• Theo •
Po całym dniu na planie, idziemy z Victorią do mojego pokoju, żeby obejrzeć jakiś film i napić się wina.
Długo nie rozmawiałem z Shailene i źle się z tym czuję. Tęsknię za nią i dziewczynkami, chciałbym już je zobaczyć i przytulić. Już za niecałe dwa tygodnie będę w domu... Nie chcę, żeby Shai wyjechała nagrywać film. Długo się nie widzieliśmy i powinniśmy spędzić ten czas razem, a nie znowu się rozdzielać. Jeszcze ten Zac Efron... Drażni mnie to, że będzie całował i dotykał moją żonę. Wiem, że to tylko gra aktorska - sam musiałem to robić z Victorią, ale nie chcę stracić Shailene. A jeśli stwierdzi, że nie jestem dla niej dobrym mężem i odejdzie do Zaca? Jest przystojny, podoba się wielu kobietom... Boję się, że stanie się coś złego...
Film, który oglądam z Victorią niezbyt mnie interesuje, myślami jestem daleko.
- Idę do łazienki, zaraz wracam - odzywam się i wstaję.
- Okej, włączę pauzę - odpowiada Victoria.
Kiedy jestem w łazience, wydaje mi się, że dzwoni mój telefon. Pospiesznie myję ręce i wracam do pokoju.
- Ktoś do mnie dzwonił? - Pytam, siadając na kanapie. Biorę do ręki telefon.
- Nie, musiało ci się coś przesłyszeć - odpowiada Victoria i uśmiecha się do mnie.
Marszczę brwi i sprawdzam połączenia, ale faktycznie, nic tam nie ma. Miałem nadzieję, że Shailene w końcu do mnie zadzwoniła. Nie lubię być z nią pokłócony, mam wtedy wrażenie, że dzieli nas jakiś mur, który muszę zburzyć. Jak na razie mi się udawało, ale jeśli kiedyś polegnę?
***
Dzień przed wyjazdem do Anglii, nie mogę już wytrzymać. Wielokrotnie dzwoniłem do Shailene, ale nie odbiera ode mnie telefonu. Martwię się, że może coś się stało, może coś jest nie tak z dziewczynkami? A co jeśli Shailene poroniła i dlatego nie odbiera? Nie... to nie może być prawda. Nasze dziecko przyjdzie na świat całe i zdrowe. Tak musi być, nie ma innej opcji.
Nie ma mnie przy nich i nie otoczyłem ich opieką. Jestem facetem i powinienem bronić moje dziewczyny przed wszelkim niebezpieczeństwem. Wyjechałem i nie wypełniłem swojego obowiązku. Czasami jestem taki beznadziejny...
Postanawiam zadzwonić do Jessiki. W przeciwieństwie do Shailene, odbiera od razu.
- Halo? - Wita się chłodnym głosem.
Marszczę brwi.
- Cześć Jess, co się tam u was dzieje? Dlaczego Shailene nie odbiera ode mnie telefonów? - Pytam.
- Jesteś głupi, czy tylko udajesz? - Warczy Jessica.
Zaczynam się denerwować.
- Pokłóciłem się z Shai o jej występ w filmie i od tego czasu się do mnie nie odzywa! Dzwonię do niej, a ona mnie olewa! Martwię się o nią i bliźniaczki!
- Pewnego dnia byłam u niej i Hazel wolała „tata", więc Shai do ciebie zadzwoniła, żeby Hazel mogła cię zobaczyć, ale odebrała jakaś kobieta i powiedziała, że bierzesz prysznic. Przedstawiła się jako Victoria. Wniosek nasuwa się sam, Theo... Co ona robiła w twoim pokoju? Co wcześniej zrobiliście?
Wściekłość pojawia się nagle i cały czas wzrasta. Myślę gorączkowo, czy była taka sytuacja, ale niczego sobie nie przypominam. Może wtedy, kiedy poszedłem do łazienki i wydawało mi się, że dzwonił mój telefon, ale Victoria zaprzeczyła, zresztą nie było żadnego połączenia... Chyba, że je skasowała... Dlaczego? Co chciała tym osiągnąć?
Moja córka chciała mnie zobaczyć, a przez Victorię nie mogła... Co za idiotka.
- To nieporozumienie, nigdy tak sytuacja nie miała miejsca. Nie zdradziłem Shai - mówię stanowczo.
- Nie musisz tłumaczyć się mi, tylko Shai. Dlatego z tobą nie rozmawia. Myśli, że dobrze się bawiłeś z Victorią w łóżku - odpowiada Jessica i rozłącza się.
Cholera! Nic nie zrobiłem!
CDN.
Hejo 💙