2. W pogoni za szczęściem...

2.8K 62 3
                                    

Każda chwila gdzie rozmawialiśmy o naszych życiach i planach na dalsza przyszłość sprawiały że był mi tak bardzo bliski. Mimo, że był tak daleko to był bliżej niż reszta ludzi, którzy byli tuż obok na wyciągnięcie ręki. Bo dzieli nas, aż 700km.

Nazywał mnie słoneczkiem i nigdy nie powiedział do mnie Magda. Tak się wkręciłam w Niego, że w wakacje postanowiliśmy z Pauliną pojechać do Zamościa gdzie mieszkała jej koleżanka. Jak zaplanowałyśmy tak też zrobiłyśmy. Szesnaście godzin w pociągu było wprost nie do zniesienia, myślałam że nie dojedziemy tam nigdy. Gdy się już udało Marta odebrała nas z dworca i poszliśmy najpierw na stacje po wódkę a następnie do Niej.

Przez cały ten czas pisałam do Daniela smsy, że już niedługo się spotkamy i będę mu mogła spojrzeć w oczy. Nie mogłam się doczekać tej chwili. Usiadłyśmy z dziewczynami przy stole i Marta przyniosła kieliszki. Większość z tego wypiłam ja z Marta bo Paulina ma bardzo słabą głowę.                              

Marta zapytała

-Co tak właściwie Was, aż tu przynosiło? Nie żebym się nie cieszyła ale jednak to tyle kilometrów.

- Tak właściwie to Madź ma tu znajomego niedaleko, z  którym chce się zobaczyć. A ja chciałam się zobaczyć z Tobą i Anką bo całe wieki się nie widziałyśmy.

-No tak to prawda. Jutro Was oprowadzę po mieście i pójdziemy nad zalew. A Ty Magda w tym czasie spotkasz się ze swoim KOLEGĄ.

-O świetny pomysł, będziecie mogli pogadać na spokojnie.

Powiedziała Paulina a ja tyko zarumieniłam się. Bałam się tego spotkania i rozmowy z Nim, ale z drugiej strony bardzo tego chciałam bo łączyła Nas pewna więź mimo, że nie potrafię tego zrozumieć nawet ja sama.

Było już dawno po drugiej w nocy gdy się kładłyśmy spać.

Rano myślałam że wypije studnie, no tak kac można się było tego spodziewać po wypiciu takiej ilości alkoholu, a jeszcze te papierosy. Ja jestem osobą niepalącą, ale przy alkoholu i w towarzystwie Pauliny zawsze musiałam zapalić.

Poszłam pod prysznic, bo dziewczyny jeszcze spały. Umyłam głowę i w turbnie z recznika oraz ubrana w luźny dres wyszłam z łazienki. Spojrzałam na dziewczyny, które w kuchni próbowały zrobić jakieś śniadanie i zapytałam:

- No laski świetnie wygladacie! A czy czujecie się równie wspaniale jak ja?

- Madź do cholery! Ciszej proszę. Głowę mi za chwilę rozerwie.

- Oj tam nie przesadzaj nie może być, aż tak źle?

- Oj wierz mi, że jest. A Ty co? Nic Ci nie dolega?

- No wiesz jak tylko wstałam to kac mnie męczył, ale teraz już jest wszystko w porządku. Wzięłam prysznic i mi zwyczajnie przeszło.

- To ja też idę może i mi to jakoś pomoże. A jak nie to wzywajcie zakład pogrzebowy bo umrę chyba.

- Spoko odpowiedziałyśmy zgodnie z Martą.

- No Magda to może mi powiesz o co chodzi z tym znajomym? Patrzyła na mnie z zaciekawieniem w oczach.

-Wiesz Marta nie ma o czym mówić. To trochę głupie bo poznaliśmy się przez internet, piszemy ze sobą od stycznia tak więc parę ładnych miesięcy. Powiedziałam i się uśmiechnęłam.

- Fajnie to takie romantyczne. Może coś więcej z tego wyniknie.

Miałam wrażenie, że ona czyta mi w myślach.

- Tak, tak oczywiście bo z pewnością takie cicho jak on chciałby takie coś jak ja.

- Patrz to on.

Wyciągnęłam telefon gdzie ustawione było jego zdjęcie.

Oczy Marty się zaświeciły.

- Jej no cicho to fakt, ale ty już nie przesądzaj jesteś fajna wartościową dziewczyna, i na pewno nie bez powodu on z Tobą pisze.

- Hm może masz rację, ale wolę się na nic nie nastawac.

- No nic jedzmy żeby była siła na zwiedzanie.

W myślach cały czas myślałam o tym jak to będzie, podświadomść mi mówiła Magda nie nastawiaj sie bo nic z tego nie będzie, jeśli w ogóle przyjedzie. Mimo wszystko marzyłam żeby go zobaczyć.

Parę godzin póżniej wyszykowane spacerowałyśmy już po rynku w Zamościu.

Nie wiem co o tym myślicie ale chętnie bym się dowiedziała jak mi idzie? Jutro kolejny rozdział :) Więc zapraszam do czytania :)

Kręta droga miłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz