samego błędu drugi raz. Poważnie powinnaś zacząć patrzeć na sprawy z innej perspektywy, bo twój pesymizm jest czasem straszny.
- Nie przesadzaj. Masz rację. Nauka na błędach i takie tam. Ale serio chcę obejrzeć ten mecz. Im dłużej będziesz mnie zagadywał tym dłużej będzie to trwało.
- Serio? Dobra. Już się nie odzywam. Oglądaj sobie. - Uraza w jego głosie była naprawdę zbyt wyczuwalna, żebym mogła ją zignorować.
- O co ci znowu chodzi?- westchnęłam i zabrzmiałam zdecydowanie na zbyt zniecierpliwioną niż byłam.
- O nic - burknął kładąc się pod kołdrę.
- Wojtek no - jęknęłam. - Co jest?
- Mówię przecież, że nic.
- Nie zachowuj się jak dziecko - mruknęłam odwracając się.
- Powiedziała. - Myślał, że nie usłyszę.
- Nie zaczynaj - warknęłam znowu ściągając słuchawki. On chyba serio miał ochotę na kłótnię. Znowu.
- Nie zaczynam.
- Jak chcesz. - Kocham go, serio. Wtedy też go kochałam. Całą sobą. Ale potrafił, nadal potrafi,  wyprowadzić mnie z równowagi.
- Świetnie.
- Świetnie.

     Nienawidziłam takich sytuacji. Tych momentów, kiedy po prostu przestawaliśmy się odczuwać, a napięcie między nami było prawie namacalne. Nienawidziłam też, kiedy w takich momentach ktoś wchodził do pokoju. A kiedy jest to ktoś, kto dwa dni wcześniej mnie uspokajał przez telefon, żebym nie zaczęła wrzeszczeć na Wojtka, jest jeszcze gorzej.

- Hej macie tutaj może... - zaczął, ale kiedy nas zobaczył przerwał i zamknął za sobą drzwi, lustrując nas wzrokiem. - Co jest?
- Nic - odpowiedzieliśmy równocześnie. - Co mamy mieć?
- Błagam was, nie urodziłem się wczoraj. Co się dzieje?
- Łukasz, daj spokój. Nic się nie dzieje. Po co przyszłeś? - powiedział Wojtek siadając.
- Przyszedłeś - poprawiłam go. Nigdy tego nie robiłam. Wiedziałam, że nie lubił. Wtedy jednak nie mogłam się powstrzymać.
- Nieważne. Co chciałeś?
- Spytać czy macie... eee... nie pamiętam. Nieważne. Dobranoc - rzucił i wyszedł.
- Mogłabyś sobie czasem odpuścić, wiesz? - warknął Wojtek, kiedy tylko drzwi się zamknęły.
- O co ci chodzi? - mruknęłam. Nie miałam najmniejszej ochoty się z nim kłócić.
- Och, dobrze wiesz, o co mi chodzi. Natomiast ja nie mam pojęcia o co chodzi Tobie?
- O nic mi nie chodzi.
- Więc nie zachowuj się jak dziecko.
- Teraz serio nie wiem, o co ci chodzi. Zachowuję się jak dziecko, bo cię poprawiłam? Na łeb ci padło?
- Dobra, wiesz co? Darujmy sobie. Nie mam ochoty się kłócić. - Westchnął i znowu się położył, a ja spojrzałam na niego kompletnie nie wiedząc jak powinnam zareagować.

      Skończyło się na tym, że on po kilkunastu minutach już spał, a ja nienawidziłam siebie, jego, Łukasza i w ogóle wszystkich i wszystkiego. A zwłaszcza zaburzeń snu, które nie pozwoliły mi zasnąć do czwartej rano. Znowu.                                                                

***************************************************************************

Dzień dobry wieczór! Jak Wam życie leci? Ja wiem. Ostatni rozdział pojawił się prawie miesiąc temu, ale ja naprawdę chciałam go napisać szybciej. Po prostu nie do końca wiedziałam jak się za niego zabrać, a jak już to zrobiłam to kompletnie nie umiałam nic napisać.
Tak przy okazji: zapraszam na One Shoty, na których planuję pisać jakby historię Leny w częściach. W sensie chcę napisać niektóre sytuacje, które mam już w głowie, które mają pokazać jaką osobą kiedyś była Lena. Po prostu poznacie lepiej ją, jej relację z Bartkiem i wszystko to, o czym już wspomniałam, ale rozwiniętego wątku nie było. Więc jeżeli jesteście ciekawi to zapraszam. Oczywiście będą też inne shoty. Na pewno będzie tam trochę o głównej bohaterce mojego innego opowiadania ("Aut", serdecznie zapraszam) i pewnie trochę takich luźnych, nie związanych z niczym, czyli tak, jak w sumie powinny wyglądać one shoty.
Następny rozdział pojawi się, jeżeli pod tym będzie 5 komentarzy. Wiem, że możecie. (Tak, to jest szantaż)

xoxo Ela

     

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz