4. Oszust cz.1

647 45 3
                                    

Odwróciłam się w stronę drzwi gotowa do wyjścia.
- Ty zostajesz. - Chłodny głos lidera spowodował, że przeszły mnie ciarki. Szybko ochłonęłam i spojrzałam w jego stronę.
- Mogę wiedzieć dlaczego?
Robin zbliżył się do mnie, a ja ani na chwilę nie spuściłam wzroku. Twardo patrzyłam mu w oczy. Nie dam zrobić z siebie ofiary.
- Żartujesz sobie?
- Ja? Zawsze. Przecież wiesz, jaki ze mnie komik.
- W takim razie ten żart Ci nie wyszedł - westchnął, a jego twarz złagodniała - straciłaś dużo krwi, niedawno się obudziłaś, nie mogę pozwolić Ci walczyć...
- Słuchaj dzięki za troskę - przerwałam mu - ale nie jestem dzieckiem, poradzę sobie. Odwróciłam się uważając rozmowę za skończoną, gdy zobaczyłam jak chłopak staje w drzwiach zagradzając mi drogę. Ścisnęło mnie w żołądku. Co on znów wymyślił?
- Robin co ty...
- Jeśli przejdziesz, będziesz mogła iść.
- Tracimiy czas - ruszyłam gotowa go wyminąć. W ostatniej chwili uniknęłam ciosu.
- Oszalałeś?
- Być może - znów zaatakował. Na początku zwinnie i sprawnie unikałam każdego uderzenia. Blokowałam każdy cios. Po dwóch minutach zakręciło mi się w głowie i coraz trudniej było mi za nim nadążyć. W końcu sama postanowiłam uderzyć. Wtedy nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Kolana ugięły się podemną, a ja wpadłam prosto w ramiona lidera.
- Rachel - oho, użył mojego imienia, będzie kazanie - nie chce Ci zrobić na złość, nie wybaczyłbym sobie gdyby coś Ci się stało - nieco się zmieszał - jestem przywódcą i czuję się za was odpowiedzialny. Usiadłam na obrotowym krześle, które podsunął mi Cyborg. Zrozumiałam, że nic nie zdziałam. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
- Dobrze, idźcie.
Nim się obejrzałam ich już nie było. Odepchnęłam się nogą od podłogi i podjechałam do monitorów. Przekierowałam obraz na monitoring miejski, by móc mieć lepszy wgląd w walkę.

***

Wpatrywałam się wystraszona w ekran. Coś było nie tak. To znów był Popielarz. Mało tego większy i silniejszy, gotowy siać zamęt i zniszczenie. Zupełnie jakby walka z nami kilka dni temu nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Ja do teraz próbuję się pozbierać. Uśmięchnęłam się lekko z zażenowania. Widziałam jak moi przyjaciele ledwo dają radę, gdy on wygląda jakby nabierał sił. Muszę im pomóc. Biłam się z myślami. Dostałam rozkaz. Obiecałam Robinowi, że zostanę w wieży. Nie! Może i jest liderem, ale jest również moim przyjacielem. Tak samo jak reszta drużyny. Nagle potwór zamachnał się i kamienną ręką uderzył w zielonego orła. Bestia przybrał swój kształt, uderzył plecami o ścianę budynkui osunął się na ziemię. Chyba był nie przytomny. Nie mogłam dłużej czekać.
,,Rachel Roth robi zawsze to co chce" - pomyślałam i wybiegłam z pomieszczenia. Teraz chce pomóc przyjaciół. Później będzie czas, by martwić się o siebie.
- Trzymaj się Logan - nałożyłam kaptur i wzbiłam się w powietrze. Teleportacja nie wchodzi narazie w gre. Muszę szybko tam dotrzeć. Nie ważne co mówił Robin. Oni mnie potrzebują! On mnie potrzebuje...

Tytani - Mroczne Znaki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz