Media: Fleurie - Breathe
~*~
Bena nie było nigdzie widać. Przerażona rozglądałam się wokół, przy coraz głośniejszym akompaniamencie wkurzających dzwonków.
– Jeszcze raz dzynkniesz tymi dzwonkami, a obiecuję, że osobiście dopilnuję, aby twoja śmierć była najbardziej bolesna! – wrzasnął nagle obleśny strażnik, zrywając się na równe nogi i wymachując pięścią.
Podskoczyłam ze strachu, potem jednak zamarłam, pod spojrzeniem zimnych oczu. Przełknęłam ślinę.
Zacisnęłam powieki, starając się jakoś zebrać myśli. Kto wie, może uda mi się coś wykombinować?
Bena nie było w okolicy, a przynajmniej nie był dla mnie widoczny. Równie dobrze mógł się znajdować za moimi plecami, a ja po prostu nie mogłam go zobaczyć. Ta myśl nieco dodawała mi otuchy, chociaż pesymistyczna część mnie starała się usilnie dojść do głosu. Przywiązana do pnia nie miałam dobrego widoku na wszystko, a chłopiec równie dobrze mógł znajdować się dwa metry dalej. Prawda?
Najpierw przydałoby się jakoś uwolnić. Związana na pewno nie pomogłabym nikomu. Pozbycie się więzów nie wchodziło w grę. Były zbyt mocno zawiązane, więc ani ich nie zrzucę, ani, tym bardziej, rozerwę. Na resztę drużyny niestety chwilowo nie mogłam liczyć.
Dobra. Co by zrobił Diwar? – zapytałam sama siebie, wyobrażając sobie swoich poprzedników.
Było to nieco trudne, ze względu na fakt, że nigdy nie widziałam ani nie znałam żadnego z nich. Na chwilę puściłam wodze wyobraźni, widząc silnych wojowników, którzy nigdy nie przegrywali. Poważanych doradców królewskich, mających poparcie każdego z radnych. Potężnych magów, którzy...
Otworzyłam gwałtownie oczy.
Jasna cholera! Przecież mam magię!
Z całą pewnością uderzyłabym się otwartą dłonią w czoło, gdybym miała tylko taką możliwość.
Powoli wypuściłam powietrze z płuc, starając się skupić, aby zebrać wodę wokół moich nadgarstków.
Nagle uderzył we mnie ból tak silny, że przyćmił wszystko wokół. Wycisnął całe powietrze z płuc. Serce stanęło mi na moment, tylko po to, aby znów zacząć bić w galopującym tempie. Przed oczami zrobiło mi się ciemno. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam krzyczeć.– Zamknij się, magiczko! – usłyszałam warknięcie, a po chwili poczułam uderzenie w policzek.
Cała moja głowa pulsowała tępym bólem. Czułam, że z nagłego i dziwnego wysiłku zaczęła mi z nosa ciec gęsta krew.
Oblizałam spękane usta, czując nagłe pragnienie. Na języku poczułam metaliczny posmak. Wargę też miałam rozciętą.– Magii się nam zachciało, co? – zapytał mężczyzna, po raz kolejny tego dnia pochylając się nade mną i prezentując swoje nadzwyczajne braki w uzębieniu.
Przełknęłam ślinę. Zaskoczenie po nagłym bólu minęło, zastąpione przez przerażenie, jakie powodował we mnie tamten mężczyzna.
A potem nastąpiło dziwne otępienie. Oczy zaczęły mi się kleić i same zamykać. Starałam się z tym walczyć, mimo iż już z góry wiedziałam, że walka ta skazana została na przegraną.
Ostatnim, co pamiętam, był śmiech. I dzwonki. Cholerne dzwonki.~*~
Obudzenie było dla mnie jak kubeł zimnej wody. Może dlatego, że faktycznie w taki sposób zostałam przywrócona do świata przytomnych.
Charknęłam głośno, plując wodą, która dostała się do moich ust. Potrząsnęłam głową, miliony drobnych kropel spadły z moich włosów.
Wokół było ciemno, z czego wywnioskowałam, że już jest noc. Tylko ognisko i pełno pochodni rozświetlały mrok.
Chwila... pochodnie!?
Przełknęłam ślinę, przeczuwając najgorsze. A na domiar złego Bena ani widu, ani słychu.
Nie pamiętałam zbyt wiele. Na początku były tylko drobne skrawki wspomnień, jednak im bardziej próbowałam coś sobie przypomnieć, tym wszystko zaczynało składać się w spójną całość. Po chwili pamiętałam już niemal wszystko. Brakowało tylko jednego faktu: dlaczego ja w ogóle zemdlałam?
Wyczułam czyjąś obecność za plecami, jeszcze zanim jegomość się odezwał.– Idziemy – usłyszałam i zanim zdążyłam zareagować, ktoś rozciął moje więzy, przy akompaniamencie dzwonków.
Jeszcze szybciej związał mnie z powrotem. Zostałam popchnięta w kierunku ogniska, a z każdą chwilą coraz bardziej czułam, że nie uda nam się z tego wymigać.
Gdzieś kątem oka widziałam, że z resztą drużyny robią to samo. Niemal każdy był mokry, z czego wywnioskowałam, że ich też musieli docucać. Moje przerażenie z każdym przebytym krokiem rosło. Nie wiem jakim cudem, ale udało im się zablokować naszą magię. Bez magii byliśmy niczym.Dopiero teraz zauważyłam, że Naloson dość mocno utyka. Widziałam karminową krew ściekającą po jego nodze. Napotkałam jego wzrok. Uśmiechnął się tylko delikatnie, ale ten uśmiech z pewnością nie sięgnął do oczu.
Dotarliśmy do ogniska, wokół którego siedziały zgarbione, zakapturzone osoby. Dalej, poza światłem rzucanym przez palący się stosik drewna, stali inni. Młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni. Nawet dzieci. Wszyscy umorusani błotem i gliną. Oraz krwią.
- Gdzie jest Ben! - krzyknął Aret, za co dostał po twarzy. Odwróciłam wzrok, nie mogąc na to patrzeć.
Chłopak też zauważył nieobecność malca. Był zrozpaczony. Mag ziemi zawsze starał się trzymać emocje na wodzy. Była to jego swoista obrona przed otaczającym go światem. Nigdy nie widziałam go aż tak wstrząśniętego. Przeżywał zniknięcie Bena jeszcze bardziej ode mnie.
Do reszty drużyny chyba też dotarła wiadomość o zniknięciu jednego z braci. Zaczęli szeptać do siebie.
- Zamilknijcie, magiczne ścierwa! - nagle odezwał się władczy głos.
Z kręgu tajemniczych, zgarbionych postaci wstała właścicielka głosu, podpierając się na rzeźbionej lasce. Odrzuciła ona kaptur, a długie, siwe włosy zafalowały na wietrze. Wskazała na nas swoim zgrabiałym palcem. Jej ręka drżała, ale mimo to czuć było od niej siłę.
Spojrzałam prosto w jej oczy. Były puste, pełne bielma. Kobieta była niewidoma.
- Wyjaśnijcie mi proszę, dlaczego porwaliście mojego syna? - zapytała zachrypniętym głosem. Zza jej pleców wyłonił się blady jak ściana chłopiec.
~*~
Muzyka z mediów podsunięta przez redakcję whatsupwatt. Swoją drogą, zakochałam się w ich najnowszej playliście z gazetki, która to towarzyszyła mi przez pisanie tego rozdziału. Zaglądajcie do nich, można się wielu dowiedzieć i uzyskać rady!
Pozdrawiam...
I niechaj moc będzie z Wami!
Silea
![](https://img.wattpad.com/cover/84367759-288-k109689.jpg)
CZYTASZ
Ormundia
Fantasi" - Moc została opanowana. Mimo że nadal sprawia trudności Diwarowi, jest on już gotowy aby stawić czoła swojemu i naszemu wrogowi." Silea rusza w długą podróż, aby zgładzić swojego największego wroga. Zaopatrzona w listy Ununchiego, swoje zdolnoś...