Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
• Theo •
Otwiera mi jakiś mężczyzna. To Zac Efron.
Co to ma znaczyć, do cholery?!
- Eee, a ty to kto? - Pyta, marszcząc brwi.
Serio? Nie podobają ci się twoje zęby, Zac? A może chcesz oddychać przez złamany nos? To wszystko da się załatwić, daj mi chwilę.
- Właściciel tego domu - odpowiadam chłodno.
Zac wytrzeszcza oczy i zaczyna się śmiać. Moja cierpliwość zaraz się skończy i skopię mu tyłek. Jestem okropnie wkurzony, już od dwóch dni.
- Theo, tak? Wchodź - przepuszcza mnie w drzwiach, więc wchodzę do środka.
Jakbym to ja był gościem.
- Jestem Zac - wyciąga rękę. Ściskam ją mocno, nawet jeśli go zabolało, to się nie skrzywił.
- Theo. Gdzie moja żona? - Pytam, rozglądając się po salonie. Panuje tutaj względny porządek, na stole leży kilka zabawek. W jadalni stoją dwa kubki z kawą.
- Wasza córka zaczęła płakać, więc poszła do niej. Wtedy zadzwoniłeś do drzwi - wzrusza ramionami.
- A co ty tu robisz tak wcześnie? - Pytam w końcu. Jest ósma rano. Spał tutaj?!
Nagle wyobrażam sobie ich w naszej sypialni, w naszym łóżku. Gdybym dowiedział się, że ze sobą spali, zabiłbym go gołymi rękami. Shailene jest moja i tylko moja. W jaki sposób mam go uświadomić? Pięściami?
- Mamy dziś z Shai sesję zdjęciową na okładkę naszego filmu, dlatego podjechałem po nią, bo o dziewiątej musimy być w Londynie. Czekamy na twoją siostrę, która miała zająć się bliźniaczkami - odpowiada Zac.
Ufff. Nie spał tutaj. Dzisiaj ma szczęście, nie uderzę go. Ale jeśli się dowiem, że flirtuje z Shai... Jego dni są policzone.
Nagle słyszę, że ktoś schodzi po schodach. Podnoszę głowę i widzę Shai, na rękach Astrid. A nie, to Hazel.
- Theo - odzywa się zaskoczona Shai.
- Cześć Shai - podchodzę do niej i całuję ją w policzek. Uśmiecha się blado, więc nadal myśli, że zdradziłem ją z Victorią. Muszę jej to jak najszybciej wyjaśnić.
- Ta-ta - mówi Hazel i wyciąga do mnie ręce. Uśmiecham się szeroko, myślałem, że po dwóch miesiącach dziewczynki mogą przestać mnie poznawać, ale jest inaczej, z czego bardzo się cieszę. Biorę ją od Shai.
- Cześć, moje serduszko - całuję ją w czoło i przytulam. - Twoja siostrzyczka jeszcze śpi?
- Astrid zawsze śpi dłużej - odpowiada Shailene. - Wiesz co, bo dzwoniłam do Jess, żeby przyjechała i zajęła się dziewczynkami... Ale skoro przyjechałeś, to może już nie będzie potrzebna...
- Okej.
Shailene dzwoni do Jessiki, a ja czuję na sobie wzrok Zaca. Odwracam się do niego, nadal trzymając na rękach Hazel. Jestem szczęśliwy, że w końcu jestem w domu i mogę zająć się córeczkami. Urosły i trochę się zmieniły przez dwa miesiące. Ciekawe jak się ma Astrid. Chciałbym do niej zajrzeć już teraz, ale nie chcę jej budzić.
Shailene wraca do nas i uśmiecha się do Hazel, łaskocząc ją, na co mała reaguje śmiechem.
- Okej, to ja i Zac jedziemy na sesję - odzywa się Shai. - Będę po południu.
- Dobrze, bo chcę z tobą porozmawiać - odpowiadam. - Jak się czujesz? - Pytam, dotykając jej brzucha. Jeszcze nie jest za bardzo widoczny, ale czuję lekką wypukłość pod ręką.
- Jest okej, lepiej niż poprzednio - Shai odsuwa się i bierze torebkę. - Idziemy? - Zwraca się do Zaca.
- Jasne. Cześć, Theo! - Rzuca w moją stronę Zac.
- Cześć - burczę pod nosem.
CDN.
Czo ten Theo? 😏😏😏 George się obudził 💙
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.