Twi'lekańscy bracia bezceremonialnie wepchnęli ją do małego, ale na szczęście czystego pokoju i zamknęli drzwi. Juno rozejrzała się i stwierdziła, że czeka tu na nią normalne łóżko, taca z ciepłym jedzeniem, a nawet prysznic, aby mogła się odświeżyć. Jedyną rzeczą, która wzbudziła jej niepokój, był przygotowany dla niej strój. Widywała już twi'lekańskie tancerki ubrane podobnie, a one zazwyczaj tańczyły przed bogatymi gośćmi różnych klubów. Juno nie miała najmniejszego zamiaru przebierać się w ten śmieszny i upokarzający kostium, ale z prysznica z chęcią skorzystała. Ciepła woda obmywała jej ciało, sprawiając, że kobieta poczuła, jakby właśnie urodziła się po raz drugi. Gdy tylko przeprała swój podarty mundur rebeliancki i wysuszyła go w miarę możliwości, podeszła do tacy z jedzeniem. Już dawno nie miała w ustach niczego poza twardym jak kamień chlebem pochodzącym z niepewnych źródeł, a gorąca zupa pachniała aromatycznie. Mimo wszystko spoglądała podejrzliwie na talerz, przypominając sobie wszystkie dziewczyny, które mijali po drodze. Każda z nich sprawiała wrażenie odurzonej przyprawą, a najłatwiej przecież ją podać wygłodniałej osobie w misce przepysznej zupy.
Usiadła więc na łóżku, powstrzymując się od chęci zjedzenia chociaż łyżki gorącej cieczy. Myślami znów powróciła do brutalnie zabitej na jej oczach dziewczyny. Była ciekawa, skąd nastolatka miała strój pilota imperialnego. Przypominała Juno czasy, gdy ona sama służyła w armii Imperium, zanim poznała Starkillera. Zawsze wtedy wiedziała, co ma robić i gdzie iść, nigdy się nie zastanawiała, co jest dobre, a co złe. Liczyło się tylko Imperium. A potem została pilotką na Cieniu Łotra i tym sposobem jej życie zaczęło się zmieniać. Zresztą, nie tylko jej. Życie całej załogi uległo całkowitej zmianie.
Z tych rozmyślań wyrwał ją dźwięk otwieranego zamka. Podniosła wzrok i ujrzała szefa gangu. Rodianin patrzył na nią ze złością:
- Kazałem wam je wszystkie przyszykować! - rzucił gniewnie do stojących pod drzwiami Twi'leków. Lekku Wes'telo drżały, co oznaczało, że mężczyzna jest poddenerwowany. Jego brat rzucił coś w ojczystym języku, na co Wes'telo odpowiedział:
- Dimvide ma rację. Zrobiliśmy to samo, co z pozostałymi.
Rodianin zamyślił się, po czym przyjrzał się Juno krytycznym wzrokiem. Nagle jego spojrzenie spoczęło na symbolu rebelii wszytym w kurtkę kobiety. Paskudny uśmiech wpełzł na jego twarz.
- Wiem, gdzie dostaniemy za nią o wiele więcej - powiedział. - To rebeliantka, Imperium szuka takich jak ona - Rodianin odwrócił się i dodał: - Skontaktujcie się z Adamtro Beegob. Przekażcie, że za godzinę będziemy czekać w Jamie.
Po tych słowach wskazał kciukiem na nierozumiejącą niczego Juno i wyszedł z pokoju. Twi'lekańscy bracia spojrzeli po sobie, wzruszyli ramionami i weszli do środka. Dimvide złapał ją za ręce i wykręcił je do tyłu, a Wes'telo związał sznurem. Potem zaprowadzili ją do ładowni statku zwanego Pechowcem, którym przewożono żywy towar. Czekało tam już blisko pięćdziesiąt kobiet, Zabrakanek, Twi'letanek, Togrutanek i przedstawicielek innych ras odznaczających się urodą. Wszystkie więźniarki były poubierane w skąpe stroje i zostały odurzone przyprawą, więc nie było sensu zaczynać jakiejkolwiek rozmowy.
Juno siedziała w kącie, czekając na spotkanie z Imperium. Dopóki jednak Vader pozostawał na Wyzwolonym, mogła zginąć w imię wyższej idei, bo jej cel został osiągnięty.
Zmęczona tą całą sytuacją oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Rozmyślała o swojej rodzinie, dawnej, ślepej egzystencji i o Starkillerze, który pomógł jej się z tego wyrwać. Był dla niej kimś niezwykle ważnym, a jednak wolała pamiętać go jako już martwego ucznia Vadera, który wbrew swojemu nauczycielowi postanowił wyrwać się z łańcuchów Ciemnej Strony. Tak bardzo brakowało jej tego człowieka, którego całowała nad Gwiazdą Śmierci. Tak wiele rzeczy zmieniło się od tego czasu.
Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza tęsknoty i pustki.
Z niespokojnej drzemki obudziło ją nagłe szarpnięcie statku, przez które poleciała do przodu na twarz. Z trudem podniosła się i rozejrzała po ładowni. Część dziewczyn płakała, inne drżały z zimna i ze strachu, jeszcze inne patrzyły wokoło nieobecnym wzrokiem. Były w różnym wieku, jednak wszystkie tak samo pozbawione nadziei na ratunek. Ogólny nastrój zaczął udzielać się także Juno. Pomyślała, że po tym jak wraz ze Starkillerem tropili Jedi po całym Imperium, uciekali z pędzącego prosto w gwiazdę statku, uwolnili na Kashyyyku część schwytanych w niewolę Wookich, odbili przywódców Rebelii z Gwiazdy Śmierci, przepuścili atak na Kamino i pojmali Vadera, przyjdzie jej zginąć w zimnych więzieniach Imperium lub, co gorsza, jako niewolnica po tym, jak imperialne służby uznają ją za bezwartościową. Po tym wszystkim, co przeszła, zginie jak miliony innych istot. Widocznie taki miał być jej los.
Gdy wylądowali, do ładowni zajrzeli gangsterzy wraz z właścicielem Jamy. Był to starszy Twi'lek o niebieskiej skórze i małych, złowrogich oczach. Nie odznaczał się wysokim wzrostem, był raczej niski i bardzo gruby. Towarzyszyła mu Zabrakanka z czarnymi dredami. Była ubrana w ciemnobrązowy płaszcz z kapturem, który teraz opadał jej na plecy. Podczas gdy Twi'lek rozmawiał z Rodianinem, Zabrakanka chodziła po ładowni i ciekawie przyglądała się dziewczynom. Gdy doszła do Juno, zlustrowała ją od dołu do góry, zatrzymując wzrok na symbolu Rebelii. Obejrzała się na swojego towarzysza, ale ten był zbyt zajęty negocjowaniem ceny, więc nachyliła się do rebeliantki i szepnęła:
- Juno Eclipse?
Pilotkę zatkało. Nie miała pojęcia, skąd Zabrakanka znała jej imię, ale nie wyglądało to dobrze. Otworzyła usta, ale nic nie odpowiedziała.
- Spokojnie, nie musisz się mnie obawiać - powiedziała cicho nieznajoma. Obejrzało się szybko przez ramię, by sprawdzić, czy ma jeszcze czas. - Jestem tu od Starkillera. Szuka cię. Spróbuj zatrzymać się w Jamie na kilka dni, a ściągnę go tu. Wytrzymaj.
Po tych słowach wstała i kontynuowała swój obchód, obrzucając dziewczyny krzywym spojrzeniem. Gdy wróciła do grubego Twi'leka, oznajmiła:
- Ta w tym mundurze jest chora. Jeśli opuści planetę, umrze w ciągu kilku godzin. Lepiej przetrzymać ją w Jamie kilka dni.
- A dlaczego miałaby opuszczać Huttę? - zapytał Rodianin. Zabrakanka prychnęła pogardliwie.
- Słyszałam przecież, że sprzedajecie ją Imperium. Jeśli nie chcecie mieć później problemów, przemyślcie to.
Gangster już chciał coś powiedzieć, kiedy nagle do ładowni wparował Wes'telo.
- Eee... szefie, mamy problem - oświadczył zakłopotany. - Beegob nie może nikogo do nas wysłać, ponieważ mają jakieś kłopoty z władzą. Nie wnikałem w szczegóły - zaznaczył szybko.
Juno miała ochotę roześmiać się. Kłopoty z władzą musiały oznaczać pojmanie Vadera przez Rebelią, a to tego nikt z Imperium się nie przyzna.
- Co więc z nią zrobimy? - zapytał zmartwiony Twi'lek.
Rodianin zamyślił się.
- Maris mówi, że tamta kobieta na coś cierpi i że lepiej przetrzymać ją kilka dni w Jamie. Nie masz nic przeciwko? - zwrócił się do Twi'leka.
- Jeśli oddacie mi połowę sumy, jaką za nią dostaniecie, to nie - oświadczył.
- Mogę zapłacić co najwyżej jedną dziesiątą! - zdenerwował się Rodianin.
- Jedna czwarta.
- Jedna ósma!
- Piąta.
- Siódma!
- Stoi! - właściciel Jamy uśmiechnął się ohydnie. - A więc jedna siódma zysku. Zaraz każę zabrać moje nowe dziewczynki do lokalu. Powinny trochę oswoić się z tym miejscem przed wieczornym występem.
- Zostawię dwóch ludzi, aby mogli mieć oko na tę sukę - Rodianin ruchem głowy wskazał Juno. - Dopilnują, aby nie wykręciła żadnego numeru. Wes'telo i Dimvide nieraz już u ciebie pełnili funkcję ochroniarzy, mogą się nią zająć na jakiś czas.
- Oczywiście nieodpłatnie - zaznaczył Twi'lek.
- Jeśli weźmiesz jedną dziesiątą zysku - powiedział szef gangu.
- A ile za nią dostaniecie? - zapytał właściciel Jamy, wskazując palcem na Juno.
Rodianin wzruszył ramionami.
- To jedna wielka niewiadoma. Musisz zaryzykować.
Twi'lek przez chwilę analizował sytuację, aż w końcu westchnął i oznajmił:
- Zapłacę im.
- Bardzo dobrze. Wes'tel, Dimvid - rzucił Rodianin do komunikatora. - Pomóżcie rozładować towar. Zostajecie jako ochroniarze w Jamie. Pilnujcie wszystkiego i informujcie mnie o każdym zdarzeniu. Dobijcie targu z Imperium.
Po tych słowach gangster wyszedł z ładowni.
CZYTASZ
Star Wars: Moc Wyzwolona III
FanfictionDawno, dawno temu w odległej galaktyce... Minęło sześć miesięcy odkąd Starkiller powrócił, a mroczny Darth Vader został pojmany przez rebeliantów. Wydawać by się mogło, że teraz nastaną czasy pokoju, a rebelia pod wodzą Jedi Rhama Koty obali Imperat...