39. Planowanie, planowanie...

685 53 9
                                    

"Lata uciekają. Tak jak uciekają dni.

Nie wiesz ile jeszcze będzie ich.

Ciągle nieobecny gonisz ślepy tłum.

Nie wiesz ile jeszcze będziesz tu."

Justyna Steczkowska-Daj mi chwilę

Tak pochłonęło mnie myślenie o wspólnej przyszłości z Danielem, że zaczęłam odczuwać lęk, przed tym co on może sobie wymyślić znowu. A nie ma dla mnie w tej chwili nic gorszego niż to, że miałabym z nim nie być. Tak mnie to dręczy, iż wymyśliłam aby ustalić już konkretną datę naszego ślubu. Z pewnością nie pozwolę, aby jakąkolwiek rzecz czy osoba zepsuła mi moje plany. Daniel właściwie sam to zaproponował gdy byłam u niego. Nasze narzeczeństwo trwa bez mała dwa lata. A po co tracić czas, w końcu nie wiadomo ile komu jest pisane żyć na tym świecie.

Mniej więcej po dwóch tygodniach od moich przemyśleń a jednocześnie ciągłego marudzenia chłopakowi aby pójść do kościoła, plan wszedł w życie. Data ślubu w moim mieście zaklepana na 20.08.2011r godzina 15:00. Gdy powiedziałam o tym przyjaciołom myślałam, że uszy odpadną mi od ich krzyków. Żaneta nawet stwierdziła, że od początku wiedziała jaki będzie finał naszej znajomości. Ja nie do końca wierzyłam w to, bo taki facet jak on chce być ze mną już do końca życia to takie mało prawdopodobne. Późnym popołudniem siedziałam w domu i przeglądałam katalogi śubne gdy rozbrział dźwięk przychodzącej wiadomości.

Sms od Maciek:

Madzia, słyszałem o twoim ślubie. Czy to prawda?

No to się obudził nie ma co.

Tak to prawda.

To życzę Ci szczęścia, miłości i wytrwałości chociaż nie ukrywam jest mi bardzo przykro.

Dziękuje.

Nie ma co z nim się wdawać w jakąkolwiek dyskusję, bo zaraz sobie wkręci, że lecę na niego.

Plan wesela był prosty to musi być wydarzenie roku. W miasteczku praktycznie wszyscy się znają, więc każdy będzie o tym wiedział. W głowie układały mi się różne plany, od tego jak będzie wygladac sala po ten jaką chcę mieć suknię. Już niedługo to na co tak czekałam się spełni. Żaneta przyszła do mnie aby utwierdzić mnie w przekonaniu, że mam świetny gust. Sala będzie ubrana w kolorach pastelowo łososiowych i w takim też kolorze będzie mój bukiet i Daniela przypinka do butonierki. 

Wszystko układa się jak należy, kapela wybrana i na nasze szczęście ma wówczas wolny termin. Daniel musi przywieźć papiery ze swojego kościoła czy aby nie ma przeciwwskazań na zawarcie związku małżeńskiego ze mną. Na świadkową ja wybrałam moją ukochaną Żanetę a Daniel swojego przyjaciela Łukasza. Na daną chwilę już chyba nic nam nie może przeszkodzić. 

Dan zaproponował abyśmy napisali swoją własną przysięgę ja swoją, on swoją. Ksiądz powiedział, że najpierw chciałby się z nimi zapoznać i nie widzi przeszkód ku temu. Właściwie cieszy mnie to tylko za cholerę nie wiem jak mam zacząć. Za to moja Żaneta ma już toast i wszystko przygotowane do ślubu jeszcze prawie rok a ona już wie co chce tam powiedzieć. Niesamowita dziewczyna nie wiem co bym bez niej zrobiła. To ona od początku do koca wierzy w ten związek i w to, że to przeznaczenie. Kiedyś powiedziała mi coś takiego "Magda Ty i Daniel nie jesteście przypadkiem, i ja wiem, że z tej mąki będzie chleb, bo nie znam drugiej tak idealnie do siebie pasującej i uzupełniającej się wzajemnie pary." tak jak powiedziała tak jest. 

Daniel pojechał w swoje strony a ja musiałam zostać i ogarnąć jeszcze trochę spraw. Dzwoni do mnie po dziesięć razy dziennie i mówi, że nie może beze mnie żyć. Pierwszy raz w życiu czuję się taka potrzebna i kochana. 

Oglądałam już suknie ślubne i przyznam na zdjęciach podoba mi się wiele sukni, ale jak pomyślę o tym jak ja będę wyglądać w którejś z nich to automatycznie przestaje mi się to podobać. Nie wiem czemu, ale absolutnie nie widzę się w żadnej z sukni. Całe szczęście, że mam jeszcze dużo czasu więc może w końcu coś sprawi, że zakocham się w jakiejś sukni. 

Mijały tygodnie wszystko związane ze ślubem jest już mniej więcej załatwione i na dobrej drodze, więc mogę pojechać do Daniela i pomóc mu na wsi. Spakowałam się i z dnia na dzień wyjechałam. Oczywiście wszyscy sieją panikę bo co jak zemdleję itd. Ja wiem, że nic mi się nie stanie i szczęśliwie jak zawsze dotarłam i z pkp odebrał mnie ku zdziwieniu mój przyszły teść. 

Teść jest dosyć specyficzną osobą, generalnie odzywa się najczęściej jak chce kogoś zdenerwować. Badzo często ma starcia słowne z brunetem, chociaż ja uważam, że są do siebie bardzo podobni. 

Dzień dobry, a co to Daniel nie ma czasu by mnie odebrać?

Dzień dobry, nie zjerzdżał dzis do domu ze wsi, a jak się dowiedział, że ja się wybieram do mamy to poprosił abym Cię najpierw odebrał. 

Rozumiem, w takim razie dziękuję. 

Jak podróż? (wow on ze mną chce rozmawiać) 

A dziękuję spokojnie i w miarę szybko zważając na to ile czasu ostatnio mi zajął przyjazd tu. 

Cieszę się. Może jesteś głodna? Teresa dała pierogi dla Ciebie są w pojemniku na siedzeniu więc jeśli masz ochotę to wcinaj. 

Ooo super, jestem mega głodna przyznam szczerze. 

Haha czyli teściowa już Cię zna bo wiedziała, że tak będzie.

Zarumieniłam się odrobinę. 

No jak widać chyba zna. 

No dobra to ty jedz a ja będę powoli jechać, bo się tam Dan doczekać Ciebie pewnie nie może.

Ruszyliśmy i przez całą drogę prowadziliśmy jakieś dyskusje o tym, jak to będzie tyle rodziny na drugi koniec Polski wywieźć. Poruszaliśmy temat noclegów itp. Oczywiście ja go uspokajałam mówiąc, że już wszystko załatwione i wstępnie zarezerwowane. Bardzo cieszy mnie rozmowa z Nim. Nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji tak ze sobą rozmawiać. W duchu cały czasi się do siebie uśmiechałam, bo znów jestem tu gdzie moje miejsce, moja miłość i moja przyszłość. 

Daniel!! 

Kochanie! Nareszcie jesteś.

Rzuciłam się na szyję bruneta a ten okręcił się ze mną i czule pocałował. 

Kocham Cię! 

Pracownicy zbierający truskawki patrzyli na nas uśmiechali się, po czym zaczęli bić nam brawo. 

Wszyscy we wsi czekali na to kiedy ich "Danielek" się ustatkuje i spotka kobietę swojego  życia. Bum i stało się ma taką Madzię z jakiegoś zadupia na drugim końcu kraju. 

Chłopak stanął patrzył na Nich a gdy przestali powiedział:

To jest moja cudowna Madzia i wiecie co? Kocham ją nade wszystko. 

Wszyscy łącznie ze mną mieli przyklejony uśmiech do twarzy. Nie sposób się nie uśmiechać gdy Twój mężczyzna mówi takie słowa. 

Teść patrzył trochę chyba z niedowierzaniem dlatego zapytałam co się stało?

Nic Madziu, tylko wiesz on tyle czasu szukał i tyle już przeszedł w sprawach damsko męskich, aż trudno uwierzyć w to, że nareszcie trafił i to tak wspaniale. Mężczyzna objął mnie dając mi do zrozumienia, że całkowicie mnie akceptuje.

"Maman dit que malgré les épreuves
Il faut continuer à sourire
Sourire à la vie
Et qu'il y a toujours du bon
 A tirer tant qu'on respire....." - Indila Comme un bateau

Wybaczcie tak długą przerwę, ale tragedia mała miejsce w mojej okolicy no i podnieść się nie mogę z tego. W każdym razie jest i będzie jeszcze jeden tak więc no kończymy opowieść Magdy i Daniela. Dopiszę MOŻE jeszcze tylko rozdział o tym jak to się zakończyło naprawdę co o tym myślicie? Pozdrawiam GORĄCO ^^ :*

Kręta droga miłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz