Szłyśmy w ciszy. Nasze kroki odbijały się echem po korytarzu i jego licznych rozwidleniach. Za każdym razem, gdy coś poruszyło się w ciemnościach, włosy na karku stawały mi dęba. Wzdrygałam się, gdy szczury skrobały mury. Nie widziałam ich, ale dźwięki, jakie wydawały, sugerowały, że jest ich dużo. Bardzo dużo.
- Um... Nastio? - zapytałam, aby przerwać tę przerażającą ciszę.
Dziewczyna niepewnie odwróciła się w moją stronę. Na jej brudnych policzkach widać było ślady niedawnych łez. Serce ścisnęło mi się z żalu, ponieważ to przeze mnie cierpiała.
Służąca pokazała mi, że czeka na moją wypowiedź.- Jak właściwie znalazłaś te korytarze? - zadałam pierwsze pytanie, jakie przyszło mi do głowy.
- Z przymusu - mruknęła niepewnie. Zmarszczyłam brwi.
- Jakiego przymusu? - wydukałam po chwili ciszy.
- Dlatego panienkę tutaj prowadzę. Jeszcze tylko trochę cierpliwości - odparła dziewczyna, na co ja pokiwałam głową.
Dalsza cisza stawała się nieznośna. Kamienie lśniły słabiej, a ja powoli traciłam poczucie czasu i bezpieczeństwa. Nieświadomie przyspieszyłam kroku, wpadając na służącą. Dziewczyna spojrzała na mnie z iskierkami radości w oczach, które nieco mnie zaskoczyły.
- Za chwilkę będziemy. Spodoba się panience to miejsce. Każdemu by się spodobało.
Pokiwałam głową. Przechyliłam się delikatnie, patrząc nad chudym ramieniem Nastii. Ze zdziwieniem zauważyłam kolejny ślepy zaułek.
Służąca, widząc moje pytające spojrzenie, po raz kolejny uśmiechnęła się i przyłożyła dłoń do ściany. Ta pod jej dotykiem rozjarzyła się oślepiającym blaskiem.
Zasłoniłam oczy ręką, przez co przegapiłam moment otworzenia się przejścia.
Z westchnieniem zobaczyłam ogromną pieczarę w kształcie idealnej kopuły. Każdy jej centymetr pokryty był lśniącymi skałami, które błyszczały setkami kolorów. Dziwne malowidła ścienne pokrywały całą jaskinię.
Nastia już dawno weszła do środka. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie ma jej przy mnie.
Szybko ruszyłam za nią. Gdy tylko przekroczyłam próg komnaty, poczułam dziwne dreszcze.
Przerażona rozejrzałam się wokół, szukając wzrokiem Nastii. Na całe szczęście stała pod ścianą, pochylając się nad stertą łachmanów. Ku mojemu zdziwieniu, ów sterta poruszyła się, a po chwili stęknęła z bólu.
Człowiek?
Podbiegłam tam, przestając zwracać uwagę na olśniewające piękno groty.
Na ziemi leżała młoda dziewczyna. Ze zdziwieniem zauważyłam, że jest to druga Nastia. Byłam zmęczona, więc dość długo łączyłam oczywiste fakty.- Nastio, to twoja siostra? - zapytałam, aby upewnić się w swoich przypuszczeniach.
Dziewczyna w odpowiedzi tylko pokiwała głową, a w jej oczach znowu wezbrały łzy.
Delikatnie ją odsunęłam, chcąc zobaczyć, dlaczego bliźniaczka nie może wstać.
W kolorowym świetle chwilę zajęło mi dostrzeżenie zaschniętej krwi na materiałach, okrywających chude ciało.
Okazało się, że brzuch dziewczyny jest praktycznie w strzępach. Nie wiem, jakim cudem ta dziewczyna jeszcze żyła. Żywe mięso wystawało praktycznie z każdego miejsca, a odór rozkładu był niemal nie do wytrzymania. Widziałam już kilka ran i okrwawionych ciał, jednak ten widok przerastał moje możliwości. Zebrało mi się na wymioty, więc odwróciłam wzrok. Moje spojrzenie trafiło na twarz.
Położyłam dłoń na czole rannej, sprawdzając, czy nie ma temperatury. Miała. Wysoką.- Jak to się stało? - zapytałam z przerażeniem, przy czym skutecznie unikałam patrzenia na brzuch.
- Nie ważne - mruknęła bliźniaczka, chwytając swoją siostrę za dłoń.
![](https://img.wattpad.com/cover/84367759-288-k109689.jpg)
CZYTASZ
Ormundia
Fantasy" - Moc została opanowana. Mimo że nadal sprawia trudności Diwarowi, jest on już gotowy aby stawić czoła swojemu i naszemu wrogowi." Silea rusza w długą podróż, aby zgładzić swojego największego wroga. Zaopatrzona w listy Ununchiego, swoje zdolnoś...