34. Więzi

244 22 5
                                    

W tym samym momencie Xavier posłał w jego stronę kulę energii. Zielony w ostatniej chwili umknął przed nią zmieniając się w ptaka i unikając jej wzbijając się w górę.
Złożyłam dłonie razem i przymknęłam oczy. Poczułam przepływającą przeze mnie energię i już po chwili byłam znów w swoim uniformie. Szybkim ruchem pozbyłam się peleryny i w samych bodach oraz butach wzbiłam się w powietrze. Zatrzymałam się na wysokości Garfielda i zwróciłam w stronę brata.

- Naprawdę chcesz to wszystko przeciągać? - Spytał tworząc kolejną kulę.

- Oboje wiemy, że to ty przeciągasz. - Utworzyłam nad dłonią czarny dysk. - Twoja porażka jest kwestią czasu.

- Nie mogę się doczekać, gdy błagając o litość będziesz żałować tych słów.

Posłał w naszą stronę kulę, jednak powstrzymałam ją gestem drugiej ręki. Teraz mój dysk poszybował wprost na niego. Rozpadł się jednak na kawałki tóż przed jego twarzą. Zaśmiał się jak z dobrego żartu.

- No proszę jaka odwaga. - Dobył sztylet i przyłożył go do własnego policzka. - Jeśli tak ci zależy to sam się tym zajmę, twojej twarzy i tak za bardzo się nie oszpeci.

Nim zdążył cokolwiek zrobić na salę wpadła Gwiazdka i Cyborg. Chwilę później Robin wyłonił się z cienia, w pełnej gotowości z swoimi zabawkami w ręku. 

- Doskonale, mamy pełną publikę. - W jego oczach dostrzec można było błysk szaleństwa. 

Chwilę później naciął swój policzek. Poczułam jak krew spływa po mojej twarzy. Tytani uparcie wpatrywali się w Xaviera niewiele rozumiejąc i czekając na jego następny ruch.  On jednak zaśmiał się pod nosem i rzucił im sztylet pod nogi. 

- Moi drodzy, gwóźdź programu - zamilkł wyciągając dłoń w moją stronę - jest tam.

Spojrzeli na mnie, gdy ja szybko otarłam krew z policzka. Przerażone sapnięcie Gwiazdki odbiło się echem wśród ścian co dało mi do zrozumienia, że domyśliła się o co chodzi.

- Tytani wio! - Robin wydał polecenie i wszyscy ruszyli w stronę mojego brata.

Powietrze przecinały zielone i niebieskie promienie posyłane przez Cyborga i Gwiazdkę, Xavier jednak utworzył pole, które odbijało je niczym lustro. Wyciągnęłam dłonie przed siebie gotowa włączyć się do walki, jednak w tej samej chwili lider, uderzył Xaviera w brzuch po czym podcinając mu nogi posłał go na ziemię. Na chwilę odebrało mi dech. Robin przygwoździł go do ziemi i wymierzył cios. Odrzuciło moją głowę w bok. Zacisnęłam zęby i otarłam krew, która popłynęła mi z nosa. Lider znów uniósł dłoń jednak nim zdążył uderzyć, Bestia złapał go za nadgarstek.

- Skrzywdzisz ją. - Wycedził, a Xavier wykorzystał chwilową nieuwagę by zrucić z siebie chłopaka i kulą energii posłać go na drugą stronę sali.

Uderzył z hukiem o ścianę i osunął się na ziemię. Teraz mój brat zamachnął się w stronę Garfielda, zanim jednak zdążył uderzyć zmaterializowałam się przed nim i wytworzyłam ochronne pole. Czułam jak siła uderzenia rozchodzi się falami. Pole znikło, a ja zaatakowałam. Wymierzyłam kilka ciosów, które skutecznie zablokował, jedynie śmiejąc się pod nosem. Do walki przyłączył się Bestia i Cyborg. 

- Nie przejmujcie się, atakujcie, jestem na to gotowa.

Gwiazdka pomagała Robinowi dojść do siebie. Xavier nie był w stanie nadążyć za wszystkimi. Gdy po raz kolejny Cyborgowi udało mu się wymierzyć cios, jego oczy zapłonęły furią. Zamachnęłam się by kopniakiem posłać go na ziemię, zdążył jednak złapać moją kostkę i wywrócić mnie. Posłał falę energii, która odrzuciła chłopaków z dala od niego. Tytani znów ustawili szyk. Robin i Gwiazdka również.  Xavier złączył dłonie i posłał po ziemi czarną niezmaterializowaną formę, która niczym guma przyczepiła się do nóg moich przyjaciół. Nie mogli ruszyć się z miejsca. Gwiazdka próbowała się uwolnić jednak szybko okazało się, że każda próba potraktowania intruza promieniami oznaczała ból dla niej.

- Nie pozwolę ci... - rzuciłam się na Xaviera jednak ten odepchnął mnie bym znów wylądowała na podłodze.

Złapałam sztylet zdeterminowana by pomóc przyjaciołom. Zamachnęłam się na niego niewiele myśląc. Zaskoczony zdążył jednak odskoczyć.  Szybko zamknął mnie w czarnej bańce, w takiej samej, w której zamknął mnie, gdy pozbył się Emilly... stąd nie ma ucieczki. Dla pewności jednak, moje ręce zapłonęły czarnym ogniem. Uderzyłam pięściami o strukturę bańki. Nic się nie stało. Osunęłam się na jej dno.

- Już i tak za długo się w to bawimy. - Uniósł dłoń, a bańka, w której się znajdowałam poleciała w górę. - Stąd będziesz miała lepszy widok, doceń to siostrzyczko.

Wzbił się w powietrze, a jego ciało pokryły czerwone płomienie. Ruszył w stronę moich przyjaciół. Już po chwili płomienie miały dosięgnąć moich przyjaciół. Był coraz bliżej, a ja zaczęłam panikować. Trąciłam przypadkiem sztylet, który został zamknięty razem ze mną. Znów niewiele myśląc uniosła go nad głowę po czym zatopiłam go w swoim udzie. Xavier gwałtownie się zatrzymał, syknął z bólu i złapał się za nogę. Rozzłoszczony uniósł dłoń celując w Tytanów.

- Nie pozwolę Ci na to... - Wyszeptałam i uniosłam sztylet.

Tytani - Mroczne Znaki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz