Musiałam coś zrobić. Kręciłam się niespokojnie rozważając wszystkie za i przeciw. Czułam się słabo, co było spowodowane utratą kolejnych części. Chiałam wrócić do przyjaciół, ale co jeśli znów stracę kontrole?
Nie moge też zostać tu na zawsze. Jeśli to pomogłoby ocalić moich przyjaciół, nawet bym się nie zastanawiała. On tu wróci, a wtedy również naraże przeyjaciół. Jest jedno wyjście. Będe walczyć z Xavierem.Nagle wokół moich kostek zawinęły się białe macki, które po chwili wrosnęły w ziemie. Szarpnęłam się, ale nie mogłam ruszyć z miejsca.
Tuż przed moją twarzą pojawiła się dziewczyna z wizji. Była jeszcze bledsza niż wcześniej.- Nie mamy czasu - odezwała się, a jej głos odbił się echem w mojej głowie - moja więź z tym światem powoli zanika, musisz znaleźć wisiorek.
Nie wiedziałam o co chodzi, po chwili macki znikneły a ja mogłem się już swobodnie poruszać. Nagle przypomniałam sobie o jednej z wizji. Serce, złote serce na łańcuszku. Ale co do tego ma ten wisiorek należący do niejakiej Emily?
- Decyzja należy do ciebie - usłyszałam głos wyrywający mnie z zamyślenia, po czym zniknęła.
- Jaka decyzja? - Krzyknęłam zawiedziona.
Nie wiedziałam co robić, gdzie pójść... Postanowiła wrócić na ziemie. Skoro wcześniej zepsułam nadajnik mogłam być bezpieczna, nie namierzą mnie. Teleportowałam się na ziemię. Dokładnie do swojego pokoju, najostrożniej jak tylko mogłam, sięgnęłam do szafy. Ubrałam normalne trampki, czarne spodnie i czarną bluze. Fioletowe włosy związałam w kitkę i ukryłam pod czapką z daszkiem. Chciałam jak najmniej rzucać się w oczy. Usłyszałam głosy na korytarzu. Spanikowana pod postacią kruka wyleciałam przez szybę. Wylądowałam w jednym z ciemnych zaułków. Przybrałam swoja postać i poprawiłam ubrania. Wychyliłam głowę i ostrożnie rozejrzałam się wokół. Nie rzucaj się w oczy Rachel. Był wieczór, kolorowe wystawy odbijały się w starych kałużach. Schowałam ręce w kieszeniach bluzy i opuściłam głowę. Moje nozdrza zaatakowały zapachy dochodzące z jednego z baru. Ścisnęło mnie w żołądku. Odruchowo złapałam się za brzuch. Od dawna nic nie jadłam. Zatrzymałam się na chwilę, by przyjrzeć się kawiarni.
Dwóch chłopaków przechodzący obok mnie śmiało się głośno i nie zwracało na nikogo uwagi. Jeden z nich trącił mnie barkiem tak mocno, że się zachwiałam.
- Uważaj jak chodzisz - warknęłam zdenerwowana.
Chłopcy przestali się śmiać i odwrócili się w moją strone.
- Masz jakiś problem stary, mówiłeś coś?
- PowiedziałAM, że masz uważać jak chodzisz, głuchy czy jak?
- Słuchaj dziewczynko, lepiej zajmij swoją buzię czymś innym, byłoby szkoda gdyby ktoś ci ją obił.
- Uważaj bo mnie jeszcze wystraszysz. - wyprostowałam się.
- Szukasz problemu?
- Chyba znalazłam.
Chłopak z, którym rozmawiałam podszedł do mnie chcąc chwycić mnie za szyję, jednak złapałam jego nadgarstek i szybkim ruchem przerzuciłam go przez siebie. Kilka osób zatrzymało się, by przyjrzeć się całej sytuacji. ,,Nie rzucać się w oczy huh?". Podałam chłopakowi ręke by pomóc mu wstać. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- I co stary, mówiłam, że dam radę? - Rzuciłam - Nie potrzebuje kłopotów, sorry. - Dodałam ciszej.
Chwycił moją dłoń i wstał, lekko się uśmiechając. Po chwili dołączył do nas jego kolega.
- Całkiem nieźle. - Rzucił ten, którego wywróciłam.
- Nieźle? Stary, skopałaby ci tyłek.
CZYTASZ
Tytani - Mroczne Znaki ✔
FanfictionMoim przeznaczeniem było zniszczenie ziemi. Od zawsze to wiedziałam i byłam głupia, pozwalając moim przyjaciołom zbliżyć się do mnie. Gdy na mojej drodze pojawia się ktoś kto może uwolnić mnie od wyroku, nie wiem czy traktować go jak wybawcę, czy ka...