29. Z deszczu pod rynnę.

302 42 7
                                    

- Co to ma znaczyć? - skrzywiłam się w grymasie zniesmaczenia.

- Czego nie rozumiesz? - Uśmiechnęła się w sposób podobny do Xaviera. - Kłamstwo towarzyszy ci na każdym kroku.

- Gadaj! - Wzdłuż moich kostek i nadgarstków przepłynęła fala energii.

Dziewczyna krzyknęła z bólu. Zacisnęła ręce w pięści i przycisnęła je do głowy. Opamiętałam się, gdy zobaczyłam jak wielkie cierpienie jej sprawiam.

- No dobra - odetchnęłam, a ona upadła na kolana spazmatycznie łapiąc powietrze - nie koloryzuj, jesteś duchem.

- Jestem duchem, ale twoja energia ma siłę pod względem astralnym, możesz mnie skrzywdzić... Jesteś tego świadoma jak widzę.

Uśmiechnęłam się tylko z wyższością. Widok jej cierpienia, to, że zmyłam ten jej uśmieszek z twarzy sprawił, że czułam, że, że mogę... stop!

- Dobra, dosyć, mów co miałaś na myśli. - Podniosła się z ziemi, spoglądając na mnie gniewnie.

- Posłuchaj mamy ten sam cel, obie chcemy zniszczyć Xaviera...

- Skąd mam mieć pewność, że znów mnie nie okłamujesz?

- Posłuchaj, medalion był potrzebny mi i tobie.

- Do czego?

- Znam rytułał, zwykłe zaklęcie, które pozwoli ci przywrócić mi cielesność.

- Mam Cię wskrzesić?! Chyba postradałaś zmysły.

- Nie, chodzi o to, chodzi o ucieleśnienie - wskazała na medalik - Dzięki rzeczy, która należała do mnie za życia, w tym wypadku naszyjnika, będziesz mogła rzucić na niego urok.

- W jakim celu?

- Gdy będę miała go na sobie stanę się widoczna dla innych oraz będę miała możliwość zmaterializowania się.

- I niby dlaczego miałabym Ci pomóc?

- Ponieważ nie zostanę dłużna, razem zniszczymy Xaviera. - Ścisnęła dłoń w pięść w geście motywacji.

- Jak niby zamierzasz to zrobić? - Korzystałam z tego, że w końcu mogę poznać odpowiedzi na swoje pytania.

- Można powiedzieć, że... jestem jego słabością. - Uśmiechnęła się szeroko.

- Wrócimy do tego później, a teraz mów o co chodziło ci mówiąc o Tytanach.

- Cóż, naprawdę nie zauważyłaś, że jest ich ostatnio ,,więcej'?

- Więcej?

- Twierdzą, że mają do ciebie pełne zaufanie... - zlustrowała mnie wzrokiem - sprawdź swój nadajnik.

Sięgnęłam do urządzenia przypiętego do paska. Obejrzałam je dokładnie po czym spojrzałam na nią pytająco.

- W twoim nowym nadajniku wbudowany jest nieco inny lokalizator, ten w śmiesznych zielonych gaciach...

- Robin. - Szepnęłam bardziej do siebie.

- Tak chyba tak, to on kazał robocikowi to wbudować, dzięki temu ma stały dostęp do twojej lokalizacji i dostaje powiadomienie za każdym razem, gdy opuszczasz wieże.

- Nie...

- Oh, ja nie skończyłam, oni teraz obserwują każdy twój ruch. Każdy.

- Na jakiej zasadzie?

- Właśnie o tym ,,więcej'' mówiłam, nie zauważyłaś, że starają się spędzać z tobą więcej czasu?

- Głupia myślałam, że to z troski. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

Emily zaśmiała się jak z naprawdę dobrego żartu, co dodatkowo mnie rozwcieczyło.

- No dobra, a skąd ty niby o tym wiesz?

- Zaciekawiło mnie, gdy spotkali się wieczorem w pokoju robota, wiedziałam, że będziesz tematem numer jeden.

- Wszyscy? - Znów się zaśmiała.

- Tak myślałam, że spytasz... nie było tylko tego zielonego, jak twierdził ten wasz ,,lider'' - nakreśliła w powietrzu cudzysłów manualny - twierdził, że mógłby się nie zgodzić, a nawet wszystko ci wyjawić. Szpiegować miała Cię tylko pozostała trójka.

Wzięłam głęboki wdech po czym wypuściłam powietrze. Nie ufają mi, szpiegują...

BRAK ZAUFANIA.

Mają czelność uśmiechać się do mnie, rozmawiać ze mną tak jakby wszystko było w porządku, tak naprawdę cały czas dokładnie analizując wszystko co mówię i robię...

KŁAMSTWA.

Traktują mnie jak członka drużyny drugiego sortu. Spiskują i knują za moimi plecami, niczego nie mówiąc w prost.

ZDRAJCY.

- Dzięki Emily, przydałaś się więc może zastanowię się czy ci pomóc.

Wyleciałam w powietrze i już po chwili byłam w swoim pokoju. Stanęła na środku pokoju i złapałam za nadajnik. Uniosła go czarna energia. Ścisnęłam dłoń, a on rozpadł się na kawałki.

- Co zamierzasz? - Pojawiła się obok mnie.

- Wszystko wyjaśnić raz na zawsze.

Przerażona spojrzała na drzwi za, którymi słychać było kroki.

- Nie wspominaj o mnie, nie mogą wiedzieć! - zniknęła.

- Teraz się zacznie... - Rozpłynęłam się w powietrzu.

















OGŁOSZENIE: Słuchajcie smuci mnie mała liczba odbiorców. Gwiazdki oraz komentarze naprawdę motywują. Więc jeśli możecie ZOSTAWCIE PO SOBIE ŚLAD 🙈 oraz prześlijcie moje ff dalej :)

To tyle :D

Tytani - Mroczne Znaki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz