9. Połączenie

542 40 3
                                    

- Hej, hej, spokojnie - Bestia zdjął powoli dłoń z moich ust - to tylko ja.
- Czemu nie śpisz o tej porze? - Spytałam.
- No wiesz... - Potarł ręką kark, lekko się krzywiąc - miałem kilka ważnych rozgrywek.
Spojrzałam na niego nie rozumiejąc. Zaśmiał się cicho i wskazał konsole, która jeszcze działała.
- Zarywasz nockę z takich głupich powodów? A co jeśli rano przytrafi się alarm? Kiedy odeśpisz?
- Nie robię tego pierwszy raz, nie martw się.
- Zawsze byłeś nieodpowiedzialny.

Wyminęłam go i skierowałam się w stronę kuchni.
- Co ty w takim razie robisz na nogach? - spytał siadając na kanapie.
Nie miałam ochoty się tłumaczyć. Wyglądało to trochę jakbym bała się zasnąć w własnym pokoju, a ja się przecież niczego nie boję.
- Nie twoj interes.
- Wiesz, chyba spodziewałem siętakiej odpowiedzi - znów zaśmiał się cicho i wrócił do gry.

Zaparzyłam wodę i zalałam zioła. Stałam już w drzwiach chcąc wrócić do pokoju, ale coś mnie powstrzymało. Nie chiałam być tam sama, zresztą pewnie i tak nie zasnę. Spojrzałam na kanapę. Bestia był całkowicie pochłonięty grą. Wróciłam do kuchni i złapałam duży, zielony kubek. Zaparzyłam w nim owocową herbatę. Podeszłam do przyjaciela i postawiłam wywar na stolik obok niego.

- Z kolei tego ani trochę się nie spodziewałem. - Powiedział nie odrywając wzroku od ekranu. Nic nie odpowiedziałam. Usiadłam obok niego i schowałam nogi na kanapę. Oczywiście zadbałam o to by dzieliły nas przynajmniej dwa miejsca.

Bestia nadal nie odrywając wzroku od gry, złapał za koc, który leżał obok niego i narzucił go na mnie.
- Dzięki. - burknęłam cicho i wzięłam się za herbatę
Przyglądałam się jak gra. Nie rozumiałam jego zachwytu. To wydawało mi się strasznie idiotyczne. Nagle na ekranie pojawił się wielki znapis ,,WYGRANA".

- Łatwizna. - Spojrzał na mnie i zamachał przed nosek kontrolerem.
- Ta...
- Jak zwykle urocza. - Pokręcił nosem. - Oj weź Rae, wyluzuj.
- Nie mów tak na mnie.
Uśmięchnął się i chwilę nad czymś zastanawiał.
- Chcesz zagrać?
- Hmm? Żartujesz, prawda?
- Dlaczego miałbym żartować?
- Nie mam zamiaru grać w twoją głupią gierkę.
- Hej, wcale nie jest głupia!

Nie miałam ochoty się kłócić, nie miałam ochoty grać w jego grę, ale nie miałam też ochoty iść do pokoju i zostać sama.
- Może zagrasz jeszcze raz i pokażesz mi co i jak?
Zdziwienie na twarzy Bestii trochę mnie rozbawiło.
- Ojejku - aż podskoczył - no jasne.
Odpalił grę i zaczął opowiadać na czym polega i co do czego służy.

Po kilku minutach zaczęłam robić się senna. Nawet nie słuchałam tego co do mnie mówił. W pewnym momencie odpłynęłam.

***

Obudził mnie wschód słońca. Powoli usiadłam i przetarłam oczy. Dotarło do mnie, że jestem na kanapie. Spojrzałam na zegar. Była chwila przed szóstą nad ranem. Bestii nie było obok. Gdy zasnęłam musiał iść do siebie. Szybko zdjęłam z siebie koc i postanowiłam udać się do pokoju. Lepiej, by nikt mnie tu nie zobaczył. Nie mam zamiaru odpowiadać na głupie pytania.

Szłam cicho przez korytarz czasami odwracając się by upewnić się czy nikt za mną nie idzie. Nagle wpadłam na kogoś, odbijając się i upadając na ziemie.
- Hej, Raven. - Cyborg złapał mnie za ramiona i postawił na nogi.
Poprawiłam bluzkę i chciałam ruszyć do pokoju.
- Już wstałaś? - złapał mnie pod ramie i pociągnął za sobą do kuchni.
- Właściwie to... tak. - Miałam ochotę jeszcze pospać, ale najwidoczniej z moich planów nici.

Usiadłam przy stole i obserwowałam jak Cyborg tanecznym krokiem krząta się po kuchni. Po chwili na stole stał wielki talerz gofrów i dzbanek soku pomarańczowego. Po chwili do salonu wleciała Gwiadka, a Robin i Bestia zjawili się za nią. Wszyscy usiedli przy stole i zabrali się za śniadanie. Przyjrzałam się zielonemu. Spał tyle co ja, nawet mniej, a wyglądał naprawdę dobrze, jak po przespanej całej nocy.

- Jeszcze się chyba nie zdarzyło... - Zaczął Cyborg.
- Tak wiem - przerwałam - dobrze wiedzieć, jak wygląda wasz poranek, zawsze tak jadacie?
- Często się zdarza. - Robin właśnie skończył posiłek i wstał od stołu i zebrał naczynia. - Moja kolej.
- Może... ja pozmywam? - Wstałam i zabrałam od niego talerze. - W końcu nie często się zdarza, bym zaczynała z wami poranek.

Nikt nie protestował. Pozmywałam naczynia i poszłam się przebrać. Przez to wszystko jako jedyna byłam jeszcze w piżamie.
Z niechęcią przypomniałam sobie o wspólnym wypadzie, który obiecałam Gwiazdce. Spojrzałam przez okno. Świeciło mocne słońce, ale na niebie zbierały się chmury. Założyłam krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem i białą koszulkę.

Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się po korytarzu. Nagle Gwiazdka podleciała i ścisnęła mnie mocno unosząc nas do góry. Obróciła mną kila razy w powietrzu po czym odstawiła mnie na ziemie.
- Tak się cieszę. - Krzyknęła uradowana. - Myślałam, że się rozmyślisz.
- Też tak myślałam, ale i tak nie mam niczego lepszego do roboty.

Weszłyśmy do salonu i skierowałyśmy się w stronę windy.
- Hej Raven. - Usłyszałam głos Cyborga.
Odwróciłam się i zobaczyłam fiolke z fioletową substancją w jego dłoni. Zamachał nią wesoło i rzucił prosto w moje ręce. Szybko domyśliłam się co to takiego. Rzuciłam się na jego szyję i mocno go uściskałam.
- Dziękuję. - Szybko przekręciłam koreczek i wypiłam duszkiem zawartość.

Odczekałam chwilę, wszyscy wpatrywali się we mnie. Powoli otworzyłam oczy.
- Nic się nie dzieje. - Sapnęłam zawiedziona. - Dlaczego?!
- Nie rozumiem. - Cyborg podrapał się po głowie. - Wszystko rozpisałem i dobrze przygotowałem.
- Nie martw się. - Westchnęłam.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy. - Znów ruszył do swojego pokoju.

Byłam przerażona. Antidotum nie zadziałało. Nie mogę! Nie mogę zostać taka na zawsze. Muszę się uspokoić. Cyborg coś wymyśli. Gwiazdka położyła ręke na moim ramieniu.

- Chodźmy. - Odwróciłam się i ruszyłam do windy.
Czułam w gardle wielką gulę. Nie chciałam dać po sobie niczego poznać. Nie miałam też zamiaru rozmawiać o tym z nikim. Będzie dobrze... Mam taką nadzieję.

***

Minęły dwie godziny. Wychodziłyśmy właśnie z kawiarni. Popijałam mrożoną herbatę i rozglądałam się po kolorowych wystawach.
- Muszę przyznać, nie jest tak źle.
- Miałam nadzieje, że Ci się spodoba.

Ziemia pod naszymi nogami zaczęła drżeć. Nadajnik Gwiazdki dał znak. Alarm.
- Chyba wykrakałam - uśmiechnęłam się sztucznie.
Naszym oczom ukazał się chłopak otoczony czarną mgłą.
Znajdował się w centrum miasta i niszczył wszystko wokół.
Upuściłam z przerażenia napój, gdy zorientowałam się kto to taki.

Chłopak mnie zauważył.
- Czekałem aż przybędziesz. - Uśmiechnął się chytrze. Wyciągnął ręke przed siebie, a z ciemnej mgły uformowały się dziwne macki. Jedna owinęła się wokół mojej tali.
- Zostaw ją! - Gwiazdka użyła swojej mocy, jednak po chwili jedna z macek uderzyła ją, a ona uderzyła o ścianę.

Chłopak postawił mnie obok siebie i złapał mnie za nadgarstek. Próbowałam się wyrwać, ale nie miałam wystarczająco dużo siły.
Nagle runy na moim ciele aktywowały się.
- Co jak ty to... - Nie dokończyłam. Moje ciało przeszył przeraźliwy ból. Skóra i oczy przybrały naturalna barwę. Włosy zaczęły szybko rosnąć i również przybrały dawną barwę.

Zobaczyłam zbliżających się przyjaciół
- Ktoś chce zepsuć nam zabawę. - Powiedział.
Spojrzałam na niego z trudem unosząc głowę. Nie upadłam tylko dlatego, że cały czas trzymał mój nadgarstek. Jego oczy przypominały moje. Były po demonicznej przemianie. Lśniły czerwienią i złem. Krzyknęłam z bólu. Moje oczy również się zmnieniły, a na jego ciele pojawiła się jedna runa. Dokładnie na nadgarstku.

- Raven! - Usłyszałam głos Besti. Wszystko zaczęło się rozmazywać.
- Cholera. - Syknął. - Nie sądziłem, że to tyle potrwa.
Gestem dłoni otworzył portal i przyciągnął mnie do siebie.
- Przyjżyjcie się. - Krzyknął wesoło.  - Punkt dla mnie.
Popchnął mnie przed siebie.
- Nie! - Usłyszałam jeszcze krzyk przyjaciół, a potem wszystko zniknęło...

_______________________________________________________________________
   
                               Czytasz? Zostaw po sobie ślad! 😄

Tytani - Mroczne Znaki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz