4,5. Oszust cz. 2

617 42 4
                                    

Omijałam budynki. Liczyło się by jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Złączyłam nogi, a ręcę ułożyłam wzdłuż tułowia, aby lecieć szybciej. Gdy dotarłam na miejsce szybko oceniłam sytuację. Wszyscy byli pochłonięci walką, więc nikt mnie nie zauważył. Nerwowo szukałam wzrokiem Bestii. Dostrzegłam go ukrytego za jednym z samochodów. Szybko podleciałam i wylądowałam obok niego. Był przytomny i mocno trzymał się brzucha. Zauważyłam na jego białej koszulce plamę od krwi. Powstrzymałam westchnienie przerażenia. Zbliżyłam się do niego.
- Miałaś zostać w wieży. - Totalnie zignorowałam uwagę i wyciągnęłam ręcę by podwinąć jego koszulke - Co ty robisz?
- Próbuję Ci pomóc, nie wiem czy zauważyłeś.
- Jeszcze nie dawno sama potrzebowałaś pomocy i...
- Tak wiem jestem nieodpowiedzialną idotką, nie muszisz się powtarzać.
- Nie, to nie tak, ja nie powinienem...
- Dość - znów mu przerwałam - nie ryzykowałam, by przylecieć tu na pogaduszki. Spojrzał na mnie nadal niepozwalając mi dotrzeć do jego rany.
- Zaufaj mi. - Zauważyłam na jego twarzy zmieszanie, a może nawet strach. Ale czego miał się bać? Nie raz pomagałam członkom drużyny. Nie zrobię mu krzywdy.
- Proszę, Garfield - położyłam dłoń na jego dłoni, którą trzymał koszulkę. Udało się. Westchnął, odpuścił. Podwinął bluzkę.
,,No prosze ktoś tu sporo czasu spędził na siłowni... Nie czerwień się Rachel". Przyjrzałam się jego ranie. Zauważyłam jeszcze rosnącego krwiaka, od uderzenia Popielarza oraz rozcięcie na prawym boku. Niedbale założone szwy puściły przez co rana znów się otworzyła. Spojrzałam na niego, ale on unikał mojego wzroku.
- Jak mogłeś? - Zrobił się strasznie czerwony - Naskoczyłeś na mnie, a tym czasem sam się szyłeś, nieumiejętnie w dodatku.
- Ja... Bo chciałem...
- Nie tłumacz się. - Podniosłam dłoń na znak, by się uciszył - Nie mam zamiaru tego słuchać. Spuścił głowę i nic już nie mówił. Szybkim, sprawnym, ale i ostrożnym ruchem pozbyłam się pozostałości po szwie. Na jego twarzg pojawił się grymas bólu. Rana nadal krwawiła. Moje oczy przybrały czarny kolor, a wokół dłoni uniosła się delikatna, błękitna mgiełka. Delikatnie położyłam je na ranie przyjaciela. Moje osłabienie dało się we znaki. Pomoc zajęła mi o wiele więcej czasu niż powinna, w dodatku kosztowała mnie sporo energi. Gdy rana zniknęła zajęłam się krwiakiem. Po chwili wszystko wróciło do normy. Otarłam krople potu z czoła i wstałam. Zakręciło mi się w głowie. Gdyby mnie nie przytrzymał pewnie bym upadła. Spojrzałam w stronę Popielarza. Obok niego Gwiazdka pomagała Cyborgowi, który również oberwał. Robin próbował dostać się do nich. Nagle potwór złapał go i mocno zacisnął swoją pięść. Chłopak nie mógł oddychać.
- Nie! - krzyknęłam.
Odwróciłam się do Bestii.
- Zostań tu.
- Chyba oszalałaś.
- Nie rozumiesz... Pilnuj mnie.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć oddzieliłam swoją powłokę astralną od ciała. Powietrze stało się chłodniejsze. Wszystkie dźwięki stały się głośniejsze i bardziej wyraźne. Moje oczy zaatakowało rażące światło. Potrzebowałam chwili by się do tego przyzwyczaić. Spojrzałam w stronę przyjaciela. Trzymając moje ciało w ramionach ukrył się za jednym z samochodów. Zaufał mi... To nie zmienia faktu, że to idiota. Szybko! Robin nie może czekać. Skupiłam się, by po chwili zaatakować. Wniknęłam w niego. Dosłownie. Wszystkie słabości, marzenia, lęki. Wszystko należało teraz do mnie. Poczułam, że coś je blokuje. Poszukałam źródła, wcześniej zmuszając go do otworzenia pięści. Znalazłam. To było coś na jego szyi, coś na wzór nadajnika. To powodowało u niego tę siłę i chęć niszczenia. Wszystko inne zostało zakryte zostawiając jedynie instynkt, który kazał mordować.
Szybko wróciłam do swojego ciała. Ledwo łapiąc oddech spojrzałam na Garfielda niemal krzycząc.
- Nadajnik na szyi! Nie pokonamy go dopóki on tam jest! - no dobra, krzeczałam. Nie musiałam dwa razy powtarzać. Wzbił się w powietrze i ruszył w stronę Popielarza. Gdy Robin, który już doszedł do siebie, razem z gwiazdką odwrócili jego uwagę, Bestia szybko pozbył się ,,pasożyta". Stwór runął na ziemie rzucając się na prawo i lewo przeraźliwie rycząc. Widać było, że bardzo cierpiał. Podbiegłam do niego i wyszeptałam zaklęcie. Po chwili ucichł. Przestał się ruszać. Zastygł. Wszyscy spojrzeli na mnie nie wiedząc czy mogą coś zrobić.
- Musimy się pośpieszyć, nie wiem ile to jeszcze będzie trwać.
Wszyscy natychmiast zajęliśmy się krępowaniem Popielarza. Gdy było po wszystkim odetchnęłam z ulgą. Udało nam się. I przeżyłam jak widać. Jednak podczas walki, strach o życie przyjaciół dodał mi sił. Teraz, gdy było już po wszystkim ostrożnie stawiałam kroki obawiając się upadku.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - podskoczyłam, słysząc za sobą krzyk. Odwróciłam się i zobaczyła Robina. Domyśliłam się co ma na myśli.
- Widziałam, że potrzebujecie pomocy, nie mogłam tak poprostu siedzieć w wieży.
- Dostałaś jasne polecenie!
- Mam w dupie polecenia jeśli moim przyjaciołom grozi niebezpieczeństwo! - może troszeczke mnie poniosło, ale nie miał prawa na mnie krzyczeć. Chciałam pomóc i pomogłam.
- A może zabolał cię fakt, że poradzilibyśmy sobie bez ciebie?
- Wcale tak to nie wyglądało - ugryzłam się w język, by nie powiedzieć za dużo. Do niego chyba dotarło, że on to zrobił.
Między nami stanął Bestia.
- Nie przesadzasz przypadkiem? Gdyby nie ona potwór zrobił by z ciebie miazgę.
- Nie potrzebuję adwokata. - Odwróciłam się na pięcie - widzimy się w wieży - spojrzałam jeszcze na Robina - Jeśli tak Ci zależy to dokończymy tę uroczą rozmowę. Odeszłam. Wolałam nie ryzykować z teleportacją. Zresztą spacer dobrze mi zrobi. Gdy dotarłam wszyscy byli już w domu. Niezauważona przemknęłam się do pokoju. Zdjęłam swój płaszcz rzucając go na łóżko. Podeszłam do okna przyglądając się rozciągającej się panoramie miasta. Nagle w odbiciu mojego pokoju coś przykuło moją uwagę. Szybko odwróciłam się w stronę lustra. Widniał na nim napis ,,Następny będzie dla ciebie". Wpatrywałam się w nakreślone węglem słowa. Cofając się wpadłam w skrzynki przewracają kilka z nich.
- Raven? - usłyszałam głos zbliżającej się Gwiazdki - wszystko gra?
Szybko złapałam jakąś szmatke i jeszcze szybciej starłam napis.
Usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi spodziewając się przyjaciółki. Szczerze? Wolałaby, żeby to była ona...

_______________________________________________________________________
Czytasz? Zostaw po sobie ślad! 😉

Tytani - Mroczne Znaki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz