Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
• Theo •
Odpoczywamy z Shai na leżakach, a moja żona zasypia. Nie chcę, żeby spaliła sobie skórę na słońcu, więc przenoszę ją w cień, gdzie spokojnie może kontynuować drzemkę. Sam idę popływać i nurkować.
Po dwóch godzinach w końcu mi się nudzi, gdy nagle słyszę głośny krzyk Shailene. Natychmiast wyskakuję z wody i biegnę w jej stronę, jestem mocno wystraszony. A jeśli coś jest nie tak z dziećmi?
Okazuje się, że moja żona krzyczy przez sen. Próbuję ją delikatnie obudzić, ale na nic się to zdaję, więc muszę ją szarpnąć za ramię.
- SHAI! Obudź się! SHAILENE! - Wołam.
Shailene otwiera oczy i wpatruje się we mnie dziwnym wzrokiem, jakby była zdziwiona, że tu jestem. Rozgląda się wokół, marszcząc brwi. Dziwnie się zachowuje, ale pewnie jest jeszcze zaspana, albo nie może otrząsnąć się z tego co jej się śniło.
- Rany, ale krzyczałaś - mówię. - Chyba śnił ci się niezły koszmar, co?
Shailene w końcu wzdycha z ulgą i nagle, bez żadnego ostrzeżenia z jej oczu zaczynają płynąć łzy. Wtula się we mnie mocno, jakbym miał zaraz zniknąć.
- Hej, co jest? - Pytam i głaszczę ją delikatnie po plecach.
- Masz uczulenie na pszczoły? - Pyta Shailene, wtulając twarz w moją szyję. Czuję na swojej skórze jej łzy.
Jej pytanie jest w tej chwili takie absurdalne, że ledwo powstrzymuję się od śmiechu.
- Nie, ale co to ma do rzeczy? - Odpowiadam.
- A skąd wiesz? Może masz - upiera się.
- Rany, Shai, wiesz ile razy w życiu mnie te suki użądliły? I nigdy nic mi się nie stało - przewracam oczami. - Dlaczego rozmawiamy o pszczołach?
Shailene nie odpowiada tylko wybucha płaczem. Już nic nie rozumiem. Myślałem, że już przeszły jej te ciążowe humorki, ale teraz widzę, że jednak wciąż je ma.
Pozwalam jej się wypłakać, co trwa dobre kilkanaście minut.
- Kochanie, co się stało? Dlaczego płaczesz? - Pytam w końcu.
- Miałam okropny koszmar - odpowiada. Jej ciało nadal drży.
- Chcesz mi o nim opowiedzieć? - Odsuwam się lekko, żeby na nią spojrzeć, ale Shai natychmiast znowu się we mnie wtula jak małpka.
- Nie zostawiaj mnie - szepcze.
- Nigdy - całuję ją w czoło. - To jak, opowiesz?
Shailene wzdycha.
- Byliśmy tutaj na plaży kiedy użądliła cię pszczoła. Okazało się, że masz alergię, zacząłeś się dusić, aż w końcu straciłeś przytomność. Pomogli mi ludzie z plaży, jedna para zawiozła nas do szpitala i tak cię zabrali. Później okazało się, że zapadłeś w śpiączkę, bo twój mózg był niedotleniony. Twoja rodzina załatwiła transport medyczny dla ciebie i wróciliśmy do Anglii. Codziennie przychodziłam do ciebie do szpitala, a ty wciąż byłeś w śpiączce... Po miesiącu się wybudziłeś, ale okazało się, że straciłeś pamięć... To było najgorsze. Wiedziałam, że mnie nie kochasz, przeniosłeś się do innej sypialni, nie wychodziłeś z niej, unikałeś mnie jak ognia... Mówiłeś, że nie wiesz, czy to jest życie dla ciebie, że nie wiesz, czy chcesz dzieci... Potem jakoś musiałam w śnie wejść do twojej głowy, bo spotkałeś się z Ruth, a ona zaczęła ci wciskać, że ożeniłeś się ze mną z poczucia obowiązku, że tak naprawdę nadal kochasz ją... Shailene ze snu nie wiedziała o tym spotkaniu, to ja to widziałam. Potem wróciłeś do domu i powiedziałeś, że musisz wszystko przemyśleć i się wyprowadziłeś... Zostawiłeś mnie samą na koniec ciąży. Przyjechała moja mama, żeby mi pomóc, twoja rodzina też mnie odwiedzała... Jane przekazała mi, że jesteś w Irlandii, a ja domyśliłam się co to znaczy. Wróciłeś do Ruth. Nie było cię przy porodzie, przyszedłeś jak dziewczynki miały już miesiąc, ale nawet nie chciałeś ich zobaczyć tylko wręczyłeś mi papiery rozwodowe... Chciałeś, żebym nie mówiła dziewczynkom, kto jest ich ojcem... Przed rozprawą spakowałam rzeczy i chciałam przeprowadzić się z bliźniaczkami do Ameryki. Spotkaliśmy się w sądzie i powiedziałam ci, że nic od ciebie nie chcę, żadnych alimentów, tylko żebyś oddał mi pełnię władzy rodzicielskiej. Zgodziłeś się, a wtedy zadzwonił mój telefon i mama powiedziała, że mieli wypadek i bliźniaczki nie żyją - Shailene łka jeszcze bardziej.
Boże, co za porąbany sen. Mam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale nie chcę jej wkurzyć.
- Nawet jakbym stracił pamięć, to zakochałbym się w tobie na nowo - zaczynam. - Przecież wiesz, jak bardzo nie mogę się doczekać narodzin moich córeczek, nawet amnezja nie sprawiłaby, że zachowywałbym się jak potwór z twojego snu. Kocham was najbardziej na świecie. Ruth dla mnie nie istnieje, nigdy nie rzuciłbym ciebie dla niej. Jesteś dla mnie wszystkim - całuję ją mocno w usta. Shailene oddaje pocałunek, pogłębiając go.
W końcu się od siebie odrywamy i oddychamy z trudem.
- Mogę coś zrobić? - Pytam, puszczając jej oczko.
- Co?
Nie odpowiadam tylko wybucham długim i głośnym śmiechem. Shailene patrzy na mnie, udając obrażoną.
- Co się tak bawi, Theodore?
- Ty i twoja wyobraźnia - nie mogę przestać się śmiać. - Mogłabyś pisać scenariusze do dramatów - dodaję, za co obrywam od żony po głowie.
- Ja ci dam, tak się ze mnie wyśmiewać! - Wytyka mi język. - Nawet nie wiesz, ile się nacierpiałam w tym śnie!
- Oj Shai, Shai, co z ciebie wyrośnie - wzdycham teatralnie.
CDN.
Ile emocji było wczoraj w komentarzach 😂 Ale poznałam nowych czytelników, także witajcie ✋🏿😏
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.