Robi mi się gorąco, serce wali mi jak szalone. Stało się to, czego najbardziej się obawiałam... Przecież wzięliśmy ślub tak niedawno... Nie zdążyłam się nacieszyć moim mężem, kiedy zapadł w śpiączkę, a później stracił pamięć... Teraz chce rozwodu. Nie kocha mnie i nawet nie zamierza o nas walczyć.
Musisz być twarda. Silna. Nie pokazuj mu, jak bardzo cię to zraniło.
- Oczywiście będę płacił alimenty, po prostu wolałbym, żebyś nie mówiła swoim córkom, kto jest ich ojcem. Czy możemy się tak umówić?
- Jak chcesz - rzucam obojętnie.
W moim sercu pojawia się czysty gniew. Mówi się, że niewiele trzeba, aby miłość zamieniła się w nienawiść.
Żałuję, że pojawił się w moim życiu.
Mogłam być szczęśliwa z Nahko, który tak bardzo mnie kochał i nigdy nie zranił. A ja straciłam głowę dla człowieka, przez którego cierpiałam już tyle razy.
Dosyć tego. To koniec, nie chcę go już nigdy więcej widzieć na oczy.
- Przykro mi - mówi Theo.
- Wyjdź stąd - syczę. - Wracaj do tej wywłoki Ruth!
- Skąd wiesz, że jestem z nią? - Theo marszczy czoło. - I nie nazywaj jej tak, bo na to nie zasłużyła.
Wybucham nieprzyjemnym śmiechem.
- Jesteś idiotą - mówię. - I kiedyś pożałujesz tego, co mi dzisiaj powiedziałeś. Wierzę, że nadejdzie ten dzień, ale ja nie będę na ciebie czekać, ułożę sobie życie. Wynoś się, nie chcę cię znać.