Jeśli ktoś chce posłuchać piosenki w mediach do rozdziału, niech przewinie o 25 sekund, bo wstęp jest trochę za długi!
~*~
Patrzyłam beznamiętnie przez zakratowane okno. To była piękna, bezchmurna noc. Gwiazdy świeciły wesołym blaskiem, zupełnie jakby drwiły z mojego położenia. Dreszcz przebieg mi po kręgosłupie.
Mimowolnie zauważyłam, że jeszcze tylko trzy dni zostały do pełni i tradycyjnego Treningu Księżyca. Po chwili jednak posmutniałam, bo dotarło do mnie, że już nigdy nie wezmę w takowym udziału. Przynajmniej nie ze swoją głową.
Odruchowo potarłam swój kark, sprawdzając czy na pewno jest jeszcze cały.
Skuliłam się, bo moje ciało przeszedł kolejny dreszcz. Nie tylko z powodu chłodu, który bił od kamiennej ściany. Miałam na sobie cienki strój Lomu, bo suknię kazali przebrać. Nie byłam jej godna.
Objęłam kolana rękami i zaczęłam bujać się do przodu i do tyłu.
Przód.
Tył.
Przód.
Tył.
Zamknęłam oczy, nie przestając się ruszać. Ruch dawał ciepło i minimalne poczucie bezpieczeństwa.
Potarłam ramiona szybkim ruchem. Lubiłam chłód, jednak ten bijący od lochów był nieprzyjemny. Czuć było od niego śmierć.
Przez głowę przemknęła mi zdradziecka myśl. A gdyby tak uciec? Szybko odtrąciłam ją od siebie. Musiałabym zabić tych, co stanęli by na mojej drodze. Nie tylko z powodów moralnych wzbraniałam się przed brutalną ucieczką. Inną rzeczą, która stała mi na przeszkodzie, była ich przewaga liczebna. Miałam przeciwko sobie cały zamek.
Za oknem potępieńczo zawiał wiatr. Jego wycie przyprawiło mnie o jeszcze większe dreszcze.
Wytężyłam słuch. Wśród złowrogiego szumu wiatru słychać było coś jeszcze. Przerażona, zatkałam sobie rękami uszy.
Wrony krakały.
Zacisnęłam powieki, czując pod nimi łzy.
To nie tak. Kiczoko coś wymyśli. Nie umrzesz. Słyszysz? Nie możesz umrzeć! - powtarzałam sobie.
Nawet nie byłam świadoma tego, że gadam do siebie, do czasu aż ktoś mi tego nie uświadomił.- Mogę wiedzieć, dlaczego mamroczesz? - usłyszałam nieco stłumiony przez moje dłonie głos.
Otwarłam oczy i uniosłam głowę. Musiałam uszczypnąć się w ramię, aby uwierzyć w to, co widzę.
- Aret! - krzyknęłam, rzucając się w ramiona chłopaka. Z moich oczu pociekły łzy.
- Cicho! - syknął chłopak, odsuwając mnie od siebie i kładąc mi palec na ustach. Zmarszczyłam brwi.
- Co jest? - zapytałam.
- Idziemy stąd - wyszeptał chłopak.
- Kiczoko przekonał radców? - spytałam, idąc za Aretem, który już ruszył w kierunku drzwi.
Chłopak nie odpowiedział. Odpowiedzią byli dwaj nieprzytomni strażnicy.
Stanęłam jak wryta, nie mogąc uwierzyć.- Aret, ja nie mogę tak uciec! - powiedziałam. W moim głosie jednak zabrakło pewności.
- To rozkaz - odparł tylko i pociągnął mnie za rękę.
- Kogo? - zapytałam, nadal stawiając lekki opór. Chłopak westchnął.
- Musisz być taka uparta? - spytał, a ja odpowiedziałam mu stanowczym spojrzeniem. Westchnął. - Króla. Dowiedział się, o co jesteś podejrzana i co ci za to grozi. Zadowolona? Jak tak, to idziemy. Szybko i cicho.
Bez dalszych oporów ruszyłam za chłopakiem. Za jedną zbroją Aret ukrył dwie torby. W środku jednej dostrzegłam prowiant i ubrania. Druga była szczelnie zamknięta.
- A broń? - zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Na szczęście Aret tylko się uśmiechnął, wskazując na coś za moimi plecami.
Odwróciłam się na pięcie i omal nie krzyknęłam ze zdziwienia. Jedyną rzeczą, która mnie przed tym powstrzymała, była silna, męska dłoń. Dopiero, gdy zauważył, że nie zamierzam narobić hałasu, zabrał ją.
- Naloson? - wyszeptałam zdziwiona, na co chłopak się uśmiechnął, prezentując swoje piękne uzębienie.
- Nareszcie nie jest nudno - odszepnął, nadal się szczerząc.
Przez jego ramię przewieszony był plecak. Z ulgą zauważyłam mój stary łuk i kołczan.
Aret wręczył mi jedną z toreb, drugą wziął on. Ze zdziwieniem zauważyłam, że kierują się do jedynej bramy.- Gdzie idziecie? - zapytałam, a oni spojrzeli na mnie jak na idiotkę.
- Jak to gdzie? Musimy jakoś przedostać się jedynym wyjściem - odparł Aret, jakby to było oczywiste.
Zamrugałam oczami, ale dopiero po chwili dotarło do mnie, że oni nie wiedzą nic o tajnych korytarzach.
- To nie jest jedyne wyjście - odparłam i wskazałam im drogę.
Ruszyliśmy biegiem do miejsca, z którego weszłam razem z Nastią do tuneli.
Gdzieś w oddali usłyszałam okrzyk straży. Zauważyli moje zniknięcie.
Adrenalina zabuzowała w moich żyłach. Na szczęście byliśmy już prawie na miejscu.
Wbiegłam w znajomy, ślepy zaułek. Za zakrętem stanęłam jak wryta. Po chwili wpadł na mnie Naloson, a ja wylądowałam na stojącej obok zbroi, która rozwaliła się na ziemi, robiąc sporo hałasu.
Pod ścianą, jakby nigdy nic, stała Nastia. W jej oczach błyszczał strach, ale była też determinacja.
Aret zacisnął pięść, chcąc podejść i ogłuszyć służącą. Ja jednak złapałam go za ramię. Chłopak spojrzał ze zdziwieniem na mnie.- Ona nam pomoże - powiedziałam tylko. Mag ziemi nie protestował. Nie było czasu. Hałas, jaki towarzyszył mojemu upadkowi, ściągnął nam na głowy strażników. Ich kroki już było słychać na korytarzu.
Pociągnęłam chłopaka za rękę. Za naszymi plecami biegł Naloson.
Nastia zdążyła w tym czasie włożyć rękę za piękny arras. Weszła za materiał i nacisnęła odpowiedni fragment muru.
Kroki strażników były blisko. W ostatniej chwili wskoczyliśmy do tajnego przejścia, które bezszelestnie zamknęło się za nami.
Nastia prowadziła. Niestety byliśmy zmuszeni, aby zwolnić z biegu na marsz przez ciężki sprzęt.
Dotarliśmy do pięknej, świecącej kopuły. Nakia siedziała pod ścianą zamkniętymi oczami. Szybko je otworzyła, słysząc, że nadchodzimy.
- Zatrzymajmy się - poprosiłam cicho z lekkim zażenowaniem, że jako pierwsza o to proszę. - Muszę odpocząć.Chłopacy pokiwali głowami, na szczęście nie komentując.
Nie spałam dwie doby. Najpierw nocna wyprawa z Nastią, potem w celi nie byłam w stanie spać, gdy czekałam na śmierć. Pierwsze, co zrobiłam, to położyłam się na ziemi. Miałam gdzieś, że jest zimna i niewygodna. Po prostu zamknęłam oczy. Nie musiałam czekać na sen.~*~
To tak... jakby ktoś nie zauważył, mam dziwny gust muzyczny. I to bardzo, ale nie wnikajmy.
Ciekawostki nie ma, bo pomysły mi się skończyły. Jak się znajdą, to postaram się pododawać.
Ktoś jeszcze idzie jutro na konkurs kuratoryjny z polskiego? Ja idę i, delikatnie mówiąc, stresuję się. Zakuwam od świąt, więc strasznie by było nie przejść.
Pozdrawiam
~Silea

CZYTASZ
Ormundia
Fantasy" - Moc została opanowana. Mimo że nadal sprawia trudności Diwarowi, jest on już gotowy aby stawić czoła swojemu i naszemu wrogowi." Silea rusza w długą podróż, aby zgładzić swojego największego wroga. Zaopatrzona w listy Ununchiego, swoje zdolnoś...