27. Przebacz...

316 29 7
                                    


- Nadal chcesz udawać? - Xavier zrobił krok w moją stronę, a ciało Bestii zniknęło.

- Myślisz, że nie poznałabym przyjaciela, że nabrałabym się na te twoje tanie sztuczki, ten twój wytwór to kiepska podróbka, marna iluzja! - Rzuciłam szyderczo.

- Daj spokój, dobrze wiem jaka jesteś.

- Nie masz pojęcia. - Moje oczy natychmiast zapłonęły jasną czerwienią.

Nie wiem dokładnie co się ze mną działo, ale na twarzy brata mogłam dostrzec chwilowe przerażenie. Głos, który dobył się z mojej krtani brzmiał zupełnie inaczej. Jak nie mój. Był chrypki i niski.

- Śmiało, pokaż mi jaka jestem. - W tym samym momencie wyciągnęliśmy ręce przed siebie.

Obydwoje atakowaliśmy czarną energią, której strumienie równoważyły się. Zmrużyłam oczy, zgięłam lekko łokcie po czym gwałtownie je wyprostowałam. Uderzyłam mocniej, ale mimo to Xavier odparł atak.

- Raven! - Usłyszałam głosy przyjaciół.

Szybko zamrugałam, a moje oczy wróciły do pierwotnego stanu. Nim zdążyłam zareagować, Xavier, puścił mi oczko i zniknął. Opuściłam ręce, jednak nie na tyle szybko by powstrzymać lecący w stronę moich przyjaciół strumień. Stanęli przerażeni nie wiedząc co mają robić, jak się bronić.

- Nie! - Krzyknęłam i nim zdążyłam pomyśleć, zmaterializowałam się przed nimi, przyjmując na siebie cios.

Siła odrzutu sprawiła, że odleciałam do tyłu i upadłam na plecy. Wygięłam plecy w łuk i łapczywie łapałam powietrze, chcąc panicznie złapać oddech. Zapewne wyglądałam jak ryba wyjęta z wody. Przyjaciele podbiegli do mnie. Robin upadł na kolana i przesunął się kawałek po ziemi, by już po chwili znaleźć się obok mnie. Zmusił mnie bym usiadła, podtrzymując moje plecy i szyję. Nadal nie mogłam złapać oddechu.

,,- Tym również się różnimy, ja umiem grać nieczysto - usłyszałam głos w mojej głowie."

- Posłuchaj mnie, spokojnie - sam nie był pewien tego co mówi, czułam drżenie jego rąk - cholera Cyborg, co jej jest?!

Bestia odsunął ode mnie lidera, usiadł po turecku i ułożył mnie na swoich kolanach, przykładając dłoń do mojego czoła.

- Hej, Rae - powiedział cichym i spokojnym głosem - już dobrze, ty sobie z tym poradzisz, nie skrzywdziłabyś siebie, to nie przecież niemożliwe, a już na pewno nie nas, już dobrze - pogłaskał mnie po włosach, a ja zaczęłam kaszleć.

Miał rację, nie mogłam skrzywdzić się swoją własną mocą, jedyne co mogło mi zrobić krzywdę to siła uderzenia i upadek. To on i nagły atak paniki spowodowały trudności z oddychaniem. Teraz, gdy to mówił, czułam jak się uspokajam, a oddech wraca. Wciąż kaszląc starałam się coś powiedzieć, jednak on mnie uciszył, mimo to się nie poddałam. Gdy wszystko się uspokoiło, opuściłam ze wstydu głowę.

- Przepraszam... - Nic nie odpowiedział, tylko mnie przytulił, później pomógł mi wstać.

Wzięłam głęboki wdech. Cała czwórka wpatrywała się we mnie pytająco. Odetchnęłam i lekko się uśmiechnęłam. Troszczyli się o mnie wspierali... Jednego jestem pewna, będę ich chronić nawet za cenę własnego życia. Dlatego nie pozwolę by Xavier zwyciężył. Nigdy.

- Tytani, - uniosłam wisiorek, który do tej pory trzymałam w dłoni, w górę - oto cel naszej podróży.

Wszyscy spojrzeli na mnie oczekując wyjaśnień.

- To super, ale... - Zaczął Cyborg.

- Do czego on służy? - Dokończył Robin.

- Do czego służy? Sama jeszcze nie wiem, ale wiem, że pomoże mi rozprawić się z Xavierem.

Bestia uśmiechnął się szeroko, krzyżując ręce na piersi, reszta spojrzała po sobie ze zdziwieniem.

- No dobrze, ale Raven, kim jest ten cały Xavier? - Gwiazdka zrobiła wielkie oczy i przekrzywiła lekko głowę w prawo.

- I dlaczego mówisz o nim dopiero teraz? - W głosie lidera słychać było złość.

- I co to wszystko ma wspólnego z tą wyprawą i medalikiem? - Cyborg.

Spojrzałam na Garfielda, który kiwnął głową dając mi do zrozumienia, że już czas. Wzięłam głęboki oddech szykując się na opowieść, która odpowie im na wiele pytań. Sama miałam ich tak wiele.

- No dobrze, czas opowiedzieć wam pewną historię...

Tytani - Mroczne Znaki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz