Rozdział 3

2K 204 18
                                    

  Pogładziłam okładkę dziennika. Pierwsza strona zapisana była starannym pismem, jednak potem nie zawsze tak było. Czasem zdawałoby się, że dowódca nie do końca chce, aby ktoś potrafił go rozczytać.

  Kroniki Ognia
Wielki Dowódca Prawych Wojsk
Ununchi
Potomek Bakilli i Asmila
Mistrz Taktyki

Ten oto dziennik zostanie przekazany potomkom naszego narodu, jako dowód na istnienie tak wspaniałej osobistości, iż zdawałoby się, że nie mogła ona być prawdziwa.

   Uśmiechnęłam się pod nosem. Temu mężczyźnie można było wiele zarzucić, ale na pewno nie brak patosu.

18 Omar 1503 rok po Sumunie

Dzień dzisiejszy wejdzie do historii jako przełomowy. Oto ja, wielki i wspaniały Ununchi, objąłem dowództwo!  Niechaj drżą ze strachu te psy, władające kupą brył, delikatnym podmuchem i kroplą szczyn. Niechaj drżą przed potęgą niszczycielskiego płomienia!

  Zgrzytnęłam zębami, nie mogąc pojąć, jak można było być tak zapatrzonym w siebie. Gdyby nie fakt, że dziennik zawierał ciekawe informacje, już dawno wylądowałby za oknem.
  Na kolejnych kartach autor rozwodził się nad swoją wspaniałością i niemal równie wspaniałymi wyczynami.
  Następna strona została zapisana mniej starannym pismem. Było widać, że dowódca wpisu bardzo się spieszył, ale pragnął aby "potomni" mogli przeczytać jego słowa.

  Wyrocznia wskazała dzisiejszy dzień. Ten dzień będzie przełomowy! Wreszcie zyskamy przewagę nad przeciwnikiem. Ta królewska świnia nie spodziewa się takiego ciosu. Osobistość, której tak bardzo ufa i na której tak bardzo się zawiedzie została wysłana na przywitanie Posłańca. Przekonam Diawara, aby mi służył, nim ktokolwiek się obejrzy. Szala zwycięstwa przechyli się na naszą stronę. Już widzę legendę o wspaniałym Ununchim, który ujarzmił moc Diwara!

  Zamknęłam oczy, starając się powstrzymać negatywne emocje. Zacisnęłam dłonie na twardej oprawce. Dopiero po chwili byłam w stanie kontynuować.

  Wszystko szło zgodnie z planem. Władca świń wysłał osobę, która jest mi podwładna. Jak można być tak głupim? A mi pozostało tylko czekać.

  Nagle naszły mnie okropne mdłości. Z bólu zgięłam się wpół, pochylając się jeszcze bardziej w przód. Zacisnęłam oczy, stękając z bólu.
  Tak jak nagle się zaczęło, tak nagle ustało.
  Oddychałam głęboko, powoli się prostując. Czułam dziwną zmianę w moim otoczeniu.
   Nie wierzyłam, w to co widziałam.
  Trawa łaskotała moje bose stopy, a wiatr rozwiewał włosy, unosząc delikatny zapach dymu. Otaczał mnie gesty las, a mimo to nie słyszałam ani jednego zwierzęcia. Żadnego najmniejszego odgłosu.
   Uszczypnęłam się w ramię, aby sprawdzić, czy nie jest to iluzja. Nie była. Jednak pomimo to nie odczuwałam strachu.
  Rozejrzałam się. Miejsce, w którym stałam, wydawało mi się dziwnie znajome.

OrmundiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz