Po burzliwej rozmowie z tytanami, do której przekonał mnie Bestia, jak zwykle ja wyszłam na tę najgorszą. Z drugiej jednak strony Robin przeprosił mnie przy wszystkich i obiecał, że nie nadwyręży już mojego zaufania... oczywiście sporo go to kosztowało i nie zawahał się ścisnąć moją dłoń mocniej na znak ,,Zgody" Gwiazdka marudziła mi za uchem, przepraszając, że o niczym mi nie powiedziała. Z trudem udało mi się jej pozbyć. Teraz przeszukiwałam półki wkładając do torebki przewieszonej przez ramię, różne kartki z zaklęciami, prochy, czy eliksyry. Wszystko to co mogłoby przydać się do rytuału. Emily pojawiała się co chwila wskazując na co coś innego z podekscytowaniem.
- Dziewczyno, czy my w ogóle będziemy tego używać?
- Wszystko może się przydać. - Obkręciła się z uśmiechem.
- Myślę, że pokładasz w tym wszystkim zbyt duże nadzieję, nawet nie wiadomo czy to wszysko wypali.
- Ja uważam, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, przecież co mogłoby pójść nie tak?
- Nie co, ale kto... - mruknęłam pod nosem.
- Co?
- Co? - Spojrzałam na nią niby zaskoczona.
Nie byłam pewna, czy opuszczanie wieży w celach przeprowadzenia tego całego rytuału nie jest dobrym pomysłem. W dodatku nie miałam pojęcia czy to w ogóle zadziała. Xavier dawał mi się we znaki. Osłabiał mnie, nie pozwalał się wyspać, wymuszał wizje, a ja? Ja nie wiedziałam jak to robi, nie mogłam temu zapobiec i nie mogłam też dopaść jego. Mimo iż nie raz próbowałam go zlokalizować, on wciąż był dla mnie nieuchwytny. Wykańczał mnie powoli, chciał bym się bała, popadła w paranoję, stała się taka jak on. Jako oni... Nie brał pod uwagi tego, że przy mnie są osoby dla, których chce walczyć, dla których nigdy nie przestanę.
Przełożyłam torbę przez ramię i jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju. Mój wzrok spoczął na Emily. Jej twarz wykrzywiał grymas zniesmaczenia.
- Spław go szybko, nie mamy czasu. - powiedziała z nutą poirytowania w głosie.
- Kogo? - Już po chwili odpowiedź przyszła sama.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a dziewczyna zniknęła. Miała rację, nie mam teraz czasu, by zawracać sobie głowę. Jeśli jednak nie otworzę lub spławię kogoś zbyt szybko to znów zaczną się podejrzenia, a co za tym idzie oskarżenia i zarzuty. Zdjęłam torbę i schowałam ją pod łóżko. Rozpięłam płaszcz i rzuciłam go na fotel. Rozpuściłam włosy i przeczesałam je ręką by wyglądały na roztrzepane.
Znów usłyszałam pukanie.
- Raven? - Usłyszałam zniecierpliwiony głos Robina.
Nie wyglądałam już na gotową do wyjścia i o to chodziło. Stanęłam przed drzwiami i starałam się wyglądać na zagniewaną. Drzwi gwałtownie się otworzyły, a lider aż odskoczył.
- Czy postanowiliście urządzić sobie zabawę ,,Kto przeszkodzi Raven w medytacji więcej razy?''
- Nie, ja tylko...
- Ty tylko, Cyborg tylko, Gwiazdka tylko... kiedy zrozumiecie, że ja wolę być sama, że potrzebuję czasu dla siebie.
- Wysłali mnie po ciebie. Mieliśmy wyjść gdzieś razem, tyle się ostatnio dzieje i...
- Wam na dobre wyjdzie jeśli pójdziecie beze mnie, a mi dobrze zrobi medytacja w upragnionej ciszy.
- Jak uważasz, nikt nie będzie cię o nic prosił. - Odwrócił się i odszedł urażony, a ja zamknęłam drzwi.
- Wow... masz talent do znięchecania ludzi do siebie.
- Lepiej się ucisz bo jeszcze zniechęce ciebie, w sumie i tak nie mam ochoty bawić się w żadne rytuały.
CZYTASZ
Tytani - Mroczne Znaki ✔
FanfictionMoim przeznaczeniem było zniszczenie ziemi. Od zawsze to wiedziałam i byłam głupia, pozwalając moim przyjaciołom zbliżyć się do mnie. Gdy na mojej drodze pojawia się ktoś kto może uwolnić mnie od wyroku, nie wiem czy traktować go jak wybawcę, czy ka...