11. Znamy się?

419 40 1
                                    

Upadłam na ziemię. Znajdywałam się w jakiejś dziwnej piwnicy. Roztarłam obolały łokieć i spojrzałam w stronę zamykającego się portalu. Chłopak spojrzał na mnie z góry, cały czas złośliwie się uśmiechając.
- Czego ty chcesz? - Krzyknęłam próbują wstać, jednak podszedł do mnie i brutalnie mnie popchnął. Znów wylądowałam na zimny beton.
Podszedł do mnie i jednym ruchem złapał mnie za włosy, zmuszając bym wstała. Pchnął mnie na krzesło i przydusił łokciem bym nie mogła wstać. W tym czasie związał moje nadgarstki z tyłu oparcia. Zaczęłam się szarpać, ale na marne.

- Spokojnie - zaśmiał się - nic Ci nie grozi.
- Ty idioto! Jak mam być spokojna? Porwałeś mnie!
- A tam porwałeś, ja po prostu zabrałem Cię na spacerek... wbrew twojej woli. - wzdrygnęłam się, gdy jego przerażający śmiech odbił się echem od ścian.
- Ah, gdzie moje maniery? Rachel, jestem Xavier.
- Skąd mnie znasz i czego chcesz?
- Opowiedzieć ci pewną historię. - Natychmiast spoważniał. - A jeśli spróbujesz jakiś sztuczek podam ci taką dawkę Quesillium, że zdechniesz.

Zatkało mnie. Był nieobliczalny, przerażał mnie.
- Kilka lat temu na świat przyszły bliźniaki. - Zaczął przechadzać się po piwnicy. - Nie była to zwyczajna dwójka, obydwoje odziedziczyli po ojcu pewne zdolności, jednak tylko jeden z nich mógł stać się przejściem... - odrócił się w moją stronę. - Świta już coś?
Nic nie mówiłam, a on kontynuował.
- Dzieci poddano próbie, okazało się, że w dziewczynce przeważa dobro, a w chłopczyku zło, okazało się również, że potężniejsza jest dziewczyna. - Stanął naprzeciw mojej twarzy i wpatrywał się mi prosto w oczy. - Okazała się krukiem, bramą, która umożliwi jej ojcu połączenie między światami...
- Nie... - Szepnęłam.
- Zaczynasz rozumieć? Brawo. - Zaklaskał teatralnie. - Wracając, dzieci zostały rozdzielone, by mała przewodniczka nie miała kontaktu ze złem... Czyli z bratem.
- No dobrze, ale co to ma do rzeczy? - Przełknęłam nerwowo ślinę, bojąc się odpowiedzi.
- Nie udawaj głupiej... siostrzyczko.
Nie, nie, nie! To nie może być prawda. Moją jedyną rodziną była Arella, zginęła tego dnia, gdy Trygon zniszczył Azarath. Myślałam, że zostałam sama. Zaskoczenie, ale czy miłe?

- Ty zostałaś w zakonie. - Prychnął z pogardą. - Mnie wysłali do jakiejś ziemskiej rodziny.
- Przynajmniej masz rodzine.
- Miałem, ale to i tak nie była moja rodzina, moim ojcem jest Trygon! Pan świata! - Krzyknął z uniesieniem.
- Jesteś szurnięty. - Znów zaczęłam się szarpać.
Podszedł do mnie i odchylił moją szyję w tył. Poczułam ukłucie i dobrze znane mi uczucie. Znów wstrzyknął mi to gówno.
- Dziwny sposób na odnowienie więzi rodzinnych. - Warknęłam.
- Kochana - znów się zaśmiał - mam, gdzieś rodzinę i wszystko inne.
Uniósł mój podbródek do góry i przejechał kciukiem po policzku.
- Chcę potęgi drzemiącej w tobie, a gdy już ci ją odbiorę będe władał u boku Trygona.
- Jesteś głupi, gdy dostanie czego chce, pozbędzie się ciebie.
Spoliczkował mnie.
- Co ty możesz wiedzieć? To ja skończę z tobą, gdy już odbiorę ci moc.
- Myślisz, że nie znam własnego ojca?
- Mogę spytać o to samo. - Niezrażona zacisnęłam zęby. Policzek palił żywym ogniem, a ja nie mogłam nic zrobić.

- Odbiorę tylko to co należy do mnie...
- Nie prosiłam się o te moce, ale nie pozwolę ci na to, nie pozwolę byś pomógł mu zniszczyć świat!
- Obawiam się, że nie masz nic do gadania. - Gestem ręki otworzył portal. - A teraz bądź grzeczna, gdy wróce zabawa się rozpocznie, tmczasem pozbęde się twoich słabości...
- Co przez to rozumiesz? - Spojrzałam na niego dziwnie.
Nie uzyskałam odpowiedzi, na chwilę odpłynął, gdzieś myślami...

_______________________________________________________________________

                                                                     Czytasz? Zostaw po sobie ślad! 😗

Tytani - Mroczne Znaki ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz