Wspomnienia Xaviera.
Od dziecka wiedziałem, że jestem innym. Gdy uciekłem z domu, zostawiłem za sobą krwawy ślad. Stojąc teraz nad urwiskiem przyglądałem się niespokojnym falą, ocierając sztylet ze świerzej krwii.
- Znowu to zrobiłeś - nie musiałem się odwracać, dobrze wiedziałem do kogo należy ten głos.
- Coraz lepiej się skradasz - schowałem jedno ostrze zajmując się drugim - jak na kogoś takiego jak ty.
- To znaczy?
Odwróciłem się i wycelowałem prosto w jej szyje.
- Nie zabijesz mnie. - Mimo swojej pewności, zauważyłem jak nerwowo przełyka ślinę.
- Tak? - opuściłem broń, uśmiechając się pod nosem. - Skąd ta pewność?
- Zrobiłbyś to dawno temu, tak jak...
- Nie kończ.
- Oboje wiemy jak jest - Emily podeszła bliżej i stanęła obok mnie.Lekki wiatr rozwiewał jej włosy. Chmury nad naszymi głowami postanowiły zrobić lepszy klimat, pomyślałem, gdy poczułem jak krople deszczu ochładzają moje policzki.
- Co cię gryzie? - Nie uraczyłem jej nawet spojrzeniem. - No już, jestem twoją siostrą...
- Bzdety, łączą nas tylko więzy krwi.
,,Zresztą nie do końca" - Pomyślałem.
- Jestem ostatnią osobą z, którą cię łączą i sam sobie to zawdzięczasz. - Odpowiedziała nienawistnie.
Nie odpowiedziałem na jej uwagę. Nie znała prawdy... Zamiast tego zaniosłem się śmiechem, który rozniósł się na całe wybrzeże. Mimo iż plaża o tej porze jest zazwyczaj pusta, ludzie, którzy jakimś cudem by tam byli napewno uciekli, gdzie pieprz rośnie. Nie zwróciła na to uwagi.- No, więc słucham.
- Skoro jesteś taka uparta, ostrzegałem Cię.
Uniosła dumnie głowę i czekała na odpowiedź.
- Jestem najlepszym zabójcą...
- I najskromniejszym.
- Ta, nie mogę sobię pozwolić na żadne błędy, pomyłki, wpadki...
- Przecież i tak dużo trenujesz.
- Nie w tym rzecz, muszę być wolny od nałogów, problemów - spojrzałem na nią, pierwszy raz - od słabości...
- Wszystko się zgadza.
- Nie do końca. - zagrodziłem jej drogę, tak by nie mogła uciec.Spojrzała przerażona na urwisko za swoimi plecami.
- Nie rozumiem.
- Nie musisz - dobyłem sztylet - ale nie mam serca by trzymać Cię w niepewności. Z każdym moim krokiem w jej stronę, ona zbliżała się do urwiska.
- Mam jedną słabość - wskazałem na nią ostrzem, gwałtownie się zatrzymując - jesteś nią ty.
- Oszalałeś?
- Już dawno, ale teraz do rzeczy, nie wybaczyłbym sobie gdyby coś Ci się stało z mojej winy, wiele ludzi na mnie poluje, w końcu ktoś by Cię dopadł.
- Wyszkoliłeś mnie. - Głos jej się załamał. Podeszłem do niej i otarłem jej łzy.- Nie wystarczająco.
- Boję się - wyszeptała.
- I tym się właśnie różnimy - przebiłem sztyletem jej pierś. Poczułem obrzydzenie do siebie, gdy na moich dłoniach poczułem ciepłą, lepką ciecz. Wróciły wspomnienia. Patrzyła na mnie tym samym wzrokiem. Moja matka, ojciec... Nie byli moimi prawdziwymi rodzicami, ale mnie wychowali, a teraz?Wszyscy odeszli z mojej winy. Przekręciłem ostrze o trzysta sześćdziesiąt stopni i pchnąłem jej ciało z urwiska. Nie powstrzymałem się i spojrzałem jak pochłaniają ją fale. Emily... moja kochana młodsza siostrzyczka.
- Ja się niczego nie boję...
W tym samym momencie niebo przęcieła błyskawica.
Pora dobrać się do mojej prawdziwej siostruni.Perspektywa Raven.
- Hej! - Przywołałam go do rzeczywistości. - Pytam co masz na myśli mówiąc o mich słabościach.
- To znaczy, że muszę spotkać się z twoimi przyjaciółmi. - Uśmiechnął się złowieszczo i przekroczył portal.
- Nie! - Krzyknęłam, gdy zrozumiałam o co chodzi.
Im nie może stać się krzywda. Nie wybaczę sobie tego.
Zaczęłam szarpać się najmocniej jak mogłam. Po kilkunastu minutach opadłam z sił. Zbyt często się na nią zdaje, ale mam nadzieję, że nic im nie będzie. Wyczerpana, zasnęłam.______________________________________________________________________
*informacja*
Następne rozdziały pojawią się za tydzień, dziękuję za uwagę 😁
Czytasz? Zostaw po sobie ślad! 😉
CZYTASZ
Tytani - Mroczne Znaki ✔
FanfictionMoim przeznaczeniem było zniszczenie ziemi. Od zawsze to wiedziałam i byłam głupia, pozwalając moim przyjaciołom zbliżyć się do mnie. Gdy na mojej drodze pojawia się ktoś kto może uwolnić mnie od wyroku, nie wiem czy traktować go jak wybawcę, czy ka...