Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
• Theo •
Jestem tak wściekły, że nie mogę się na niczym skupić. Muszę jak najszybciej porozmawiać z Victorią i zapytać ją wprost, czemu to zrobiła. Dlaczego zależało jej na tym, żeby wzbudzić zazdrość w Shailene? Nic nie zrobiłem, trzymam ręce przy sobie, a i tak jestem podejrzany o zdradę. Obiecałem sobie, że nigdy już nie zdradzę Shailene, nie sprawię, żeby cierpiała tak jak po tym gdy przespałem się z Ruth. Jej odejście było najgorszym wydarzeniem w moim życiu. Czułem się taki pusty w środku, jakby ktoś zgasił światło i musiałem poruszać się po omacku. To Shai jest światłem w moim życiu. I nie zamierzam go nigdy stracić.
Przez Victorię, Shai stresuje się w ciąży, a nie powinna. Jeśli coś stałoby się Shai lub dziecku, udusiłbym Victorię gołymi rękami.
Biorę telefon i do niej dzwonię.
- Tak, Theo? - Pyta.
- Musimy porozmawiać.
- Och. No dobrze, to może przyjdziesz do mnie do pokoju wieczorem? To nasza ostatnia noc w Australii, musimy uczcić koniec nagrań!
Nie chcę na nią krzyczeć przez telefon, tę sprawę trzeba załatwić osobiście.
- Dobrze, przyjdę. Będę o dwudziestej - odpowiadam.
- Super! Przygotuję dla nas pyszną kolację i wybiorę jakiś fajny film - mówi podekscytowana.
- Okej, do zobaczenia - rozłączam się.
Nie mam zamiaru jeść żadnej kolacji, ani oglądać filmu. Jedyne czego chcę, to wyjaśnić sprawę jej rozmowy z Shailene.
***
Pakuję swoje rzeczy, które przez dwa miesiące zdążyłem rozrzucić po całym apartamencie. Ogarnięcie ich zajmuje mi sporo czasu, ale musiałem to zrobić, bo z samego rana mam samolot do Londynu. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę Shai i wyjaśnię jej wszystko, pogodzimy się i wszystko będzie dobrze. Jest już w dziesiątym tygodniu ciąży, jej brzuszek powinien być już trochę widoczny. Tak bardzo stęskniłem się za moimi córeczkami, które za miesiąc skończą już roczek. Ten czas tak szybko minął, pamiętam jak się urodziły, to był najpiękniejszy dzień w moim życiu. Rosną zdecydowanie za szybko... Nie wyobrażam sobie dnia, kiedy wyprowadzą się z domu, żeby założyć własne rodziny... Zresztą, o czym ja mówię. Żadnych chłopaków, przynajmniej do czterdziestego roku życia.
***
Przed dwudziestą zbieram się i idę do pokoju Victorii. Pukam do drzwi, a ona otwiera mi po chwili.
- Hej Theo - uśmiecha się.
- Cześć - odpowiadam i wchodzę do środka.
- Kolacja jest już prawie gotowa, siadaj - bierze mnie za rękę i prowadzi do salonu. Mojej uwadze nie uchodzi to, że ma na sobie skąpą sukienkę, która ledwo zakrywa jej tyłek. Marszczę brwi.
- Nie będę jadł, ani oglądał filmu - zaczynam.
- Co? Co się stało, Theo?
- Skłamałaś. Wtedy dzwoniła moja żona, a ty powiedziałaś jej, że biorę prysznic. Dlaczego odebrałaś nie swój telefon?! Ona pomyślała, że ze sobą spaliśmy!
- Może przyda jej się odrobina zazdrości, wtedy bardziej cię doceni - odpowiada Victoria.
- Co ty pieprzysz?! Nic o nas nie wiesz! A wtedy moja córka chciała mnie zobaczyć, ale przez ciebie nie mogła! Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza, rozumiesz?!
- Nie przesadzaj, Theo - coraz bardziej się co mnie zbliża. - Tak naprawdę bardzo chcesz iść ze mną do łóżka, ale boisz się sam przed sobą przyznać. Na pewno pamiętasz nasz gorący seks i marzysz o tym, żeby go powtórzyć.
Kręcę głową, próbując ją odepchnąć.
- Powiedz, że ci się nie podobam. No już, powiedz - i nie czekając na odpowiedz, całuje mnie namiętnie.