- Mam wyniki! - Natychmiast podeszłam do Cyborga, by dowiedzieć się więcej. Nie minęła chwila i w salonie znajdowali się wszyscy, nawet jedwabek na rękach Gwiazdki z czego byłam średnio zadowolona. Serio, niech trzyma tego ,,zwierzaka" z dala ode mnie. Zwłaszcza teraz.
- Substancja, która krąży teraz w twoich żyłach to quesillium.
- Queco?
- Quesillium, w dodatku bardzo skoncentrowana dawka. - Wlepił wzrok w kartkę. - Twój organizm sam nie da rady się tego pozbyć, wręcz przeciwnie, jeśli będzie próbował walczyć to tak jakby walczył sam ze sobą.
- No i co teraz? Zostanie tak na zawsze? Po co ten ktoś mi to wstrzyknął? I co to do cholery to Quesillium?
- Myślę, że przygotowanie antidotum powinno mi zająć góra dwa dni.- Ustalimy kto i dlaczego to zrobił. - Wtrącił Robin.
Przez chwilę zastanawiałam się czy nie powiedzieć im o moim znalezisku w wieży, w moim pokoju. O dziwnym, tajemniczym napisie. Ktoś ewidentnie na mnie polował, a teraz kiedy nie mam swoich mocy jestem kompletnie bezbronna. Obawiam się, że mogłabym nie poradzić sobie z przeciwnikiem. Owszem dobrze walcze, ale czy wystarczająco? Nie poradziłam sobie z tym typem na wyspie. Przez panikę spowodowaną utratą mocy nawet nie spróbowałam... Nie chce też robić z siebie ofiary. Nikt nie musi mnie niańczyć i pilnować. Sama potrafię o siebie zadbać. Ale czy na pewno w tej sytuacji?- Halo Raven. - Czyjeś palce pstryknęły mi przed twarzą.
- Hmm? - Uniosłam głowę wyrywając się z zamyślenia.
- Pytałem czy domyślasz się o kogo może chodzić. - Robin dziwnie na mnie spojrzał, dosłownie wiercąc we mnie dziure wzrokiem.
- Muszę wam chyba coś powiedzieć...W tej chwili salon zalało czerwone światło. Syrena ogłosiła nam alarm. Spojrzałam zdezorientowana na drużynę, oni również dziwnie patrzyli.
- Raven...
- Tak, wiem. - Przerwałam Bestii nim zdążył cokolwiek powiedzieć. - To nie najlepszy pomysł bym z wami szła i tym razem, naprawdę zostanę w wieży.- Dokończymy tę rozmowę później. - Rzucił Robin biegnąc w stronę drzwi. - Tytani Wio!
***
Udałam się do swojego pokoju. Chciałam pomedytować, ale nie bardzo mi to wychodziło. Nie mogłam nawet wzbić się w powietrze. Ta dziwna substancja zablokowała wszystkie moje zdolności, nie tylko te mroczne.
Udałam się do kuchni, by zaparzyć sobie herbaty. Stałam przy szklanej szafce i pusto wpatrywałam się w nie swoją twarz. To znaczy moją, ale zupełnie inną. Te oczy i włosy, blada skóra. Gdyby nie odłamek kryształu na moim czole myślałabym, że patrzę na kogoś innego.
Zalałam wrzątkiem swoje ulubione zioła i odłożyłam je na niższą półkę. Co za upokarzająca sytuacja... By wcześniej je zdjąć musiała wspiąć się po blacie i krześle ponieważ trzymałam je wysoko. Wcześniej to nie stanowiło dla mnie problemu.
Odstawiłam wywar na stół, by nieco ostygł. Postanowiłam się przebrać. Może lepiej poczuję się w swoim stroju? Te jeansy nagle przestały być wygodne.
- Nareszcie sami. - Usłyszałam głos za swoimi plecami, szybko się odwróciłam.
- Ty...
_______________________________________________________________________
Krótko, wiem, ale to dlatego, że mam już pomysł na kolejne rozdziały 😜
Czytasz? Zostaw po sobie ślad! 😈
CZYTASZ
Tytani - Mroczne Znaki ✔
FanfictionMoim przeznaczeniem było zniszczenie ziemi. Od zawsze to wiedziałam i byłam głupia, pozwalając moim przyjaciołom zbliżyć się do mnie. Gdy na mojej drodze pojawia się ktoś kto może uwolnić mnie od wyroku, nie wiem czy traktować go jak wybawcę, czy ka...