Siedziałam w swoim pokoju pogrążonym w ciemnościach. Jedynym źródłem światła był księżyc, którego blask wpadał przez okno. Opierałam łokcie na kolanach, a nogi opuszczone miałam na podłogę. Trzymałam w dłoniach medalik i zastanawiałam się jak mogę go wykorzystać. Tytani znali, bardzo okrojoną wersję całej historii. Nie odpowiedziałam im na wiele pytań, udając, że sama nie znam odpowiedzi. Na niektóre naprawdę nie znałam... Zbyt wiele niewiadomych. Moje życie nigdy nie było normalne. Od dziecka wiedziałam kim, a raczej czym jestem i do czego zostałam stworzona.
Próbowałam od tego uciec ale mroczne cienie przeszłości co chwila dawały mi się we znaki. Jednak teraz wszystko było inaczej. Walczyłam z wieloma złoczyńcami, nie raz miałam do czynienia z ojcem, który próbował się ze mną skontaktować nie pozwalając mi zapomnieć o moim przeznaczeniu. Mój brat był inny, jego nagłe wkroczenie w moje życie zaczęło mnie przerastać. Pojawiła się obawa, że może mu się udać. Był nieobliczalny, bezwzględny, okrutny. Taki jaka ja powinnam być, ale nie potrafiłam, nie chciałam. Tak sobie wmawiałam. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że w głębi mnie jestem gorsza nawet od samego Trygona. Udawałam, że tak nie jest. Walczyłam by tak nie było. Wszystko dla przyjaciół.
Dobiegł do mnie odgłos pukania. Zawiesiłam wisiorek na szyi i podeszłam do drzwi.
- Hej Raven - do pokoju zajrzała Gwiazka - wiem, że nasze ostatnie wyjście nie skończyło się najlepiej...
- Wybacz Gwiazdko, ale nie uważam by opuszczenie teraz przeze mnie wieży było dobrym pomysłem.
- Oh ja myślałam...
- Wybacz, jestem zajęta. -Zamknęłam jej drzwi przed nosem.
Jasne, to czego teraz mi potrzeba to szlajanie się późną porą poza wieżą. Heh, zabrzmiało trochę jakby przerażała mnie perspektywa opuszczenia wieży. A tak nie jest. Nikt nie będzie mnie zastraszał, a już na pewno nie pseudo braciszek z kompleksami. Przybrałam postać niematerialnego kruka i już po chwili byłam na dachu. Mocny wiatr rozwiewał mi włosy zawiewając je do tyłu. Odpięłan swoją pelerynę, a ta opadła na ziemię. Ruszyłam w strone krawędzi. Runy na moim ciele aktywowały się, przez co gwałtownie mnie cofnęło. Przymknęłam oczy i zwalczyłam to. Znów pewnie ruszyłam przed siebie. Stanęłam tyłem i rozłożyłam ręce.
,,Tak tego nierozwiążesz'' - w jego głosie usłyszałam nie ukrywane zdziwienie. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym przechyliłam się i tracąc grunt pod nogami. ,,Nie sądziłem, że jesteś taka beznadziejna, głupia prosta!''
Tuż przed samą ziemią znów przybrałam postać kruka i wzbilam się w powietrze. ,,Żałosne posunięcie'' - wyraźny przekaz w myślach. I kto tu teraz jest zastraszony? Wylądowałam na nogach, w tym miejscu w, którym pierwszy raz spotkałam Xaviera.
- Jestem Rachel Roth, córka Trygona i Arelli, nikt nie ma prawa mnie zastraszać - wokół mojego ciała ukazała się biała poświata - ja decyduje o swoim życiu i nie pozwolę by ktoś skrzywdził mnie lub moich przyjaciół.
Uniosłam się w górę, ściskając medalion na szyi. Wyciągnęłam rękę przed siebie i posłałam na ziemię strumień światła.
- A teraz gadaj. - Wszystko wróciło do normy, a przede mną stała dziewczyna, jak się domyśliłam, niejaka Emily. - Pamiętaj, że tym razem ja decyduję kiedy znikniesz. - Rzuciłam gniewnie.
- Prawda ci się nie spodoba.
- Gadaj.
- Oszukałam cię - rzuciła beznamiętnie z lekkim uśmiechem - oni również - spojrzała w stronę wieży - wszyscy cię oszukali...
Czytasz? Zostaw po sobie ślad 🙈
CZYTASZ
Tytani - Mroczne Znaki ✔
FanfictionMoim przeznaczeniem było zniszczenie ziemi. Od zawsze to wiedziałam i byłam głupia, pozwalając moim przyjaciołom zbliżyć się do mnie. Gdy na mojej drodze pojawia się ktoś kto może uwolnić mnie od wyroku, nie wiem czy traktować go jak wybawcę, czy ka...