Rozdział 15

38 6 3
                                    

Jama okazała się jeszcze gorsza, niż Juno początkowo przypuszczała. Gdy tylko Twi'lekańscy bracia zaprowadzili ją do lokalu, uderzył ją w twarz odór taniego piwa, niemytych ciał i krwi. Nazwa "Jama" nawet w połowie nie oddawała dzikiej natury tego miejsca. W olbrzymim pomieszczeniu panował półmrok, nad podłogą unosił się dym, a tłuści biznesmeni półświatka patrzyli pożądliwym wzrokiem na tańczące przed nimi tancerki, próbując je czasami dotknąć, na co większość z nich odpowiadała jeszcze bardziej wyzywającymi pozami. Inne dziewczyny były przykute w konkretnych miejscach, aby najbogatsi klienci mogli się z nimi zabawić według własnego pomysłu. Przy stolikach w niszach siedziało kilku bardziej podejrzanych gości lokalu, a przed otwarte wrota prowadzące do drugiego pokoju było widać arenę i walczących na niej złapanych w tym celu niewolników oraz ochotników, którzy chcieli zbić niezłą sumkę kredytów. Właśnie do pojedynku przystąpił Wookie w kajdanach oraz półnagi Twi'lek o ciemnoczerwonym odcieniu skóry i wytatuowanymi na niej czarnymi rysunkami. Stojący wokół klatki goście robili zakłady, paląc podejrzane skręty i popijając cuchnący alkohol.
Juno miała ochotę skulić się, by uniknąć czyjegokolwiek wzroku, lecz pochód kilkudziesięciu nowych kobiet ubranych w skąpe ciuszki zawsze wzbudzał zainteresowanie stałych bywalców.  Obleśne spojrzenia ohydnych istot wszystkich ras ją krępowały, nawet jeśli miała na sobie swój mundur, dlatego z ulgą przyjęła wiadomość, że na razie zejdzie na niższy poziom, gdzie przetrzymywano niewolnice z dala od wzroku gości lokalu.
Wes'telo rozwiązał ręce Juno i brutalnie wepchnął do jednej z kilkudziesięciu ciasnych klatek, w której siedziało już osiem innych dziewczyn, chociaż nie było miejsca. Jej towarzyszkami niedoli były dwie Twi'lekanki o pięknym, lawendowym odcieniu skóry, które wyglądały na siostry, Togrutanka, młoda Nautolanka i cztery kobiety należące do rasy ludzkiej. Juno skuliła się w kącie klatki, pragnąc, aby to wszystko się już skończyło. Straciła nadzieję, że Starkiller zdąży przybyć na czas, by ją ocalić, a nieznajomej Zabrakance nie ufała ani trochę i nie wierzyła, że naprawdę współpracuje z byłym uczniem Vadera. Zmęczona i przygnębiona swoją sytuacją, siedziała w milczeniu, czekając na nie wiadomo co. Chciało jej się płakać, bo jeszcze nigdy nie czuła się tak opuszczona i samotna. Nie wiedziała dlaczego, ale cała dotychczasowa odwaga ją opuściła i przypomniały jej się miesiące, które spędziła w więzieniu na Empirycznej. Tak bardzo bała się, że za chwilę zostanie na niej wykonany wyrok śmierci, że prawie oszalała. Tylko że wtedy pojawił się Starkiller, którego uznawała za martwego. Ile razy zresztą już tak było...?  - pomyślała, wspominając każdy moment, w którym nie przypuszczała, że go jeszcze kiedykolwiek zobaczy - Zawsze mnie ratuje, dlaczego więc ja nie potrafię sobie sama poradzić?
Nagły odgłos przekręcanego klucza w zamku sprawił, że podniosła wzrok, mając nadzieję, że oto dokonał się cud, jednak to tylko jeden z pracowników Jamy przyszedł po nową dziewczynę na salę. Barczysty mężczyzna o ciemnej skórze rozejrzał się po skulonych niewolnicach i sięgnął pod młodszą Twi'lekankę, na co jej siostra zasłoniła ją swoim własnym ciałem.
- Nawet się nie waż jej tknąć! - krzyknęła bohatersko.
Juno była pod wrażeniem odwagi młodej Twi'lekanki. Mogła mieć co najwyżej siedemnaście-osiemnaście lat, a jej siostra wyglądała na niecałe trzynaście.
- Zejdź mi z drogi, suko! - wrzasnął mężczyzna brutalnie odpychając nieszczęsną dziewczynę. - Nic ci do tego!
- Uten! - zawołała młodsza Twi'lekanka, trzęsąc się ze strachu. - Pomóż!
W jej głosie dziewczynki była taka rozpacz, że Juno poczuła, jak jej serce rozpada się na kawałki. Jama była dla niej strasznym miejscem, ale jej przynajmniej nie dotykały okrucieństwa ze strony gości. Niewolnice, z którymi przebywała w zamknięciu, musiały przechodzić przez ten okrutny świat już od dłuższego czasu.
- Riz! - krzyknęła Uten, podnosząc się chwiejnie z ziemi i stając przed mężczyzną. - Nie zabierzesz jej!
- A co mi niby zrobisz? - prychnął i nacisnął przycisk na pasku. Twi'lekanka złapała się za elektryczny kołnierz, który miała na szyi, krzycząc z bólu.
- Uten! - znów wrzasnęła Riz, chcąc podbiec do siostry, jednak mężczyzna trzymał ją mocno za ramię. Wobec tego dziewczynka zaczęła go bić po ręce. - Przestań!
- A ty co sobie wyobrażasz, gówniaro? - zapytał pracownik Jamy, policzkując młodą. Riz padła zaskoczona na ziemię, a w jej oczach pojawiły się łzy. Uten zwijała się z bólu obok niej, a mężczyzna śmiał się okrutnie. Tego Juno już nie wytrzymała.
Wstała i stanęła przed mężczyzną.
- Zostaw je - powiedziała groźnie, próbując wyglądać na pewną siebie, jednak nie miała pojęcia, na ile jej się to udało.
- To ciebie nie dotyczy, tak więc siedź cicho! - krzyknął mężczyzna, popychając ją do tyłu. - Jesteś nikim!
- Nikim? Przez lata służyłam Imperium, dowodziłam oddziałem TIE i pracowałam z zaufanymi ludźmi Vadera - zaczęła wyliczać. - Uwierz mi, nadal mam kontakty, które mogą cały ten lokal oskarżyć o tysiące rzeczy. Tego chyba nie chcesz, co?
Mężczyzna prychnął, po czym siłą wyciągnął Riz z klatki, zamknął ją i dopiero wtedy zakończył tortury starszej Twi'lekanki.
Uten podniosła się na kolana i ukryła twarz w dłoniach, słysząc przerażone okrzyki swojej siostry. Zaczęła płakać z niemocy i bólu, jaki czuła.
Juno uklękła przy niej.
- Spokojnie, to nic nie da, że teraz będziesz wylewać łzy - powiedziała, próbując uspokoić Twi'lekankę. - Bądź silna. Dla Riz.
Uten podniosła na nią czerwone od płaczu oczy.
- Ja jej już nigdy nie zobaczę! - krzyknęła przez łzy. - Ten... nie będę go lepiej nazywać... sprzedał ją prywatnemu klientowi! - Twi'lekanka z powrotem ukryła twarz w dłoniach i zaczęła szlochać.
Juno chciała coś jeszcze powiedzieć, ale Togrutanka położyła jej rękę na ramieniu i doradziła:
- Pozwól jej się wypłakać. Każda z nas wiele przeszła, a Riz była dla Uten całym światem.
Juno wstała i spojrzała na Togrutankę.
- Ale to nie pomoże Riz.
- Za to pomoże Uten przyzwyczaić się do braku Riz.
- Dziewczyny - odezwała się ciemnoskóra kobieta o krótkich włosach, kucając przy Uten i pomagając jej wstać - przestańcie. I tak jest nam wszystkim ciężko. Jestem pewna, że każda z nas wiele przeszła, ale strata, jakiej doznała Uten jest zbyt wielka.
- Może nie wszystko stracone - powiedziała Juno. - Najważniejsze, to nigdy nie tracić nadziei! - Pilotka miała wrażenie, że wypowiada te słowa bardziej do siebie, niż do pozostałych dziewczyn.
- Czy ty siebie słyszysz? - zapytała ironicznie Togrutanka. - Ja tu jestem już od trzech lat, Uten z Riz od dwóch.
- Ja krążę po takich lokalach odkąd skończyłam piętnaście lat - przyznała się krótkowłosa kobieta.
- Ja jestem tu od miesiąca - powiedziała inna dziewczyna, trochę młodsza od Juno.
- Ja od pół roku.
- A ja od trzech miesięcy.
- Ja odkąd pamiętam - wyznała ostatnia kobieta ze smutkiem i zażenowaniem.
- A ona? - Juno wskazała na siedzącą w kącie klatki Nautolankę. Dziewczyna klęczała, ręce miała położone na kolana i szeptała do siebie słowa w ojczystym języku. Na jej twarzy malowało się skupienie.
Togrutanka wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia. Nikt nie może się z nią porozumieć, nie zna basicu.
Mimo wszystko Juno schyliła się do niej i położyła swoją dłoń na jej dłoni. Nautolanka otworzyła oczy i spojrzała na kobietę.
- Rozumiesz mnie? - zapytała była pilotka. Nautolanka nic nie odpowiedziała, tylko dalej wpatrywała się w oczy rebeliantki. - Nazywam się Juno - kontynuowała. Wskazała ręką na siebie i powtórzyła - Juno.
- To na nic - stwierdziła jedna z kobiet. - Już tak próbowałyśmy, ale ona nigdy nie...
- Kashu - powiedziała Nautolanka, wskazując na siebie.
-... odpowiedziała - dokończyła zaskoczona niewolnica.
Kashu z powrotem zamknęła oczy i na czymś się skupiła. Dopiero po chwili Juno uświadomiła sobie, że już kiedyś widziała podobny wyraz skupienia. Było to wtedy, kiedy Vader pojmał Kotę, senatora Baila Organę oraz pozostałych założycieli Rebelii, a Starkiller o mało nie zginął. Znalazła go rannego na dnie przepaści i pomogła wejść na pokład Cienia Łotra, gdzie za pomocą Mocy próbował odszukać przywódców buntowników.
- Kashu - powiedziała cicho do Nautolanki, a gdy ta podniosła głowę, zapytała, wskazując na nią: - Jedi?
Kashu wyglądała na zaskoczoną, ale w końcu pokazała na migi, że nie do końca. Juno zdawała sobie sprawę, że Nautolanka nie jet zbyt silna Mocą, bo inaczej zdołałaby się już dawno uwolnić, ale być może będzie w stanie wyczuć nadejście Starkillera, jeśli ten rzeczywiście się zjawi.
- Zna ktoś Nautilę? - zapytała Juno, odwracając się do reszty dziewczyn.
- Ja trochę - przyznała się Uten, ocierając łzy. - Miałam przyjaciółkę Nautolankę.
- Mogłabyś zapytać ją, czy coś wyczuwa w Mocy? To ważne - poprosiła Juno.
Uten westchnęła i skinęła głową:
- Mogę spróbować - powiedziała niepewnie, po czym zwróciła się do Kashu w jej ojczystym języku. Nautolanka wpatrywała się w Juno, ale odpowiedziała na pytanie.
- Co mówi? - zainteresowała się Togrutanka.
Uten zmarszczyła brwi.
- Mówi, że czuje śmierć i strach... I kogoś o mrocznej... osobowości? Nie mam pojęcia, jak to przetłumaczyć - Twi'lekanka wzruszyła ramionami. - Chodzi jednak o kogoś otoczonego złem, bólem i okrucieństwem. Rozumiecie coś z tego?
- Chodzi o aurę w Mocy - domyśliła się Juno, czując jak jej serce przyspiesza z podniecenia. Może i Starkiller był teraz Jedi, ale przecież całe swoje wcześniejsze życie spędził jako prywatny morderca Vadera, szkoląc się w tajnikach Ciemnej Strony Mocy i zabijając wszystkich przeciwników Imperium. Nic dziwnego, że mógł wytwarzać taką aurę. Może rzeczywiście Zabrakanka z nim współpracuje..? - pomyślała z nadzieją.
- O czym ty mówisz? - zdziwiła się Togrutanka. - Teraz już nikt nie używa Mocy, odkąd Jedi upadli.
- Nie wszyscy zginęli! - zaprotestowała cicho Juno. - Znam dwóch.
- Akurat - prychnęła ciemnoskóra kobieta. - Takie bajeczki to możesz zachować dla siebie.
- Nie kłamię! - zdenerwowała się Juno. - Uten, czy możesz zapytać Kashu, skąd zna tajniki Mocy?
Twi'lekanka zmarszczyła czoło, po czym zwróciła się do Nautolanki. Wysłuchała z uwagą jej opowieści, a potem przetłumaczyła ją na basic:
- Kashu mówi, że gdy była małą dziewczynką, straciła rodziców w wyniku walk. Byli oddani Republice i Jedi. Jej brat był od niej piętnaście lat starszy i szkolił się w świątyni, i zdołał uniknąć... czyszczenia Jedi..? Tak to powinnam przetłumaczyć? - Uten spojrzała na Juno.
- Pewnie chodzi o czystki Jedi - domyśliła się pilotka.
Twi'lekanka skinęła głową.
- Bardzo możliwe. W każdym razie jej brat zdołał uniknąć czystek i nauczył ją podstaw Mocy. Potem zachorował i umarł, a Kashu została pozostawiona sama sobie.
- Jak każda z nas - stwierdziła smutno Togrutanka.
- Nie!  - zaprotestowała Juno. - Słuchajcie: nie możecie się poddawać. Musicie walczyć do końca, jeśli wierzycie w słuszność swoich idei!
- Nikt już tak nie robi. Nie ma to po prostu sensu, jeśli doznało się tak wielu krzywd - Uten znów się rozpłakała, a Togrutanka objęła ją.
- Nieprawda. Znam osobę, która przeszła o wiele więcej od nas, wielokrotnie unikała śmierci, ale koniec końców zdecydowała poświęcić swoje życie w imię czegoś, w co wierzyła.
- To chyba znałaś, a nie znasz - poprawiła ją opryskliwie ciemnoskóra kobieta.
- Sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje, ale chodzi mi o to, że jeśli się w coś mocno wierzy, trzeba się tego trzymać. Często jest to ostatnia rzecz, która trzyma nas przy życiu i daje nadzieję - mówiła Juno z przejęciem. - Kiedyś tego nie rozumiałam, ale dziś wiem już, co to znaczy wierzyć w lepsze jutro i walczyć o nie.
- Dlatego wstąpiłaś do Rebelii? - zapytała Uten, spostrzegając symbol na podartym mundurze pilotki. Juno skinęła głową.
- Tak. Bo uwierzyłam, że każdy z nas może coś zmienić na lepsze, jeśli jest gotów wszystko poświęcić, jeśli wierzy w to bezgranicznie w to, co robi. Też uwierzcie, że gdzieś tam czeka na was lepszy świat i walczcie o niego aż do samego końca, nieważne jaki ten koniec będzie - Juno miała wrażenie, że wszystkie słowa, które wypowiada, płyną prosto z jej serca i są tym, w co wierzyła najmocniej, chociaż nigdy nie zdawała sobie z tego sprawy. - Niektóre sprawy - dodała z dziwnym wzruszeniem w głosie, wspominając śmierć Starkillera na Gwieździe Śmierci - są warte najgłębszego poświęcenia.
Zapadła cisza. Uten przestała płakać i wpatrywała się w Juno z nadzieją i podziwem, Togrutanka przygryzła w zamyśleniu wargę, a ciemnoskóra kobieta spuściła wzrok i wpatrywała się w podłogę.
Nagle Kashu zaczęła krzyczeć i drgać.
- Co jej jest?! - krzyknęła Juno. - Uten, możesz tłumaczyć?!
Twi'lekance chwilę zajęło, zanim zrozumiała, co się dzieje.
- Mówi coś o... o zdrajcy albo szpiegu... i niebezpieczeństwie... - Uten próbowała wsłuchać się w okrzyki Nautolanki, ale ta mówiła tak szybko, że nie była w stanie. - I o ciemnej aurze... Naprawdę nie umiem więcej nic wam powiedzieć...
- I tak zrobiłaś dużo - stwierdziła Juno, klękając przy Kashu, ale ta odepchnęła ją i ukryła głowę pomiędzy ramionami. Już nie krzyczała, ale mamrotała do siebie pod nosem.
- Spokojnie, Kashu, nie musisz się bać - powiedziała Togrutanka, kucając obok Nautolanki.
- Chyba mamy większy problem - oświadczyła ciemnoskóra kobieta, wskazując na schody prowadzące do lokalu.
Juno i Togrutanka odwróciły się i pilotka poczuła, że robi jej się słabo.
- O nie... - szepnęła, wstając. - To znowu on?! - krzyknęła z niedowierzaniem na widok łowcy nagród Boby Fetta w towarzystwie twi'lekańskich bliźniaków. Bez wątpienia szli w jej kierunku i bez wątpienia Fett znów działał dla Imperium.
- To ona? - zapytał niepewnie Wes'telo, wskazując na Juno, gdy doszli do klatki.
- Bez wątpienia - stwierdził Fett. - To jej szuka Imperium.
- Szef zgodził się ci ją sprzedać, jeśli udowodnisz, że służysz w tym momencie Imperium.
Fett wyciągnął komunikator i włączył wiadomość, którą niedawno dostał. Nad malutkim urządzeniem wyświetliła się holograficzna postać imperialnego porucznika:
- Witam cię, Bobie Fettcie - powiedział mężczyzna. - Z pewnych przyczyn, o których ci dobrze wiadomo, nie możemy wysłać nikogo po pewną rebeliantkę, która jest przetrzymywana w Jamie. Jeśli nam ją przyprowadzisz bez żadnych przeszkód, otrzymasz duże wynagrodzenie. Przesyłam ci współrzędne jej położenia.
Hologram zniknął, a Fett zapytał się:
- Czy to wystarcza jako dowód?
- Tak... - odparł smutno Wes'telo. - Z pewnością.
- Tak więc daj mi ją tutaj - polecił łowca nagród.
Twi'lek chciał już otworzyć klatkę, ale powalił go celny strzał w plecy. Fett odwrócił się, wyjmując swoje blastery, a kobiety w klatkach zaczęły krzyczeć.
- To ty? - zapytał zaskoczony łowca nagród na widok postaci stojącej na schodach. - Tym razem zginiesz - zapowiedział Mandalorianin.
Juno o mało co nie zapomniała oddychać, rozpoznając osobę w ciemnobrązowej pelerynie z kapturem zakrywającym twarz.
- Oddaj ją mnie albo sam zginiesz - zagroził Starkiller.

Star Wars: Moc Wyzwolona III Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz