Obudziła mnie zimna woda, którą wylał na mnie Xavier.
- Jak się spało?
- Bywało lepij. - Uśmiechnęłam się sztucznie. - Dzięki, że pytasz.
Po chwili przypomniałam sobie.
- Co z moimi przyjaciółmi?!
- Spokojnie, nic im nie jest, choć to tylko kwestia czasu. - Ujął w dłoń moją twarzy i ścisnął policzki. - Nie bądź, głupiutka, mogliby mnie śledzić, namierzyć i odebrać mi cię.Odsunął się ode mnie i zrobił zatroskaną minę. Po chwili stanął naprzeciw mnie i wyciągnął przed siebie ręce. Runy na moim ciele aktywowały się, ta na jego nadgarstku również.
- Co ty... - nie zdążyłam dokończyć. Z mojego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk, a plecy wygięły w łuk. Ból był nie do zniesienia. Jakby ktoś odrywał mi skóre i wypalał w tym miejscu dziurę. Widziałam jak znak na moim drugim nadgarstku powoli znika i pojawia się u niego.Gdy było po wszystkim oboje ciężko dyszeliśmy. Tak ma to wyglądać? Runa po runie? Przecież ja się wykończe.
- Dobra dziewczynka. - Powiedział łapiąc głebokie oddechy. - Niedługo przyjdzie czas na resztę. Złapał mnie za włosy i odchylił głowę do tyłu. Znów poczułam ukłucie w szyję. Aplikował mi co jakiś czas małą dawkę, która na jakis czas mnie osłabiała. Nie mogłam też korzystać z mocy.
- Bądź lepiej grzeczna. - Rzucił i zaśmiał się gardłowo.
Nim się obejrzałam zniknął za portalem.Byłam strasznie zmęczona, mało spałam i praktycznie nic nie jadłam. Do tego jeszcze to gówno w żyłach i odbieranie run. Byłam cieniem siebie. Postanowiłam w końcu działać, inaczej nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Odepchnęłam się nogami od ziemi. Nie wyszło do końca tak jak chciałam ponieważ upadłam tyłem na ziemie. Przekrecilam sie i wstalam razem z krzeslem. Rozejrzeałam sie za czyms w miare ostrym. Padlo na kant metalowego stolika. Podeszłam do niego i zaczęłam pocierać liną o brzeg stołu. Kilka minut później puściła. Roztarłam obolałe nadgarstki i zrobiłam kilka chwiejnych kroków w stronę drzwi.
Nacisnęłam na klamkę. Zamknięte. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem ani ile tu siedzę. Podeszłam jeszcze raz do stolika i weszłam na niego. Stanęłam na palcach by wyjrzeć przez malutkie okienko bez szyby, zabite kamiennymi kratami. Cała cela znajdywała się pod ziemią. Widziałam trawę i kilka drzew. Nic więcej. Zero poszlak. Osunęłam się po ścianie i usiadłam na stoliku. Byłam załamana. Może spróbuję oczyścić organizm z Quesillium i zaryzykować z teleportacją? Nie, Cyborg wspominał coś o tym. Mogę zrobić sobie krzywdę...
Siedziałam dłuższą chwilę rozpatrując każde możliwe wyjście, gdy ujrzałam otwierający się portal. Trudno, będę walczyć. Stanęłam za portalem i czekałam aż ujrzę jego plecy. Widziałam jak zdezorientowany i przerażony orientuje się, że mnie nie ma. Wtedy wskoczyłam na niego i oplotłam go nogami w pasie. Rękami zaś założyłam mu porządnego nelsona. Zaczął się szamotać. Cofnął sie i uderzył mną o ścianę, ale nie poluzowałam uścisku. Powtórzył to jeszcze trzy razy zanim złapał mnie za ręce i przerzucił przez siebie. Wylądowałam na lekko ugiętych nogach.
- Odważny ruch, ale i głupi. - Uśmiechnął się zwycięsko i ruszył w moją stronę.
Zaczęłam odpierać każdy jego cios. Nagle schylił się i podciął mi nogi. Upadłam na ziemię. Podszedł do mnie i złapał za koszulkę unosząc mnie do góry tak bym nje dotykała podłogi. Chciał coś powiedzieć, ale odbiłam się nogami od jego torsu, a on zatoczył się do tyłu.
- Całkiem nieźle, ale stanowczo za długo już się z tobą bawię!
Był naprawdę wściekły. Już po chwili trzymał mój wykręcony nadgarstek z moimi plecami, drugą ręką obejmując moją szyję.
- I co teraz? - Syknął prosto do mojego ucha.Nagle ściana przed nami eksplodowała. Odrzut sprawił, że lecieliśmy teraz na ścianę. Oczywiście mój troskliwy braciszek zadbał bym to ja przyjęła impet uderzenia na siebie. Osunęłam się po ścianie i z hukiem upadłam na ziemię. Wszędzie było pełno dymu i gruzów. Było zaskakująco cicho... Gdy próbowałam się podnieść, po prostu znów upadłam. Straciłam przytomność...
_______________________________________________________________________
Czytasz? Zostaw po sobie ślad! 😝
CZYTASZ
Tytani - Mroczne Znaki ✔
FanfictionMoim przeznaczeniem było zniszczenie ziemi. Od zawsze to wiedziałam i byłam głupia, pozwalając moim przyjaciołom zbliżyć się do mnie. Gdy na mojej drodze pojawia się ktoś kto może uwolnić mnie od wyroku, nie wiem czy traktować go jak wybawcę, czy ka...