- Medalion? - Spytali wszyscy jednocześnie.
- Tak medalion, nie pytajcie o nic, sama wiem tylko tyle, że należał do niejakiej Emily i że... pomoże pokonać Xaviera.
Wszyscy wymienili zaskoczone i porozumiewawcze spojrznia.
- No dobrze, gdzie możemy go znaleźć? - Spytał Cyborg.
- Nie mam pojęcia, - westchnęłam, gdy nagle moją uwagę przykuła dziewczyna, którą znałam z wizji, nikt inny jej nie zauważyłm więc musiała być widoczna tylko dla mnie, zrozumiałam o co chodzi - ale ktoś wskaże mi drogę.
Spojrzeli na mnie, później znów po sobie. W tym samy czasie, wszyscy zgodnie kiwneli głowami.
- Ściągnę do miasta Tytanów Wschodu, ktoś musi zająć się Jump City pod naszą nieobecność.
Godzinę później wszyscy nadal kręcili się nerwowi po wieży. Pakowali podróżne bagaże i inne drobiazgi. Moja torba była już dawno gotowa. Stałam z rękami skrzyżowanymi na piersi, opierałam się o framugę i obserwowałam jak Cyborg przygotowywał nasz pojazd. Pięcioosobowy mobil, coś na wzór samolotu. Na przodzie znajdowała się kabina pilota, po boku dwie kabiny pilotów awaryjno - pomocniczysz i styłu kolejne dwie pasażerskie. Przód naturalnie zajmował Robin, boki ja i Victor, tył Gwiazdka i Gar. W każdej kabinie znajdowało się rozkładane łóżko, wbudowana, mała lodówka i wysuwana kuchenka. Wszystko by dało się przetrwać. Łazienka znajdowała się na samym tyle pojazdu. Nie wiedziałam ile będzie trwała podróż, jak daleko znajduję się tajemnicze urwisko.
- Mam nadzieję, że to nie jest żaden podstęp - powiedziałm półgłosem oczekując dziewczyny, która chwilę później pojawiła się przede mną - bo wtedy wierz mi, żadna bariera duchowa nie stanowi dla mnie przeszkody.
Zmarszczyłam gniewnie czoło i wyminęłam ją. Gdy się odwróciłam już jej nie było. Odetchnęłam z ulgą mając nadzieję, że tego nie widzi. Mniejsza ze mną, co jeśli prowadzi na śmierć moich przyjaciół?
- W porządku? - Poczułam dłoń na swoim ramieniu, domyśliłam się, że jest zielona.
Szybko zostawiłam go w tyle nawet się nie odwracając i ruszyłam w stronę rakiety.
- Jasne, nie przejmuj się. - Rzuciłam i już po chwili siedziałam w kabinie.
Wystartowaliśmy. Obok mnie zmaterializowała się dziewczyna i wskazała palcem słońce, a na stępnie uniosła dłoń w górę . Pokiwałam głową, że rozumiem
- Musimy lecieć na wschód.
***
Lecieliśmy dzień i noc. Dziewczyna pokazywała się, od czasu do czasu, wskazując drogę. Gdy słońce po raz kolejny zaczęło zachodzić odczułam zmęczenie. Zauważaliśmy wyspę na której postanowiliśmy wylądować i odpocząć. Gdy pojazd uderzył w ziemię wyszłam na świeże powietrze by chwilę rozprostować nogi.
Zaczęłam rozglądać się za ustronnym miejscem.
Miałam w planach w ciszy i spokoju oddać się medytacji, i być może nawiązać dłuższy kontakt z tajemniczą dziewczyną żeby dowiedzieć się choć trochę na jej temat.Wzleciałam w powietrze i przyjrzałam się miejscu z góry. Mała, zielona wyspa z każdej strony otoczona morzem. Wylądowałam i bez słowa ruszyłam w głąb niej. Już po chwili zauważyłam ogromne drzewo, którego liście wydawałem się idealnym schronieniem. Gdy wsunęłam się pod nie miałam wrażenie że jestem w pokoju zbudowanym z liści. rozsiadłam się wygodnie, skrzyżowały nogi i wleciałam w powietrze. Przez zmęczenie i głod nie udało mi się osiągnąć zamierzonego efektu. Postanowiłam więc pozwiedzać trochę wyspe.
Spokojny spacer przerwał mi krzyk Gwiazdki. Natychmiast wzleciałam w powietrze i kilka chwil później stałam przy niej.
- Weźcie to z moich włosów!
Skrzywiłam się. Cała ta awantura o dziwnego, przypominającego nieco krzyżówkę karalucha z gąsienicą robaka. Robin podszedł do niej i ostrożnie pozbył się intruza. Przewróciłam wymownie oczami z zażenowania. Ścisnęło mnie w żołądku. Złapałam się za brzuch, ściskając ubranie. Postanowiłam nie oddalać się już i w końcu coś zjeść. Widziałam jak Bestia idzie w moją stronę, po chwili jednak przystanął, opuścił wzrok i odszedł w innym kierunku.
Trzymał mnie strasznie na dystans. Domyślam się, że to przez to co wydarzyło się na ostatniej misji. Czy miał wyrzuty sumienia? Odkąd wróciłam wymieniliśmy tylko kilkoma zdaniami. Nie żartował, nie wygłupiał się, nie rzucał swoimi głupimi ,,podrywami", nie próbował się zbliżyć, wręcz przeciwnie, trzymał mnie na dystans... ale to przecież dobrze. Nigdy nie wybaczyłam mi tego jak mi potraktował. Zostawił mnie w spokoju. Tego właśnie chciałam. Tak?
Z zamyślenia wyrwał mnie kolejny krzyk Gwiazdki. Westchnęłam zirytowana i nawet się nie odwróciłam.
- Raven, padnij! - Usłyszałam krzyk Cyborga i zdezorientowana upadłam na ziemię. - Otrząśnij się dziewczyno?
Spojrzałam na nóż, który wylądował przede mną. Szybko wstałam i odwróciłam się za siebie. Chwila spokoju to chyba zbyt wiele...
Czytasz? Zostaw po sobie ślad!
CZYTASZ
Tytani - Mroczne Znaki ✔
FanfictionMoim przeznaczeniem było zniszczenie ziemi. Od zawsze to wiedziałam i byłam głupia, pozwalając moim przyjaciołom zbliżyć się do mnie. Gdy na mojej drodze pojawia się ktoś kto może uwolnić mnie od wyroku, nie wiem czy traktować go jak wybawcę, czy ka...