Leciałam w stronę miasta. Po kilku minutach byłam już całkiem przemoczona, wiał mocny wiatr i było ciemno. Cudowna pogoda na ratowanie świata... Z zamyślenia wyrwał mnie lecące w moją stronę samochód, zrobiłam unik w ostatniej chwili. Spojrzałam w stronę z której nadleciał. Popielarz rozbijał wszystko wokół. Dotarłam na miejsce pierwsza. Potwór zmierzał w stronę budynku, musiałam chronić ludzi zwrócić na siebie jego uwagę.
- Azarth Metron Zintos! - uniosłam ręcę, a kilka samochodów wzleciało w powietrze. Wycelowałam i rzuciłam nimi w stwora.
Nic go nie ruszyło ale odwrócił się w moją stronę i ryknął przeraźliwie. Zamachnął się kamienną ręką próbując mnie uderzyć ale zręcznie ją ominęłam cóż... drugiej niestety nie. Uderzył mnie, a ja poleciałam w dół. Upadłam na osobówkę wgniatając dach i kalecząc ramię. Popielarz ruszył w moją stronę ale z nieba dopadły go zielone promienie. Gwiazdka i Robin przybyli na miejsce. Próbując się ruszyć dostrzegam jeszcze cyborga który potraktował potwora działem sonicznym. Potem widok przysłonił mi wielki zielony orzeł. Złapał mnie za ramiona i delikatnie położył na asfalci. Wylądował przy mnie po czym zmienił się z powrotem w mojego przyjaciela.
- Nic ci nie jest?
- Wszystko w porządku, leć!
Tak naprawdę od upadku pulsowała każda część mojego ciała, nie wiedziałam czy dam radę wzbić się w powietrze.
Chłopak spojrzał na mnie dziwnie po czym już jako orzeł odleciał walczyć z potworem. Po 20 minutach wszyscy byli wyczerpani, łącznie z Popielarzem. Dałam radę wstać. Wyciągnęłam rękę w stronę zerwanego przewodu elektrycznego a on jak wąż oplótł się wokół nogi przeciwnika.
Następnie powoli by nie zauważył przesunęłam kabel na jego tors i ramiona. Ścisnęłam pięść a wtedy drut się zacisnął i powalił go na ziemię. Do więzienia przetransportował go Robin i Cyborg, a ja zmęczona i obolała teleportował się do wieży. Znalazłam się w salonie, głowa mnie bolała a świat przede mną wirował. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że moje rany są naprawdę poważne. Obolałe od upadku plecy, rozcięte udo i skaleczone ramię w którym tkwił jeszcze kawałek szkła. Złapałam za niego i jednym ruchem usunęłam intruza. Utykałam się w stronę pokoju, udo bolało niemiłosiernie, głowa coraz mocniej pulsowała a na dodatek teraz z ramienia sączyła się krew.
,,Brawo Rachel" - pomyślałam. Byłam już przed swoimi drzwiami i wtedy upadłam.
,,Było blisko" - ostatkiem sił otworzyłam pokój i wczołgam się do środka. Drzwi zamknęły się a ja straciłam przytomność...Z PERSPEKTYWY GWIAZDKI.
Przyleciałam do wieży i od razu udałam się do pokoju. Zamierzałam wziąć porządny prysznic. Lecąc w stronę łazienki moją uwagę przykuła szkarłatna plama przed pokojem mojej przyjaciółki.
- Um... Raven? - zapukałam, a drzwi same się przede mną otworzyły. Zajrzałam do środka, pokój był pusty. Spojrzałam w dół. Moja przyjaciółka leżała nieprzytomna w kałuży krwi. Krzykiem zaalarmowałam całą wieżę. Pierwszy przybiegł Robin zanim Bestia i Cyborg. Szybko ocenili sytuację. Dick wziął ją na ręce i ruszył w stronę skrzydła medycznego. Ja, Cyborg i Bestia ruszyliśmy za nim. Robin położył ją na noszach, a Cyborg podłączył ją do aparatury. Przemyłam i odkaziłam jej rany. Na szczęście stan Rachel był stabilny, ale straciła dużo krwi. Ustaliliśmy, że będziemy czuwać przy niej na zmianę. Pierwszą wartę miał Bestia..._______________________________________________________________________ Czytasz? 😀 Zostaw po sobie ślad 😊
CZYTASZ
Tytani - Mroczne Znaki ✔
FanfictionMoim przeznaczeniem było zniszczenie ziemi. Od zawsze to wiedziałam i byłam głupia, pozwalając moim przyjaciołom zbliżyć się do mnie. Gdy na mojej drodze pojawia się ktoś kto może uwolnić mnie od wyroku, nie wiem czy traktować go jak wybawcę, czy ka...