31. Niewypał

301 25 2
                                    

Po burzliwej rozmowie z tytanami, do której przekonał mnie Bestia, jak zwykle ja wyszłam na tę najgorszą. Z drugiej jednak strony Robin przeprosił mnie przy wszystkich i obiecał, że nie nadwyręży już mojego zaufania... oczywiście sporo go to kosztowało i nie zawahał się ścisnąć moją dłoń mocniej na znak ,,Zgody" Gwiazdka marudziła mi za uchem, przepraszając, że o niczym mi nie powiedziała. Z trudem udało mi się jej pozbyć. Teraz przeszukiwałam półki wkładając do torebki przewieszonej przez ramię, różne kartki z zaklęciami, prochy, czy eliksyry. Wszystko to co mogłoby przydać się do rytuału. Emily pojawiała się co chwila wskazując na co coś innego z podekscytowaniem.

- Dziewczyno, czy my w ogóle będziemy tego używać?

- Wszystko może się przydać. - Obkręciła się z uśmiechem.

- Myślę, że pokładasz w tym wszystkim zbyt duże nadzieję, nawet nie wiadomo czy to wszysko wypali.

- Ja uważam, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, przecież co mogłoby pójść nie tak?

- Nie co, ale kto... - mruknęłam pod nosem.

- Co?

- Co? - Spojrzałam na nią niby zaskoczona.

Nie byłam pewna, czy opuszczanie wieży w celach przeprowadzenia tego całego rytuału nie jest dobrym pomysłem. W dodatku nie miałam pojęcia czy to w ogóle zadziała. Xavier dawał mi się we znaki. Osłabiał mnie, nie pozwalał się wyspać, wymuszał wizje, a ja? Ja nie wiedziałam jak to robi, nie mogłam temu zapobiec i nie mogłam też dopaść jego. Mimo iż nie raz próbowałam go zlokalizować, on wciąż był dla mnie nieuchwytny. Wykańczał mnie powoli, chciał bym się bała, popadła w paranoję, stała się taka jak on. Jako oni... Nie brał pod uwagi tego, że przy mnie są osoby dla, których chce walczyć, dla których nigdy nie przestanę.

Przełożyłam torbę przez ramię i jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju. Mój wzrok spoczął na Emily. Jej twarz wykrzywiał grymas zniesmaczenia.

- Spław go szybko, nie mamy czasu. - powiedziała z nutą poirytowania w głosie.

- Kogo? - Już po chwili odpowiedź przyszła sama.

Usłyszałam pukanie do drzwi, a dziewczyna zniknęła. Miała rację, nie mam teraz czasu, by zawracać sobie głowę. Jeśli jednak nie otworzę lub spławię kogoś zbyt szybko to znów zaczną się podejrzenia, a co za tym idzie oskarżenia i zarzuty. Zdjęłam torbę i schowałam ją pod łóżko. Rozpięłam płaszcz i rzuciłam go na fotel. Rozpuściłam włosy i przeczesałam je ręką by wyglądały na roztrzepane.

Znów usłyszałam pukanie.

- Raven? - Usłyszałam zniecierpliwiony głos Robina.

Nie wyglądałam już na gotową do wyjścia i o to chodziło. Stanęłam przed drzwiami i starałam się wyglądać na zagniewaną. Drzwi gwałtownie się otworzyły, a lider aż odskoczył.

- Czy postanowiliście urządzić sobie zabawę ,,Kto przeszkodzi Raven w medytacji więcej razy?''

- Nie, ja tylko...

- Ty tylko, Cyborg tylko, Gwiazdka tylko... kiedy zrozumiecie, że ja wolę być sama, że potrzebuję czasu dla siebie.

- Wysłali mnie po ciebie. Mieliśmy wyjść gdzieś razem, tyle się ostatnio dzieje i...

- Wam na dobre wyjdzie jeśli pójdziecie beze mnie, a mi dobrze zrobi medytacja w upragnionej ciszy.

- Jak uważasz, nikt nie będzie cię o nic prosił. - Odwrócił się i odszedł urażony, a ja zamknęłam drzwi.

- Wow... masz talent do znięchecania ludzi do siebie.

- Lepiej się ucisz bo jeszcze zniechęce ciebie, w sumie i tak nie mam ochoty bawić się w żadne rytuały.

Tytani - Mroczne Znaki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz