Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dzisiaj dziewczynki kończą już miesiąc. Ten czas zleciał tak szybko, mam wrażenie, jakbym wczoraj jechała do szpitala, żeby je urodzić... A one z każdym dniem są coraz starsze...
Theo nadal się nie odezwał, więc postanowiłam, że muszę się w końcu przyzwyczaić do tego, że już do mnie nie wróci. Jestem głupia, bo łudzę się, że pewnego dnia zadzwoni do drzwi i powie, że jego pamięć wróciła...
Straciłam go i im szybciej wbiję to sobie do głowy, tym lepiej dla mnie. Nie mogę żyć marzeniami o jego powrocie, muszę skupić się na tym, co jest dla mnie najważniejsze - czyli bliźniaczki i zapewnić im wszystko, czego potrzebują.
Nigdy nie będę w stanie zastąpić im ojca. Dokładnie wiem, jak to jest, gdy znika z życia... Szkoda jednak, że bliźniaczki nie widziały go ani razu, nigdy nie trzymał ich w ramionach... Mój ojciec odszedł o wiele później, a nie przed moimi narodzinami... Nie wiem, co jest lepsze. Dziewczynki nie będą wiedziały jak to jest mieć ojca, więc nie będą miały za czym tęsknić. Z drugiej strony, nie mieć okazji poznać swojego ojca...
To okrutne.
***
Hazel i Astrid lubią przebywać blisko siebie. Gdy tylko zostają rozdzielone, zaczynają płakać i są niespokojne. Istnieje pomiędzy nimi szczególna więź, która znana jest tylko tym, co mają bliźniaka.
Jak co rano, leżę z nimi na łóżku i spędzam z nimi cały swój czas. Kilka dni temu zaczęły podnosić główki, gdy leżą na brzuchu. Jestem z nich dumna i cieszę się, że dobrze się rozwijają. Bałam się, że przez wszystkie stresy jakie miałam w ciąży odbiją się na ich zdrowiu lub rozwoju, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Astrid zasypia, więc kładę na sobie Hazel i uśmiecham się do niej.
- Co, maluchu? Twoja siostra cały czas śpi, a ty nawet nie myślisz o krótkiej drzemce - całuję jej delikatne czółko. - Coś czuję, że wyrośnie z ciebie żywe srebro. A Astrid jako ta spokojniejsza z sióstr będzie cię pilnować. Szkoda, że nie macie starszego brata, mógłby się wami opiekować... Młodszego raczej też nie będziecie miały...
Nie wiem, czy kiedy już przeboleję stratę Theo, zwiążę się z kimś innym... Nie wyobrażam sobie, żebym miała całować innego mężczyznę, iść z nim do łóżka, pokochać go... Moje serce należy do Theo, choć mam nadzieję, że pewnego dnia wyleczę się z tej miłości i będę w stanie związać się z kimś innym. Nie mogę do końca życia tęsknić za kimś, kto po prostu nie jest mi przeznaczony.
***
- Shai, jadę po jakieś zakupy, bo zaraz będziemy musieli jeść korzenie z twojego ogródka - mówi mama.
Postanowiłam zasiać w ogrodzie swoje własne owoce i warzywa, w czym pomogła mi mama. Zawsze lepiej mieć swoją uprawę, a ja uwielbiam ogrodnictwo.
- Właśnie miałam cię o to poprosić - odpowiadam i siadam na kanapie w salonie. Dopiero co uśpiłam Hazel, co wymaga sporo cierpliwości i energii.
- Dasz radę sama? - Upewnia się mama.
- No pewnie, dziewczynki śpią, a ja chwilę odpocznę.
- Dobrze, to jadę - mama bierze torebkę i kluczyki do auta. - Powinnam być za jakąś godzinę lub dłużej, zależy ile ludzi będzie w sklepie.
- Spokojnie, nie musisz się tak spieszyć mamo a uśmiecham się do niej. - Jestem ci wdzięczna, że tak tu ze mną siedzisz, choć masz mnóstwo swoich spraw na głowie.
- Ty i moje wnuczki jesteście dla mnie najważniejsze - całuje mnie w czoło.
Wychodzi z domu, a ja idę do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę. Po kilku minutach słyszę dzwonek do drzwi.
- Ciekawe czego zapomniała - mówię sama do siebie. - No cóż, na pewno kluczy.