Rozdział 8

1.4K 160 20
                                    

Zamyślona wchodziłam powoli po schodach. W zamku panowała już cisza, ponieważ narada trwała do nocy. Wspólnie ustaliliśmy szczegóły planu.
Na szczęście udało mi się przekonać radnych do mojego pomysłu, pomimo trudności. Większość z nich podchodziła do tego sceptycznie, ale grunt, że nie protestowali zbyt mocno.
Z moich ust wyrwało się przeciągłe ziewnięcie.

- Dość myślenia na dziś - mruknęłam pod nosem, popychając drzwi.

Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam, że pokój nie jest pusty. Przy kominku kucała Nastia. Dziewczyna podskoczyła, słysząc, że wchodzę, po czym szybko odsunęła się od paleniska.
Ogień dopiero zaczął lizać drewno, które skwierczało cicho. Noce faktycznie zaczynały być już chłodne.
Chcąc podziękować za rozpalenie w kominku, przeniosłam wzrok na przerażoną dziewczynę. Z rosnącym zdziwieniem zauważyłam, że nie trzyma nic w dłoniach. Przenosiłam wzrok to na palenisko, to na młodą służącą. Chwilę zajęło mi złączenie faktów.

- Nastio? - zapytałam, przerywając ciszę.

Jej ramiona zaczęły drżeć, a po chwili dziewczyna zaniosła się cichym szlochem. Ukryła twarz w dłoniach.

- Pani... proszę... o litość - łkała cichutko, nawet nie ważąc się na mnie spojrzeć. Upadła na kolana, a jej chude ciało coraz mocniej drżało.

- O czym ty mówisz? - zapytałam, podchodząc do załamanej dziewczyny. Położyłam dłoń na jej ramieniu. - Uspokój się. Przecież nic się nie stało.

- Jak to? - cicho zapytała służąca po chwili ciszy.

- Jesteś magiem ognia. Co w tym złego? - zapytałam, starając uspokoić dziewczynę.

- Panienka nie myśli, że mogłabym być szpiegiem? - wymamrotała zdezorientowana Nastia.

Jej pytanie nieco zbiło mnie z tropu i zasiało ziarenko wątpliwości. Walczymy z narodem ognia, więc logiczne, że ich szpiedzy...
Szybko odrzuciłam od siebie tę myśl. To, że Nastia jest magiem ognia, nie znaczy, że jest taka sama, jak ci z którymi walczymy. Nie powinnam generalizować. Ona ukrywała swój dar, aby przetrwać i nie powinnam jej mieć tego za złe.
Zorientowałam się, że dłuższą chwilę milczałam. Potrząsnęłam głową.

- Nastio, wierzę, że nie jesteś szpiegiem. Nie mogłabyś nim być, prawda? - zapytałam, a dziewczyna nieśmiało pokiwała głową.

Uśmiechnęłam się pocieszająco, co po chwili Nastia odwzajemniła. W jej zaczerwienionych oczach dostrzegłam wahanie.

- Czy jest jeszcze coś, o czym chciałabyś mi powiedzieć? - zapytałam po chwili z niecierpliwością. Naprawdę, powinnam już się położyć.

Służąca się wahała, jednak po chwili pokiwała głową, odwracając wzrok. Wypuściła powietrze z ust, zbierając się w sobie.

- Co to jest? - zapytałam zaciekawiona.

Służąca wstała i dała mi znak, że mam iść za nią. Bez zbędnych ceregieli zrobiłam, jak prosiła.
Bezszelestnie zeszłyśmy po schodach. Bez przeszkód dotarłyśmy do jednego ze ślepych zaułków.
Już otwierałam usta, aby o coś zapytać, ale Nastia dała mi do zrozumienia, że muszę być cicho. Pokiwałam więc głową, niezbyt mając wybór.
Służąca delikatnie odchyliła jeden z licznych arrasów. Ten akurat ukazywał jedną ze starych, Ormundzkich legend. Szybko zanotowałam sobie w pamięci, że powinnam ją sobie przeczytać.
W czasie, gdy ja podziwiałam pięknie wykonany materiał, Nastia położyła dłoń na fragmencie muru. Delikatnie przejechała palcami po ścianie, najwyraźniej czegoś szukając.
Nagle zatrzymała swoją rękę, najwyraźniej znajdując to coś.
Usłyszałam zbliżające się kroki i ogarnęła mnie panika. Nie powinnam szwendać się po zamku o tej porze. Mogło to wzbudzić podejrzenia.

- Nastio, ktoś tu idzie - wyszeptałam z przerażeniem. Służąca tylko pokiwała głową.

W moim umyśle nagle pojawiła się straszliwa myśl.
A co jeśli ona mnie tu zaprowadziła, aby zaatakować? Albo uprowadzić?
Ręce zaczęły mi się trząść. Oparłam się o ścianę, bo zrobiło mi się słabo. Zamknęłam oczy i w tym momencie usłyszałam zgrzyt, który w tamtym momencie przypominał wyciąganie miecza z pochwy.
Niewiele myśląc, stworzyłam lodową broń przed sobą, celując w Nastię. Wszystko trwało zaledwie sekundy. Chwilę zajęło, zanim dotarł do moich oczu prawdziwy obraz.
Nastia krzyknęła z przerażeniem, zakrywając się rękami. Kompletnie nie panowała nad sobą, więc i jej żywioł wyrwał się z pod kontroli.
Z jej dłoni buchnął płomień, trafiając w jeden z licznych arrasów, który niemal natychmiast zajął się ogniem.

- Co tu się dzieje!? - usłyszałyśmy krzyk, ale na razie nie było widać właściciela głosu.

Dopiero teraz zauważyłam, że za ocalałym arrasem pojawiło się przejście. Złapałam przerażoną służącą za ramię i pociągnęłam w stronę dziury w murze. Dziewczyna na szczęście zrozumiała intencje i bez oporów przeskoczyła za mną przez próg tajnego przejścia.
Odwróciłam się, aby zamknąć za nami drzwi, ale była już tam tylko lita skała.
Nie było czasu. Nastia pociągnęła mnie za rękę. Popędziłyśmy przed siebie z zawrotną prędkością.
Nie mam pojęcia, ile razy skręcałyśmy. W tym zamku był prawdziwy labirynt tajnych przejść i korytarzy, które raz opadały a raz wynosiły się.
Początkowe przerażenie dodawało skrzydeł, jednak z czasem strach zaczął ustępować zmęczeniu. Zauważyłam, że służąca powoli nie jest w stanie oddychać. Sama zresztą też zaczynałam mieć z tym problem.
Zatrzymałam się, a Nastia z chęcią zrobiła to samo. Oparłam się o zimną ścianę. Okazało się, że jest także wilgotna. Z obrzydzeniem odskoczyłam od mokrej powierzchni.
Rozejrzałam się wokół. Korytarz prowadził w dół, a ściany gdzieniegdzie porastał mech. Nie potrzebowałyśmy pochodni, ponieważ skały, w których wydrążony był tunel, lśniły dziwnym blaskiem.
Nie musiałam wytężać słuchu, by usłyszeć delikatne skrobanie szczurów. Wzdrygnęłam się. Nie przepadałam za ich obecnością.
Aby przypadkiem nie trafić wzrokiem na paskudne stworzenia, przeniosłam spojrzenie na Nastię. Dziewczyna drżała, a po jej policzkach ciekły łzy. Nagle dotarło do mnie, co zrobiłam. W moje serce uderzyło okrutne poczucie winy.
Niepewnie podeszłam do dziewczyny. Wzięłam głęboki wdech, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.

- Nastio... ja przepraszam - mruknęłam, stawiając na najprostsze. - Myślałam, że... - w tym momencie dotarło do mnie, jak głupie było moje podejrzenie.

- Rozumiem. Jestem magiem ognia. Nie powinnam w ogóle istnieć - wymamrotała służąca.

- Nie, wcale nie o to mi... - przerwałam jej, czując się jak ostatnia idiotka.

- Nie ważne - mruknęła Nastia, a na jej twarzy nagle zamalowało się zacięcie. - Prosiłaś mnie o coś i zamierzam cię do tego doprowadzić. Dla mnie... służenie Diwarowi to zaszczyt.

Westchnęłam cicho, nie mając siły protestować.

~*~

Publikuję nieco wcześniej, ponieważ jutro wyjeżdżam na wieś i raczej nie będzie tam internetu. U cioci będę do sylwestra, więc wcześniej raczej rozdziału nie będzie. Dlatego też przedwcześnie życzę wam Szczęśliwego Nowego Roku.

Ciekawostka nr. 8

Moją ulubioną postacią, która pojawiła się do tej pory, jest Kiczoko. W pewnym sensie jest to karykatura mojego wujka. Oto jego standardowy tekst: "Ty to jednak pierdoła jesteś".

Pozdrawiam ^^

Silea

OrmundiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz