Poniższy rozdział zawiera śladowe ilości przekleństw. Osoby wrażliwe prosimy o opuszczenie parę linijek w dół.
~*~
– Cholera jasna, przeklęte skurwysyny!
– Uspokój się.
– Jestem, kurwa, spokojny!
Od kiedy to w niebie przeklinają?
Było gorąco, a wokół słyszałam stłumione szepty dusz...– Z miłą chęcią...
– Tak, tak, mówiłeś to już co najmniej dwanaście razy w ciągu tej godziny. Wsadziłbyś im te cholerne pale w rzyć, a potem podpalił pod nimi stos. Słyszeliśmy.
Błąd. To jednak jest piekło – stwierdziłam, stękając cicho.
– Budzi się!
Pozostałe głosy ucichły. Zamrugałam oczami, ale ku swojemu przerażeniu nie widziałam nic. Czyli że kara za grzechy? Czy byłam aż taka okropna w swoim ziemskim życiu? Może to i lepiej? Wokół unosił się swąd palonego mięsa, a ja chyba wolałabym nie widzieć ludzi zwijających się w wiecznym bólu. Sama też czułam się, jakby coś przypiekało moją skórę. Każdy najmniejszy ruch czy chociażby oddech skutkował wzmożeniem się cierpienia.
Oczekiwałam uderzenia, albo szturchnięcia diabelskim widelcem, ale nic takiego się nie stało.
Zamiast tego czyjaś delikatna dłoń dotknęła mojego policzka. Syknęłam, czując jeszcze większe gorąco. Chciałam się odsunąć, ale był to skrajnie głupi pomysł.
Czy po śmierci w ogóle jest coś takiego jak fizyczny ból?– Spokojnie.
Coś delikatnie poruszyło się na moim czole, a ja nagle odzyskałam wzrok. Światło wdarło się do źrenic. Zmrużyłam oczy.
Nieznajomy, brodaty mężczyzna zdjął szmatkę z mojej głowy. Zamoczył ją w wiadrze stojącym obok, a mi na odgłos wody zaschło w ustach. Dotarło do mnie, jak bardzo jestem spragniona.– Pić... proszę – wycharczałam. Mężczyzna skinął głową.
Nie obchodziło mnie, kim był i co tu robił. Ważne w tym momencie było jedno. Miał wodę.
Nalał płyn do stalowego kubka i podał mi go natychmiast. Dla mnie ta krótka chwila była wiecznością.
Próbowałam sama wstać, on jednak delikatnie mnie wspomógł. Podziękowałam skinieniem głowy, choć i to wydawało się dla mnie zbyt dużym wysiłkiem. Koc, którym mnie przykryto, zsunął się delikatnie. Mężczyzna ze stoickim spokojem poprawił go, zanim zdążyłam się zorientować, że jestem w bieliźnie.
Brodacz podsunął pod moje usta naczynie, pojąc mnie delikatnie płynem, który zdawał mi się w tamtej chwili nektarem bogów. Zapomniałam o wszystkim wokół.
W momencie, gdy woda przelała się przez gardło, dotarło do mnie, że nadal żyję. Uderzyło to w moją podświadomość nagle i przyjęłam to większym zaskoczeniem, niż moją domniemaną śmierć.
Byłam tak zaabsorbowana piciem, że nie zwracałam uwagi na otoczenie. Mało brakowało, abym zakrztusiła się wodą.
Mężczyzna odsunął ode mnie kubek. Wskazałam dłonią na wiadro napoju, wręcz błagając o więcej. Niestety otrzymałam odpowiedź przeczącą.
Westchnęłam cicho, a w tym momencie mój wzrok przesunął się z naczynia na moją dłoń.
Rozszerzyłam oczy z niedowierzaniem, wpatrując się na swoją skórę.– Silea! Dzięki bogom, obudziłaś się!
Uniosłam wzrok, napotykając spojrzenie Areta. Okazało się, że stał nieopodal cały czas. Zbliżył się do mnie, jednak ja odskoczyłam od niego. Zobaczyłam w jego oczach smutek.
Nie chciałam, aby na mnie patrzył. Nie chciałam, aby ktokolwiek mnie widział. Nie w takim stanie.
Zacisnęłam oczy.– Sili...
Nagłe zaskoczenie widokiem chłopaka zostało zastąpione przerażeniem. Upokorzeniem. Wstydem.
Patrzyłam na swoje trzęsące się dłonie.
Skóra była różowa. Spojrzałam na bose stopy. Tam była wściekle czerwona, przypalona. Gdzieniegdzie zwęglona.– Sili – powtórzył chłopak, siadając obok. – Proszę, spójrz na mnie.
Odwracałam wzrok. Chciałam stąd zniknąć. Znowu umrzeć.
Aret nic nie mówił. Dotknął tylko mojej ręki, tam, gdzie cudem nie było poparzeń, aby nie sprawić mi bólu.
Nie rozumiałam. Wszystkie moje rany... zawsze goiły się szybko. Szczególnie tak rozległe. A teraz?
Chciałam płakać, ale organizm nie mógł marnować drogocennej wody.– Słuchaj... przeżyłaś. Nic więcej się dla mnie nie liczy – wyszeptał.
Cofnęłam rękę. Odwróciłam głowę. Zacisnęłam zęby, aby nie jęknąć z bólu.
Aret kucał obok mnie. Czułam jego wzrok na sobie. A ja cały czas chciałam zniknąć.
Chłopak dotknął mojego policzka. Delikatnie go pogładził. Mój wzrok padł na jego nogi.
Dopiero teraz zobaczyłam, że on też nie wyszedł z tego bez szwanku. Jego bose stopy całe pokryte były bąblami.
To dodało mi nieco odwagi. Wciągnęłam głośno powietrze przez zęby i podniosłam wzrok.
Aret uśmiechnął się szeroko. Oczy jednak były poza zasięgiem uśmiechu. Zmęczenie odbiło się w tęczówkach chłopaka.– Ile... ile byłam nieprzytomna? – wycharczałam przez suche gardło, zadając pierwsze lepsze pytanie, które wpadło mi do głowy, byle tylko zająć czymkolwiek myśli.
– Wystarczająco długo! – skrzekliwy głos rozległ się tuż obok, zanim Aret zdążył odpowiedzieć. – Na dwa dni cię załatwili, skurwysyny!
– Kiczoko... żyjesz! Dzięki... Bogu – odetchnęłam z ulgą. Nadal mówiłam z trudem.
– A co ty myślałaś? Że mnie tak łatwo wykończyć? Co to, to nie! Jakoś ciężko mi się odzwyczaić od życia i miejmy nadzieję, że tak zostanie.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Dobrze było mieć przy sobie kogoś takiego jak Kiczoko. Irytujący staruszek, który zawsze poprawi ci humor.
– Gdzie jesteśmy? I... jak się tu znalazłam?
– To długa historia. Teraz odpoczywaj. Niech wystarczy ci odpowiedź, że jesteś w dobrych rękach.
Słońce raziło mnie w oczy. Niskie drzewa dawały za mało cienia, aby osłonić mnie całą. Rozglądnęłam się wkoło.
– Co... z resztą? – zapytałam, nie widząc nikogo więcej.
Uśmiech Kiczoka zniknął. Starzec niepewnie zerknął na Areta.
– Chyba powinnaś się przespać – stwierdził chłopak szybko.
Zmarszczyłam brwi. Mój umysł nadal działał zbyt ospale, jednak czułam, że coś tu nie gra.
– Co z resztą? – zapytałam stanowczo, tym razem na jednym wydechu, bojąc się, że nie będę mogła skończyć zdania.
– Jesteś zmęczona...
– Co z resztą!? – przerwałam mu. Mój głos zabrzmiał okropnie.
Aret chyba się poddał. Spojrzał mi w oczy, jakby nie wiedząc, co powiedzieć. Czułam, jak moje serce przyspiesza w oczekiwaniu na wieści.
– Nakia nie żyje.
Brak sygnału. Za utrudnienia przepraszamy.
~*~
Ktoś tęsknił?*cisza na sali*
Eh, no dobra.
Jak Wam mijają wakacje? Dostaliście się do wymarzonych szkół/uczelni? Mam nadzieję, że tak ^^Miłych wakacji!
Silea
![](https://img.wattpad.com/cover/84367759-288-k109689.jpg)
CZYTASZ
Ormundia
Fantasy" - Moc została opanowana. Mimo że nadal sprawia trudności Diwarowi, jest on już gotowy aby stawić czoła swojemu i naszemu wrogowi." Silea rusza w długą podróż, aby zgładzić swojego największego wroga. Zaopatrzona w listy Ununchiego, swoje zdolnoś...