36. Studniówka

988 63 10
                                    

Fakt, że Daniel ze mną zerwał to chyba najgorsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała. A najgorsze jest to, że wybrał sobie taki moment przed studniówką. Naiwna myślałam, że to jest ten jedyny, na całe życie i jak zawsze się przeliczyłam. Marny ze mnie matematyk, nie wiem nawet jak zdam maturę z matmy z takimi życiowymi wynikami.  Koniec użalania się nad sobą i tym co było, skoro Daniel tak chciał to niech to będzie koniec. Ostatecznie nie jeden facet chodzi po tym świecie. W miarę szybko ogarnęłam swoje myśli i włos, które wymagały mocy specjalisty, bo przez ostatnie tygodnie w ogóle o siebie nie dbałam, a przecież zbliża się dzień studniówki. Zadzwoniłam spontanicznie do fryzjerki i kosmetyczki a okazało się, że mogę śmiało wpaść za pół godziny.

Doprowadzona do stanu urzywalności na tyle, że mogli oglądać mnie ludzie ruszyłam w miasto szukając czegoś co jeszcze poprawi mi humor. Spotkałam znajomych z klasy i poszliśmy na piwko. Było bardzo miło, trochę nie odpowiadało mi zachowanie Tomka bo się lepił do mnie, ale w sumie było mi wszystko jedno skoro zostałam singielką.

Kilka następnych dni funkcjonowałam w miarę normalnie no bo przecież, aby do piątku i balu. Dan pisał i dzwonił a ja go totalnie olewałam jakbym w ogóle nie widziała, że próbuje się ze mną komunikować.

Studniówka już dziś taka jestem zestresowana, że wzięłam tabletki uspokajające. Ostatni raz sprawdziłam czy wszystko jest tak jak ma byc, przymiarka butów itp. Sama nie wiem czy boję się bardziej Krzysztofa czy samej imprezy. Trzeba odwiedzić fryzjera i wyczesać się, bo oczywiście muszę wyglądać olśniewająco, aby wysyłając zdjęcia ex narzeczonemu mieć poczucie tego jak wiele traci.

Uczesana w irokeza, ubrana w piękną czerwoną sukienkę dopasowaną do mojej figury z dość sporym dekoltem w 12cm platformach tego samego koloru sama sobie się podobałam. To nie zdarza się często więc musiałam wyglądać naprawdę fajnie. Wiedziałam, że wzbudzę sensację i to nie małą i o to mi chodzi właściwie.

Przed imprezą wpadła do mnie Żaneta bo miałam zrobić jej make-up, no a o 19 mieli po nas się pojawić chłopcy.

Wymalowałam nas najlepiej jak potrafię, a wychodzi mi to nie skromnie stwierdzę naprawdę zajebiście.

W chwili gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi bałam się otworzyć i zrobiła to ,moja przyjaciółka. W drzwiach stanął chłopak Żanety i jego kolega Krzysiek. Może i do najpiękniejszych to on nie należy, ale w gruncie rzeczy najważniejsze, że nie idę tam sama.Przywitaliśmy się tym samym zapoznając się po czym ruszyliśmy do mojego auta. Z głowy tylko nie chciało mi wyjść zdanie "Szkoda, że to nie jest mój Daniel". Nie potrafiłam się nawet szczerze uśmiechać przez te myśli.

Gdy dotarliśmy na miejsce wszyscy już praktycznie byli, Krzysztof pomógł mi wyjść z auta a później dzielnie mnie wspierał na oblodzonej powierzchni przed pałacem gdzie odbywał się bal. Jakie były miny wszystkich dziewczyn gdy zdjęłam już swój płaszcz i ukazałam się w całości. Aż żal, że nie zrobiłam wtedy zdjęć, bo zazdrość kipiła z nich. Poprosiłam kumpelę o to by zrobiła mi zdjęcie telefomem po czym wysłałam je do Dana dopisując złośliwie "Spójrz ile straciłeś:-)" w odpowiedzi wysłał mi Tylko uśmiech. Wyłączyłam telefon i postanowiłam się bawić najlepiej jak potrafię, a nowo poznany kolega na pewno mi w tym pomoże.

Jak postanowiłam tak też się stało bo mój towarzysz okazał się być świetnym tancerzem i nie pozwalał mi ani na moment usiąść. Było tak fantastycznie, że może tylko ze dwa razy pomyślałam o Danielu i to tylko przy piosenkach, które ewidentnie mi go przypominają. W trakcie tańców Krzysiek stwierdził, że gdyby nie fakt związania się kilka tygodni temu to chciałby taką dziewczynę jak ja. Po wszystkim odwiozłam paczkę a gdy wysiadał z auta mój partnet ucałował mnie w polik co sprawiło, że czułam się odrobinę nieswojo.

Następnego dnia rano w drodze do łazienki straciłam przytomność i wtedy zaczęło się piekło. Co tydzień badania i nowi lekarze, stwierdzono u mnie silną anemię. Mdlałam kilka razy dziennie, aż bałam się chodzić do szkoły. Leki zdrowa dieta to wszystko musiało mi towarzyszyć. Daniel wielkokrotnie do mnie dzwonił i pytał co się dzieje zaledwie raz napisałam mu sms, że choruję i to nie jest już jego sprawa.

Mniej więcej dwa dni po tym przyjechał do mnie co dosłowie zwaliło mnie z nóg, bo gdy go zobaczyłam w drzwiach straciłam przytomność i uderzyłam głową o płytki. Zabrano mnie do szpitala i byłam nieprzytomna  siedem dni, w tym czasie Dan nie odchodził od mojego łóżka. Z opowieści wiem tyle, że rodzice zabierali go do nas aby się odświerzył, przebrał i coś zjadł. Nie spodziewałam się tego, że aż tak go to poruszy. Po przebudzeniu gdy go zobaczyłam powiedziałam tylko "Wyjdź!" nie miałam najmniejszej ochoty go oglądać ani rozmawiać...

Jest następny i powiem, że powoli zbliżamy się do końca. Wybaczcie błędy, ale nie mam nawet jak sprawdzić tekstu bo piszę na telefonie, który mnie nie lubi;) Pozdrawiam piszcie co myślicie to dla mnie bardzo ważne:*

Kręta droga miłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz