*Tydzień później*
*Iris*
No więc ! Wyszłam ze szpitala i teraz mieszkam u Seung'a znaczy się TOP'a znaczy się.... A nie ważne wiecie o kim mówię. Mieszkam z nim w prze ogromnym domu ! Jest śliczny ! A po sąsiedzku mieszkają Sara i G. Często wpadają ale nie mam nic przeciwko temu. Natomiast Rose ostatnio się zachowuje dziwnie. Jest taka nie obecna. Chwilowo mieszka u mnie i mojego chłopaka ale coś mówiła że ma zamiar się wyprowadzić bo kogoś poznała. Lecz nie chce mi powiedzieć bo bym powiedziała Bangą a podobno by im się to nie spodobało. No ale jej życie jej decyzja.
Siedziałam w kuchni przy stole popijając kawę. Czytałam jakieś kolorowe czasopismo do puki mi ktoś w tym nie przeszkodził.
- Się masz skarbie ! - krzyknął ten ciemnowłosy popapraniec i chwycił mnie za biodra. Prawie wylewając kawę podskoczyłam i wydarłam się na niego mówiąc.
- Jeszcze raz mi tak zrobisz to ta kawa wyląduje na twoim ślicznym ryju !
- Jak zawsze milutka ... - odpowiedział troche zmieszany lecz po chwili znowu mu humor dopisał.
Wstałam z krzesła i poszłam do łazienki.
- Gdzie idziesz ? - zapytał chłopak wychylając się zza drzwi.
- Wziąć prysznic !
- Aha.... A ja też mogę ?!
- A czy ja ci bronie ?! My się kiedy chcesz !
- Ok to zaraz przyjdę !
- Czekaj nie chodziło mi o....- nie zdążyłam do kończyć bo ten od razu wpierdolił mi się do łazienki. Przybliżył się do mnie i sprzedał mi wielkiego całusa w usta.
- Czy ty zamierzasz ?! - zapytałam próbując się uwolnić od tego wulkanu testosteronu.
- Ciiii.... Nie psuj tej chwili ...- wyszeptał mi do ucha i zaczął się rozbierać. Zawsze kiedy jestem zaskoczona lub zdezorientowana jestem uległa. Niby wiedziałam co się stanie ale i tak byłam w szoku. Nie wiedziałam czy jestem na to gotowa ale z drugiej strony co mi szkodzi ? Przecież nie moge być ciągle taka oziębła i nie dostępna bo weźmie i mnie rzuci ! No i przyznaje .... Ciekawi mnie jak sobie radzi w tych sprawach.
Zdjęłam z siebie zbędne u ranie po czym chłopak dosłownie przygniótł mnie do ściany. Kiedy nareszcie się o de mnie odessał ... Odsunął się troche i popatrzył na mnie sugestywnie poruszając brwiami. Nie czułam że mu się podobam raczej czułam skrępowanie. Czułam jak się rumienie ale starałam się to ukryć za zasłoną z moich włosów.
Ja tu się staram zakryć moją zawstydzoną minę a ten oczywiście z tym swoim uśmieszkiem odgarnął moje włosy z twarzy po czym powiedział.
- Czego się wstydzisz ? Przecież chyba nie masz jakiejś traumy czy coś ?
- Nie nie mam ! Tylko .... - miałam wrażenie że mam jakieś złe wspomnienie ale nie mogłam sobie przypomnieć jakie ono jest i z czym związane. Ale nie ! Pewnie znowu sobie coś ubzdurałam i wygaduje głupoty a to zwykły stres... O nie .... Już nie będę się bać ! Nie będę uciekać !
Momentalnie zmieniłam nastawienie... W jaki sposób ? A no w taki że praktycznie się na niego rzuciłam. Zaatakowałam jego usta całując go namiętnie. Nawet nie zwróciłam uwagi na to jak szybko znaleźliśmy się w sypialni.
Rzuciłam go na łóżko i siadłam na nim okrakiem nadal go całując. Nasze ciała były bardziej zjednoczone niż kiedy kolwiek. Myślałam że to ja tutaj atakuje jego i że to ja jestem u góry ale szybko się ro zmieniło. Nagle znalazłam się na dole a on na mnie.
- No weź ! - powiedziałam zaskoczona.
- Sory ale to ja mam gnata, ja tu strzelam i ja tu wydaje rozkazy !
*30 minut później *
Czułam się jak po przebiegnięciu maratonu w dodatku gonioną przez pentagon. Jednym słowem dzisiaj tak do godziny 20 z wyrka nie wstaje !
Leżałam pod kołdrą paląc już drugiego papierosa. Nagle ten z łazienki wyszedł ten Pan i Władca mówiąc.
- No i jak ?
- Fajnie...
- Tylko fajnie ?! - zapytał ze smutną minkę zbitego szczeniaka. Chciałam od razu wykrzyczeć że zajebiście ale ale niech następnym razem się bardziej postara może będzie jeszcze lepiej ?!
- Nie nie ! Żartowałam ! Było wręcz wybornie !
CZYTASZ
Friendship more than anything.
FanficTo opowieść o osiemnastoletniej dziewczynie o imieniu Iris. Wraz ze swoimi trzema przyjaciółkami, chce wyjechać do New York City ponieważ jej koleżanki mają wielkie ambicje związane z tym miastem. Sama jednak nie wie czy chce tam jechać, lecz pragni...