Rozdział 26

17 5 0
                                    

- Czyś ty do reszty zgłupiał?! - wrzasnęła Chissanka pomiędzy seriami strzałów, gdy Starkiller szybko wytłumaczył, jaki ma pomysł. Po raz kolejny łowczyni nagród wymieniła magazynki w blasterach, po czym rozpoczęła strzelaninę na nowo. Była naprawdę dobra; strzelała precyzyjnie, ale szybko. W zaskakującym tempie odnajdywała słabe punkty wrogów i pakowała wiązki lasera właśnie w te miejsca. Szkoda tylko, że nie działało to z nadciągającym rankornem. Już od kilku minut uciekali jak najdalej od stworzenia, które emanowało energią Ciemnej Strony. Olbrzymie kły i ostre pazury także nie zachęcały do bliższego spotkania. - Jakim cudem mamy się tamtędy wydostać?
- Ja też nie wierzę, że to się może udać - poparła łowczynię Marisa. - Jakbyś zapomniał, nie mamy naszej broni.
Starkiller nie zapomniał. Wziął to pod uwagę i właśnie dlatego zdecydował się na tak desperacki ruch. Nie mieli po prostu innego wyboru.
- Znasz się przecież na rankornach! - powtórzył po raz któryś, zwracając się do Zabrakanki. - Przypomnij sobie coś, co nam się może przydać.
- Tak na zawołanie? - zdenerwowała się dziewczyna.
- Jakakolwiek informacja może nam się przydać!
- Każdy rankorn jest inny! Potrzeba czasu...
- Nie mamy czasu! - wszedł jej w słowo Jedi. Ostra wymiana zdań bez wątpienia potrwałaby dłużej, gdyby Chissanka nie krzyknęła z przejęciem:
- Terentatek! To jest terentatek!
- Co to jest? - zapytali równocześnie Maris i Starkiller.
Łowczyni machnęła ręką, dając im znak, że ta informacja jest zbyt długa jak na tą chwilę. - Zmutowany rankorn - wyjaśniła tylko; historię mutacji sobie podarowała. - Ma jadowite kły i pazury. Uważajcie na nie, jeśli mamy wydostać się jego klatką.
- Dobrze wiedzieć - mruknął Starkiller przyciągając za pomocą Mocy kolejny blaster. Marisa zrobiła to samo. Na razie fala szturmowców się urwała, więc mieli doskonałą okazję. - Gotowe?
Dziewczyny skinęły zgodnie głowami i cała trójka wystrzeliła w stronę terentateka. Po kilku sekundach Chissanka i Starkiller stracili z oczu Marisę, która potrafiła poruszać się bardzo szybko, czerpiąc siłę z Mocy. Ktoś, kto nie znał dziewczyny, mógł pomyśleć, że Zabrakanka potrafi się teleportować.
Nagły ryk i lecąca w ich stronę skała kazały im się zatrzymać i skryć za czymkolwiek, co stanowiłoby jakąkolwiek ochronę przeciwko terentatkowi. Maris ruszyła jednak w swoją stronę.
Starkiller sięgnął do pasa po miecze, ale przypomniał sobie, że Fett je skonfiskował.
- Stang! - zaklął, wychylając się ze swojej kryjówki. W końcu mógł przyjrzeć się zmutowanemu rankorowi. Był o wiele większy niż zwykły przedstawiciel tego gatunku, miał długie kły i pazury, a do tego kolce biegnące wzdłuż kręgosłupa. Bazując na słowach Chissanki, Starkiller mógłby się założyć, że wszystko było jadowite. Najgroźniejsze jednak nie było to, co byli w stanie dostrzec, lecz to, co pozwalała wyczuć Moc. W zwierzęciu kłębiła się potęga Ciemnej Strony. Starkiller znał tą potęgę i siłę, jaką dawała. Ciemna Strona nie miała ograniczeń, była okrutna i prowadziła do wielu nieszczęść, ale dawała też siłę, która w tym momencie była mu potrzebna. Nie miał już innej broni. Nie miał wyboru. Mógł zginąć i pozwolić umrzeć galaktyce lub ponownie oddać się Ciemnej Stronie i jej wpływom. Jedna i druga opcja napawały go strachem, ale wiedział, co musi zrobić. Co trzeba zrobić.
Starkiller wstał i wolno ruszył w stronę terentatka, osłaniając się tarczą Mocy. Nie zwracał uwagi na strzały wokół siebie, nie interesowały go okrzyki Chissanki i Marisy, która zatrzymała się zaskoczona i przerażona jego decyzją. Starkiller stanął naprzeciw zwierzęcia i za pomocą Mocy zmusił je, by skupiło się na nim. Rankorn opierał się, ale w końcu zwrócił się w jego stronę. Był jeszcze bardziej rozwścieczony.
- Biegnijcie! - krzyknął Starkiller do towarzyszek, posyłając w mordę terentatka serię błyskawic Mocy. Zwierzę zaryczało wściekle i ruszyło w stronę mężczyzny. Starkiller uniknął pierwszego ciosu potężną łapą, wykonując salto w tył. Zanim jeszcze wylądował, odpłacił się rankorowi silnym pchnięciem Mocy. Następne uderzenie łapą powaliło go na ziemię, choć nie trafiło w niego bezpośrednio. Starkiller przeturlał się w lewo, po czym zerwał się na nogi i obiegł rankorna od tyłu. Wskoczył mu na plecy, z trudem lądując na grzbiecie terentatka. Jedną ręką złapał się zwisającego łańcucha, drugą chwycił jeden z kolców na plecach. Krótkimi skokami przebył drogę na głowę rankorna i w chwili, w której chciał zaatakować jeden z czułych punktów zwierzęcia, spadły na niego olbrzymi szpony, zamykając go w morderczym uścisku. Jeden z pazurów zranił go w pierś, drugi w ramię, a trzeci w nogę. Zanim Starkiller zdołał cokolwiek zrobić, rankorn rzucił nim o najbliższą skałę. Siła uderzenia wyparła mu z płuc całe powietrze. Bezwładnie padł na piach, próbując złapać oddech. Klatka piersiowa bolała go przy każdym poruszeniu, lewa ręka była wygięta pod nienaturalnym kątem. Poza tym otarcia na twarzy, rozbity nos i kilka ran w pozostałych częściach ciała i smak krwi w ustach. Możliwe, że stracił jeden albo dwa zęby. Dobrze chociaż, że głowa i kark całe - pomyślał.
Terentatek postanowił wykończyć swojego przeciwnika. To małe stworzenie odważyło się go zaatakować i musiało ponieść konsekwencje swojej głupoty.
Starkiller miał czas i siły tylko na otoczenie się tarczą Mocy, zanim rankorn cisnął w skałę olbrzymim kawałkiem ściany.
- Nie! - krzyknęła Maris, pobiegając do Starkillera. Mężczyzna chciał kazać jej odejść, ale z jego ust wydobył się tylko niewyraźny jęk. - Nie! - powtórzyła Zabrakanka w stronę terentatka, rzucając w zwierzę kamieniami. Pomysł był tak samo głupi, jak przepełniony rządzą zemsty. - Nie zabijesz go! - wrzasnęła Maris.
Starkiller wyciągnął przed siebie rękę, jakby chciał tym sposobem zatrzymać przyjaciółkę, jednak ta była za daleko. Kolejny ruch potężną łapą posłał Zabrakankę na ścianę, a lecąca tuż za nią skała rozbiła kamienną kolumnę. Lawina głazów zawaliła im się na głowę.
Łowczyni z przerażeniem obserwowała, jak terentatek zabija dwójkę wspaniałych wojowników. Wiedziała, że skoro oni nie dla rady rankorowi, to ona nie ma najmniejszych szans. Musiała coś szybko wymyślić.

Star Wars: Moc Wyzwolona III Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz