ROZDZIAŁ #8

1.7K 60 3
                                    

*11.11.15r*

     Za dwa dni chłopaki graja towarzyski mecz z Islandią, a ja w tym samym dniu, tyle że trzy godziny później, gram pierwszy mecz w reprezentacji. Gramy z Hiszpanią na narodowym w Warszawie.
     Za pięć minut mam trening, a dopiero weszłam do szatni. Przywitałam się ze wszystkimi i przebrałam szybko. Akurat kiedy odłożyłam do torby szczotkę do szatni wszedł Basiuk.
- Dobra dziewczyny, dzisiaj trening specjalny, jutro macie wolne, odpocznijcie przed meczem. Wybiera się któraś na mecz chłopaków?
- Ja! - powiedziałam równo z Ewką Pajor, która obiecała, że ze mną przyjdzie.
- Dobra, to od razu jak chłopaki zwolnią szatnię to wchodzicie. Reszta na piętnastą. Idziemy.
- Ej, czemu ma być specjalny trening? - mruknęła Ewka idąca obok mnie.
- A ja wiem. Skąd mam wiedzieć? - powiedziałam ziewając.
- No wiesz, jesteś kapitanką, więc pomyślałam, że coś ci powiedział.
- Fajnie by... - zaczęłam, ale nie skończyłam, bo usłyszałam charakterystyczny śmiech. Wojtek. - Nie - szepnęłam. - Tylko nie to.
     Ale jednak to. Kiedy weszłyśmy od razu zobaczyłyśmy reprezentację Polski mężczyzn przebierających adidasy na korki. Wszyscy spojrzeli na nas jak na kosmitki. Trener podszedł do Nawałki, a cała drużyna z Robertem na czele podeszła do nas.
- Panie - powiedział stając przede mną z założonymi na piersi rękami.
- Panowie - odparłam naśladując go.
- Co wy tu robicie? - wtrącił Bartek.
- Mamy trening - powiedziałam dosyć chłodno.
- Nie, my mamy trening - powiedział Lewy.
- Macie trening razem - wtrącił Nawałka. - Drużyna podstawowa na mecz z Islandią przeciwko drużynie podstawowej na mecz z Hiszpanią, a później rezerwowi przeciwko rezerwowym.
- Co!? - krzyknęłam równo z połową mojej drużyny. - My przeciwko nim?! - oburzyłam się żywo gestykulując. - Przecież to będzie cholernie nie wyrównana gra! Jak my mamy z nimi grać?! Kobiety przeciwko facetom?! Przecież oni grają strasznie agresywnie!
- My agresywnie?! Pogięło cię?! - zawołał Stępiński.
- Coś ty powiedział? - syknęłam i spojrzałam na niego.
- To co słyszałaś, laluniu - powiedział. Tego była za wiele. Zaczęłam na niego wrzeszczeć w tym samym momencie co cała moja drużyna i połowa męskiej.
- Jeszcze raz nazwij ją lalunią - warknął Szczęsny przebijając się przez mały tłumek i łapiąc go za przód koszulki - to ci nogi z dupy powyrywam.
     Wszyscy zamilkli i spojrzeli na niego zaskoczeni. Po chwili wszystkie oczy zwróciły się na mnie, a Ewka walnęła mnie w żebra i zaśmiała się lekko.
- Chodźmy dziewczyny - mruknęłam i przeszłyśmy na ławkę.
- Lenko, czy my o czymś nie wiemy? - spytała Paulina Dudek, moja koleżanka z kadry U-19.
- Och, zamknij się Duda - warknęłam wiążąc korka. Wszystkie zaczęły się śmiać a ja zauważyłam że Wiśnia z kamerą idzie w naszą stronę.
- A oto reprezentacja kobiet w piłce nożnej - powiedział idąc do nas. - Pani kapitan Kapustka.
- Cześć Wiśnia - powiedziałam wstając z ławki.
- No cześć, cześć. Jak tam? Ostro przed chwilą było.
- Nagrałeś to, nie? - Potwierdził ruchem głowy.
- Tak myślałam. No cóż widzisz Mariusz ma za wysokie mniemanie o sobie i tyle. Zdarza się.
- Drogie panie - powiedział trener. - Trzy kółeczka na rozgrzewkę.
      Po krótkim rozciąganiu zaczęłyśmy biec równo z chłopakami. Biegłym najdalej od nich jak było to możliwe, ale licząc na to, że mnie nie zauważą byłam naiwna. Nie żeby coś ale byłam najwyższa z dziewczyn i było mnie widać nawet jeżeli mnie otoczyły.
- Hej Lena! - usłyszałam wołanie za sobą ale udawałam, że nie słyszę.
- No Lena! Wiem, że mnie słyszysz - powiedział jeszcze raz głos za mną. Zwolniłam nieznacznie i poczekałam aż mnie ten ktoś dogoni. Zdziwiłam się kiedy obok mnie pojawił się Arek Milik.
- Hej Arek - powiedziałam nie patrząc na niego.
- Hej, czy ty z Wojtkiem... No wiesz... - mruknął niepewnie. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Nie. Definitywnie nie - powiedziałam stanowczo i znowu wmieszałam się w dziewczyny. Nikt więcej mnie nie zaczepiał do końca biegu. Dopiero później dopadł mnie Wojtek, Krycha i Wiśnia ze swoją kamerą oczywiście.
- Hej, mamy dla ciebie wyzwanie - powiedział Grzesiek na przywitanie. Spojrzałam na nich podejrzliwie.
- Czego chcecie?
- Udowodnij, że nadajesz się na kapitana reprezentacji i kopnij piłkę tak, żeby trafiła Mariusza w głowę. Albo w ogóle Mariusza - powiedział Wojtek wskazując ręką chłopaka stojącego kawałek dalej.
- Dajesz pani kapitan. Powtórka z mistrzostw dziewiętnastek. Idę o zakład, że to był pomysł Wiśni - powiedziała rozbawiona Paulina. Wiśnia na jej słowa zaczął się nieopanowanie śmiać. 
- Ale to wtedy nie było specjalnie! To miało być na koniec boiska, a Wiśnia akurat tam stał! - broniłam się. Paulina przywołała sytuację z mistrzostw Europy U-19, trzy lata temu. Założyła się wtedy ze mną, że nie trafię z jednego końca boiska do brami na drugim końcu. Prawie trafiłam. Jeśli uznać, że głowa Łukasza to bramka to udało mi się.
- Jasne, jasne - wykrztusił przez śmiech.
- Nie no poważnie!
- Czy my o czymś nie wiemy? - spytali równo Grzesiek z Wojtkiem.
- O wielu rzeczach - odpowiedziałam w tym samym momencie co Paulina.

*GRA DRUŻYN*

     Od jakiś pięciu minut biegamy po boisku i staramy się nie dopuścić chłopaków do piłki. Jak na razie wychodzi nam to całkiem nieźle, ale jestem pewna, że zaczną grać zanim zdążymy się zorientować, dlatego musimy być czujne. Ewka podaje do mnie piłkę. Zwinnie omijam Łukasza Piszczka, który nie ma szans odebrać mi piłki. Biegnę w stronę brami Wojtka. Sytuacja sam na sam. Jakimś cudem ominęłam go tuż przy bramce i strzeliłam.
- Głupi ma zawsze szczęście - usłyszałam jego pomruk, kiedy biegłam w stronę Ewki.
- I co? Głupio wam, panowie? - powiedziałam do Krychowiaka, który szedł obok mnie razem z Błaszczykowskim.
- I tak wygramy, Lena - mruknął Kuba.
- A to się jeszcze zobaczy - odparłam, chociaż wiedziałam, że ma rację.
     Po jakiś piętnastu minutach chłopaki mają już chyba trzecią z rzędu groźną akcję na naszą bramkę i tym razem udaje im się pokonać Anię Szymańską, która stała na bramce. Strzelił Piszczek (jak wszędzie, to u mnie też Autorka). No tego się nie spodziewałam. On naprawdę świetnie gra, ale spodziewałam się, że strzeli Lewy, albo Milik. No cóż.
     Minęło kolejne dziesięć minut. Chłopaki znowu atakują. Tym razem strzela Krychowiak. No i strzelił.
- Komu teraz jest głupio? - powiedział sarkastycznie Kuba, który od dłuższego czasu mnie pilnował.
- Och, spadaj Kuba - powiedziałam lekko poirytowana.
- No spokojnie, złość piękności szkodzi - powiedział i nie zauważył piłki lecącej w naszą stroną, co z kolei wykorzystałam ja przyjmując ją. Natychmiast zamilkł i zaczął grać. Podałam do Natalii Pakulskiej, która akurat była niekryta, i wybiegłam do przodu próbując zgubić Kubę, który postawił sobie za punkt honoru bieganie za mną.
     Natala podała do Nikoli Kaletki, która rozejrzała się błyskawicznie i podała do Ewy, Ewa atakowała.
- EWA! Z LEWEJ! - wrzasnęłam i zobaczyłam jak Szczęsny ustawia się z lewej strony bramki. Ewa widząc to natychmiast zmieniła nogę na prawą zaatakowałam z tej właśnie strony i ograła Wojtka.
     W ostatniej minucie meczu Arek strzelił jeszcze raz i wyprowadził chłopaków na prowadzenie 3:2.
- Dziewczyny, jesteście w najlepszej kondycji. Jesteście gotowe na mecz. Do widzenia za dwa dni, odpocznijcie, żegnam - powiedział trener kiedy już chciałyśmy wychodzić z szatni.

***************************************************************

Dobry wieczór! Jak Wam życie mija? Ja jestem chora. Ale poza tym całkiem nieźle. Gdyby Bayern wygrał ten mecz z Atletico byłoby jeszcze lepiej. No nie wiem, może im się jeszcze uda.
Dobranoc, Ela^^

Siostra Kapustki || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz