• Theo •- ZAC, UWAŻAJ! - Słyszę krzyk Shailene, po czym następuje ogromny huk, a potem cisza.
- Shai... - odzywam się cichym głosem. - SHAI! - Krzyczę głośniej. - SHAI ODEZWIJ SIĘ!
Ale nikt mi nie odpowiada, połączenie zostało przerwane. Jestem tak spanikowany, że nie wiem, co mam robić. Biegnę do salonu i zaczynam ubierać dziewczynki.
- Pojedziecie do babci, dobrze? - Mówię i pospiesznie biorę je na ręce i biegnę z nimi do auta. Zapinam je w foteliki i ruszam szybko do mojej mamy.
Jej dom jest niedaleko, więc droga nie trwa długo. Cały czas się trzęsę, moja żona miała wypadek... Boże, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, błagam...
Dzwonię do drzwi, po chwili otwiera mi mama.
- Theo! Już wróciłeś - wita się i chce mnie przytulić, ale podaję jej dziewczynki.
- Shai miała wypadek, muszę jechać do szpitala. Zajmiesz się nimi?
- No jasne, ale co się stało?! - Mama wygląda na przerażoną.
- Nie wiem, jadę do szpitala - odpowiadam roztrzęsionym głosem i wsiadam do auta.
Jadę do szpitala na złamanie karku, znacznie przekraczając prędkość. Chcę się dowiedzieć, że z Shai wszystko jest w porządku... Ona jest w ciąży. Nie chcę, żeby straciła dziecko.
***
Docieram do szpitala i biegnę do środka. Zaczepiam pierwszą lepszą pielęgniarkę.
- Szukam mojej żony, Shailene Taptiklis, miała wypadek - mówię, zdyszany.
- Z tym aktorem Zackiem Efronem, tak? Pani Taptiklis jest na sali operacyjnej.
O Boże.
- Gdzie to jest? - Pytam cicho.
- Na drugim pietrze na końcu korytarza - odpowiada i odchodzi.
Kieruję się w tamtą stronę, a serce coraz bardziej mi przyspiesza. Niech wszystko będzie dobrze, proszę... Nie chcę jej stracić...
***
Po dwóch godzinach drzwi do sali się otwierają i wychodzi lekarz.
Natychmiast wstaję i do niego podchodzę.
- Jestem mężem Shailene Taptiklis, co z nią?
Lekarz patrzy na mnie ponuro i wzdycha.
- Może pan usiądzie? - Proponuje.
- Proszę mówić - odpowiadam.
- Z dzieckiem wszystko dobrze... - zaczyna, a ja wzdycham z ulgą. - Niestety, u pani Taptiklis stwierdzono śmierć mózgu. Nic nie mogliśmy zrobić...
Jego słowa odbijają się w mojej głowie jak echo. Śmierć mózgu. To nie może być prawda. Moja Shailene nie zostawiłaby mnie samego. Nie opuściłaby mnie. Nie, to niemożliwe... Kręcę głową, patrząc na lekarza jakby oszalał.
- Nie wierzę panu - mówię ostro, oddychając coraz ciężej. - Shailene by mnie nie zostawiła. Mamy dwie córki.
- Przykro mi, obrażenia mózgu były zbyt rozległe - lekarz patrzy na mnie współczująco. - Ale muszę panu coś jeszcze powiedzieć. Dziecko przeżyło... Możemy utrzymać przy życiu panią Taptiklis aż do czasu, kiedy dziecko będzie mogło bezpiecznie przyjść na świat. Do pana należy decyzja...
CDN.
...